menu

Występy w grupie mistrzowskiej to pasmo rozczarowań dla fanów Pogoni

20 kwietnia 2019, 09:00 | Jakub Lisowski

Po raz piąty Pogoń Szczecin będzie walczyć w grupie mistrzowskiej ekstraklasy. Czy w końcu z sukcesem? Byłyby na to większe szanse, gdyby obowiązywał stary regulamin.

Kibice Pogoni nie mogą się doczekać dużego sukcesu Portowców
fot. Karolina Misztal
[b]Sezon 2013/2014[/b] Znowu dobry start i trzeba przyznać, że Pogoń Wdowczyka miała naprawdę dobry styl. Mając w środku Akahoshiego, Ławę, Murayamę, później Murawskiego, a z przodu Robaka – Pogoń sprawiała wrażenie, że może powalczyć o czołowe pozycje. Był to też pierwszy sezon, gdy po rundzie zasadniczej podzielono zespoły na grupę mistrzowską (zespoły z pierwszej ósemki) i spadkową. Zdecydowano się też, by dzielić zdobyte punkty na połowę i w ten sposób uatrakcyjnić widowiska. Po 30 kolejkach Pogoń była na 4. miejscu z małymi stratami do Lecha i Ruchu Chorzów. Apetyty były spore, bo przecież w wiosennych kolejkach rundy zasadniczej Portowcy nie doznali porażki. Potrafili wiosnę rozpocząć od zwycięstwa 3:2 w Gdańsku, a następnie rozbić Lecha 5:1 w Szczecinie. Co się stało, że zespół przestać grać w grupie mistrzowskiej? Pozostanie to tajemnicą szatni, ale jednym z błędów było to, że Wdowczyk po rundzie zasadniczej dał za dużo wolnych dni podopiecznym i później brakowało energii w walce o punkty, podium. 3 remisy i 4 porażki to był dorobek rozczarowujący i skończyło się 7. miejscem. Naprawdę zaprzepaszczono wtedy szansę na medal mistrzowski, a na osłodę pozostała korona króla strzelców dla Marcina Robaka.
fot. Andrzej Szkocki
[b]Sezon 2014/2015[/b] Dariusz Wdowczyk sezon rozpoczął, ale już jesienią stracił pracę. Pogoń nie prezentowała się już tak dobrze, wyniki nie były lepsze i po porażce w Białymstoku (0:5) szkoleniowiec stracił pracę. Zastąpił go Jan Kocjan. Słowak zaczął od wygranej z Cracovią, później z Legią, ale też wiosną został zwolniony. Szansa na występy w grupie mistrzowskiej uciekała, więc interweniowali działacze. Do pracy w Szczecina przyjechał pierwszy strażak polskiej piłki Czesław Michniewicz (na zdjęciu z prawej). Pod jego kierunkiem Łukasz Zwoliński miał swój najlepszy okres w Pogoni. Drużyna wygrała 3 mecze z rzędu, „Zwolak” zdobył 4 gole i elita znów była dla Pogoni. Ale o występach w grupie mistrzowskiej nie ma co wspominać. 6 porażek, 1 remis i skończyło się 8. miejscem w tabeli. Pod koniec sezonu Michniewicz mógł już sprawdzać młodych graczy. [b]Sezon 2015/2016[/b] Czesław Michniewicz pracował cały sezon. Jeśli Pogoń nie mogła wygrać – remisowała (17 razy w sezonie). Styl może i nie wszystkim pasował, ale długo przynosił powodzenie. Rundę zasadniczą zespół ukończył na 3. miejscu i… medalu znów nie było. I choć drużyna Michniewicza odniosła swoje pierwsze zwycięstwa w grupie mistrzowskiej (z Cracovią i Lechem), to 4 porażki i 1 remis sprawiły, że skończyło się 6. miejscem.
fot. Andrzej Szkocki
[b]Sezon 2016/2017[/b] Mimo zajętej najlepszej lokaty Pogoni od czasu powrotu do ekstraklasy Michniewicz musiał pożegnać się ze szczecińskim klubem. Działacze kontrowersyjną decyzję o rozstaniu tłumaczyli chęcią „pójścia do przodu”, czy „chęcią widowisk”, ale zatrudnili Kazimierza Moskala, który wcześniej nie odnosił większych sukcesów w karierze trenerskiej. W Pogoni zapracował na niezły wynik. Po 30 kolejkach drużyna była na 6. pozycji, ale sporo traciła do czołówki. O tym, że z zespołu kompletnie uszło powietrze przesądziła porażka w Białymstoku (0:1) w 1. kolejce dodatkowego etapu rozgrywek. Pod wodzą Moskala Portowcy zanotowali 5 porażek, remis i zwycięstwo. Sezon zakończyli na 7. lokacie, a jeszcze przed końcem rozgrywek ogłoszono, że szkoleniowiec żegna się ze Szczecinem z przyczyn osobistych. Nie brakowało wtedy opinii, że Portowcom brakuje ambicji, by sięgnąć po medal, a działacze stawiają na bylejakość. By uspokoić nastroje klub szybko ogłosił, że nowym trenerem będzie Maciej Skorża. Szkoleniowiec z polskiego topu, najbardziej medalodajny w XXI wieku, to on miał otworzyć przed Portowcami czołówkę.
fot. Andrzej Szkocki
[b]Sezon 2017/2018[/b] Ani tego nie zrobił, ani nie zostawił po swojej krótkiej pracy nic sensownego. Jedynym plusem jego kariery w Szczecinie było postawienie na Jakuba Piotrowskiego. Młody zawodnik z konieczności dostał szansę i ją wykorzystał. Do tego stopnia, że dograł sezon do końca i został sprzedany. Skorża nie przepracował w Pogoni nawet rundy. Pod jego wodzą zespół okopał się na dole tabeli, winą obarczono Skorżę (bo nie dbał o dobry kontakt z podopiecznymi) i zastąpiono go niemieckim trenerem Kostą Runjaicem (na zdjęciu). Miał tylko jedno zadanie – obronić Pogoń przed spadkiem. I choć na zwycięstwo czekał aż 5 kolejek, to jak już Pogoń zaczęła wygrywać, to robiło to często i ładnie dla oka. Na grupę mistrzowską nie było szans, ale utrzymanie drużyna zapewniła sobie dość pewnie. [b]Sezon 2018/2019[/b] Jak będzie w tym sezonie? Po 8 kolejkach Pogoń była na miejscu spadkowym, bez zwycięstwa. Ale po uzupełnieniu składu, zespół złapał wiatr w żagle i w pięknym stylu dobił do czołówki. Jesienią Pogoń prezentowała najładniejszą piłkę w lidze. Zimą niby zatrzymała kluczowych zawodników, uzupełniła dziury w składzie, ale nie prezentowała się wiosną już tak dobrze. Jest w ósemce, bo paru przeciwników było jeszcze słabszych.
fot. Andrzej Szkocki
1 / 5

Stary, czyli z podziałem punktów na połowę po rundzie zasadniczej. Od tego sezonu obowiązuje jednak zachowanie wszystkich zdobytych punktów, a przez to różnice są większe, nie ma miejsca na kolejne porażki, bo straconych punktów już się nie odrobi.

Przed Pogonią siedem spotkań. Nawet jeśli Portowcy nie powalczą o podium czy 4. miejsce (może dać udział w kwalifikacjach do Ligi Europy), to mogą mieć duży wpływ na batalię o mistrzostwo Polski.

Jak to wcześniej bywało z występami pogoniarzy w ekstraklasowej elicie?
Sezon 2012/2013 był pierwszym po powrocie Pogoni do ekstraklasy. Portowcy bardzo efektownie rozpoczęli sezon, bo od zwycięstwa 4:0 z Zagłębiem Lubin i jesień naprawdę mieli dobrą. Na pewno nie byli kandydatem do spadku. Wydawało się, że pomysł z zatrudnieniem młodego trenera Artura Skowronka był strzałem w „10”.

Zimą drużyna nie zbudowała jednak dobrej dyspozycji, przegrała 3 z 4 spotkań i działacze Pogoni nie wytrzymali presji. Skowronka zastąpił Dariusz Wdowczyk, który ledwie co odpokutował karę dyskwalifikacji za korupcję. Pod wodzą nowego trenera Pogoń zdołała się utrzymać. Był to ostatni sezon, gdy nie obowiązywał podział na grupy.


Polecamy