menu

Wokół meczu Lechia – Legia: Pirotechnika po raz drugi na PGE Arenie

4 maja 2012, 00:11 | Jacek Czaplewski

Lechia Gdańsk rozegrała najlepszy mecz w sezonie, a jej kibice stworzyli niepowtarzalną atmosferę. Biało-zieloni po wygranej nad Legią Warszawa mogą być pewni ligowego bytu.

Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
fot. Piotr Jarmułowicz
Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
fot. Piotr Jarmułowicz
Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
fot. Piotr Jarmułowicz
Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
fot. Piotr Jarmułowicz
Tak cieszył się po meczu Jakub Kosecki, piłkarz Legii Warszawa wypożyczony do Lechii Gdańsk
fot. Screen Facebook.com
1 / 5

Zobacz więcej zdjęć z trybun! Lechia Gdańsk - Legia Warszawa (kibice, oprawa)

Przedstawiciele Lechii zapewniali, że padnie wiosenny rekord frekwencji na PGE Arenie. I faktycznie, tak też się stało, bo w czwartkowe późne popołudnie aż 21 tys. osób postanowiło spędzić wolny czas na jednej z aren zbliżających się Mistrzostw Europy. Po raz czwarty w tym sezonie na stadionie zasiadło więcej niż 20 tys. widzów. Przedtem było tak podczas meczów z Cracovią (34 tys.), ŁKS-em (22 tys.) oraz Lechem Poznań (25 tys.).

Tuż przed pierwszym gwizdkiem nagrodę za zwycięstwo w plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego” na Piłkarza Sezonu 2011/12 odebrał bramkarz Lechii, Wojciech Pawłowski. W taki właśnie sposób pożegnał się on z gdańską publicznością, bowiem od nowego sezonu będzie bronić barw włoskiego Udinese, z którym porozumiał się już w trakcie zimowego okienka transferowego. Pawłowski tuż po odebraniu wyróżnienia podszedł pod młyn podziękować kibicom, po czym sam zasiadł na trybunach, gdyż nie załapał się do meczowej "osiemnastki".

Z okazji kolejnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, odśpiewano hymn narodowy, a na ogrodzeniu zawisły dwa płótna patriotyczne („Bóg, Honor, Ojczyzna” i biało-czerwona „Lechia”). Dwadzieścia minut przed końcem zaprezentowano długo wyczekiwaną oprawę. „Wasze miasto brutalności jest niczym przy gdańskiej bezwzględności” – brzmiało jej hasło przewodnie, odnosiło się bezpośrednio do Legii Warszawa. Najpierw pojawiła się ogromnych rozmiarów sektorówka z wizerunkiem śmierci, która w lewej dłoni trzymała kosę, a w prawej niewielką postać z herbem Legii. Chwilę później „wjechała” druga część, jednak tym razem legijna czaszka była już roztrzaskana i gotowa do umieszczenia w grobie z napisem „Legia”. Całość uzupełniła pirotechnika, na którą złożyły się stroboskopy oraz białe i zielone świece dymne. Tuż po tym jak druga sektorówka zjechała na dół, w młynie wszyscy dopingowali już bez koszulek. W pierwszej, jak i w drugiej połowie zaprezentowano natomiast flagowisko. Lechiści świetnie dopingowali przez cały mecz i jak przyznał Razack Traore – byli prawdziwym, dwunastym zawodnikiem.

Po meczu doszło do dwóch drobnych incydentów z udziałem kibiców Legii, którym incognito udało się zasiąść na PGE Arenie. Schodzący do szatni Jakub Rzeźniczak musiał wysłuchiwać tego, co miała do powiedzenia kilkuosobowa grupka fanów. Padło między innymi stwierdzenie, żeby „koledzy z zespołu uważali, bo mogą skończyć właśnie tak, jak Rzeźniczak”. Odnosiło się to do pamiętnego spięcia sprzed roku, gdy 25-letni zawodnik został pobity przez przywódcę kibiców Legii, „Starucha”. Później, gdy piłkarze siedzieli już w autokarze, którym mieli udać się na lotnisko, dostało się także Arturowi Jędrzejczykowi. Jeden z podpitych sympatyków wszedł do środka i gdyby nie szybka interwencja stewardów, mogłoby dojść do rękoczynów.

Oceny lechistów za mecz z Legią: Sebastian Małkowski (7) - Rafał Janicki (7) (73' Marcin Pietrowski), Sebastian Madera (7), Krzysztof Bąk (7), Levon Airapetian (7) - Deleu (8) (83' Patryk Tuszyński), Łukasz Surma (8), Paweł Nowak (7), Marko Bajić (8), Jakub Wilk (8) (77' Mateusz Machaj) - Razack Traore (8).

Zobacz więcej:


Polecamy