Wokół meczu Lechia - Legia: Stawka większa niż życie [WIDEO, ZDJĘCIA]
Sędzia Daniel Stefański nie ma już po co przyjeżdżać do Gdańska. W oczach kibiców Lechii stracił resztę szacunku po decyzjach w meczu z Legią Warszawa (1:3).
Mecz Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:3
[przycisk_galeria]
Tym razem wojewoda pomorski nie znalazł powodu, dla którego kibice Legii mieliby nie wejść na stadion. W sektorze gości pojawiło się więc 1500 osób z ustalonej wcześniej listy. Po golu pieczętującym zwycięstwo większość z nich zdjęła koszulki i dopingowała drużynę prezentując efekty zimowej pracy na siłowni.
Trzeba przyznać, że legioniści potrafili przebić się ze swoimi przyśpiewkami. Śpiewali głośno i regularnie. Na początku spotkania zaprezentowali efektowną oprawę, na którą składała się sektorówka z hasłem: "Stawka większa niż życie". Później stworzyli jeszcze flagowisko połączone z pokazem pirotechnicznym. Dym długo kotłował się pod dachem obiektu, ale na boisku widoczność okazała się na tyle dobra, że sędzia Daniel Stefański pozwolił kontynuować grę.
Arbiter z bydgoskiego ZPN-u, który na co dzień mieszka w stolicy, stał się niestety antybohaterem tego meczu. Jego kontrowersyjne decyzje na niekorzyść gospodarzy podgrzały atmosferę zarówno na murawie, jak i trybunach. W trakcie drugiej połowy lechiści na dwie trybuny przez kilka minut intonowali wulgarną przyśpiewkę pod adresem rozjemcy. Spiker Marcin Gałek wielokrotnie apelował o kulturalny doping. Kiedy prośby spełzły na niczym to poinformował (trzy razy!), że rezerwy Lechii wygrały swój mecz w czwartej lidze, a bramkę zdobył zawodnik o nazwisku Landowski...
Dziwne, że dział marketingu Lechii nie przewidział, iż mecz o mistrzostwo Polski będzie chciało obejrzeć więcej niż 25 tys. widzów. Decyzja o ustaleniu limitu biletów znacznie poniżej pojemności obiektu urosła w sieci do rangi absurdu miesiąca. Sami byliśmy świadkami scen jak przed rozpoczęciem spotkania kolejni kibice odbijali się od zamkniętych kas. Niewykluczone, że w tym gronie znalazły się osoby spoza Trójmiasta, bez dostępu do internetu, które poświęciły pół wolnej soboty i sto złotych na paliwo, żeby ostatecznie pocałować klamkę.
Na widownię udało się za to dostać Aleksandrowi Vukovicowi. Zawieszony trener Legii obejrzał mecz z perspektywy tzw. "prasówki". Mimo zakazu bez problemu kontaktował się z ławką rezerwowych i do asystenta Marka Saganowskiego wysyłał konkretne instrukcje. Np. w 80 minucie zażądał wpuszczenia Mateusza Wieteski.
Ultrasi Lechii zdecydowanie odpuścili sobie ten niedzielny mecz. W drugiej połowie zaprezentowali jedynie flagowisko z racami - obrazek dobrze znany odwiedzającym stadion w Gdańsku. Trudno się jednak dziwić temu dziwić, skoro w czwartek finał Pucharu Polski na Narodowym w Warszawie - to tam trzeba się pokazać i to dopiero pierwszy raz w historii.
Liczby meczu Lechia - Legia:
- 25 000 - frekwencja na całym stadionie
- 1500 - frekwencja w sektorze gości
- 2 - liczba opraw Legii
- 1 - liczba opraw Lechii
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy