menu

Wokół meczu Anglia - Polska: gospodarze zagłuszeni na Wembley (ZDJĘCIA)

16 października 2013, 15:59 | Dominik Smagała

Nieprzypadkowo stadion ten jest legendarny, to bez wątpienia miejsce magiczne. Chyba każdy, kto miał okazję obejrzeć mecz z wysokości trybun tego obiektu, zapamiętuje te chwile do końca życia. Na Wembley po prostu czuć futbol w jego najczystszym wydaniu i wcale nie przesadzone jest porównywanie londyńskiego stadionu do świątyni. Wczoraj przekonali się o tym także polscy kibice, którzy w pewien sposób zapisali się na kartach historii Wembley.

Nowego selekcjonera poznamy w ciągu dwóch tygodni. Paszport nie będzie ważny

Choć wszyscy krytykowali terminarz eliminacji mistrzostw świata w Brazylii, ustalony jeszcze przez poprzednich działaczy PZPN, to kalendarz dla Polaków ułożył się nie najgorzej. Kibice biało-czerwonych dostali na koniec deser, który nawet pomimo braku szans na awans do mundialu wywoływał u nich ponadprzeciętne emocje. Mecze z Anglią są dla nas przecież czymś więcej niż normalną futbolową rozgrywką, a wagę spotkań z dumnymi "Synami Albionu" w ostatnich latach potęguje ogromna liczba naszych rodaków żyjąca obecnie na Wyspach Brytyjskich.

Nie dziwi więc fakt, że polscy kibice pobili rekord. Prawdopodobnie nigdy wcześniej na Wembley nie zawitało jednocześnie tylu fanów zespołu gości, a co za tym idzie nigdy wcześniej żadna drużyna przyjezdna nie mogła poczuć się tam, jak na własnym boisku. Ilu dokładnie Polaków zjawiło się na trybunach, tego nie wiem. Wiem natomiast, że wśród 85 165 widzów zgromadzonych na stadionie było ponad 20 tysięcy biało-czerwonych kibiców, którzy potrafili dać swojemu zespołowi większe wsparcie niż gospodarze. I stworzyć kapitalną atmosferę.

Jeszcze przed początkiem meczu kibice obu reprezentacji zmierzyli się w pojedynku na oprawy. Polacy zaprezentowali zapowiadaną wcześniej szachownicę, którą chwilę później uzupełnili odpaleniem kilkunastu rac. Należy jednak odnotować, że jedna z nich spadła na murawę. Anglicy zaprezentowali dwie kartoniady, nie powalały one jednak na kolana swoim rozmachem. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego kibice zaczęli rywalizację na doping.

I choć Anglicy byli w znaczącej przewadze, choć byli wyposażeni w trąbki i bębny, nie potrafili zagłuszyć Polaków. Fani biało-czerwonych, choć bez zorganizowanego dopingu, dawali radę dobrze zsynchronizować swoje śpiewy, które co i raz przetaczały się przez trybuny Wembley. Podopieczni Waldemara Fornalika kilkukrotnie mogli się przekonać na własne uszy, że rzeczywiście grali tego dnia u siebie. Angielscy dziennikarze z niemałym zaciekawieniem spoglądali często w stronę sektorów zajmowanych przez sympatyków reprezentacji Polski, bo był to dla nich przecież niecodzienny widok. Polacy nie tylko prowadzili regularny doping, ale również głośno reagowali na to, co działo się na boisku. Czy kiedykolwiek Anglicy zostali potraktowani potężnymi gwizdami na własnym stadionie? Te pojawiały się co chwilę, niemal za każdym razem, gdy gospodarze podchodzili pod nasze pole karne, wykonywali rzut rożny czy po prostu gdy byli przy piłce.

- Mam nadzieję, że Anglicy podejmą z nami kibicowską rywalizację – mówił mi przed meczem Michał, no co dzień pracujący w Londynie, a pochodzący z Elbląga. Mimo, iż przebieg meczu, jak i końcowy wynik, sprzyjały gospodarzom, ci jednak nie kwapili się zbyt często do podjęcia rękawic rzuconych im przez Polaków. Pojedyncze, krótkie zrywy, przeplatali dłuższymi przerwami, polegającymi na oglądaniu spotkania bez nadmiernego zaangażowania w doping.

Nie sposób jednak sprawić, aby stadion wypełniony przez 85 tysięcy ludzi pogrążył się w ciszy. Tym bardziej, jeśli gościł taką liczbę polskich kibiców. Wembley tego dnia wrzało, to była futbolowa świątynia, w której jedni pragnęli przypieczętować swój sukces sportowy, drudzy natomiast chcieli stworzyć i jednocześnie przeżyć na własnej skórze nieprawdopodobną atmosferę tego miejsca.

Wydaje się, że obie strony mogą być usatysfakcjonowane. Szkoda tylko tych wszystkich Polaków, którzy tego dnia dali swojej drużynie tak ogromne wsparcie. Należała im się chwila radości, choćby w postaci gola reprezentacji Polski. Na piłkarską wygraną z Anglią na Wembley poczekamy sobie pewnie jeszcze kolejne lata, kibicowsko jednak nasi rodacy dali gospodarzom prawdziwą lekcję.

We wtorek Wembley stało się polskim kotłem, w którym Anglicy mieli prawo czuć się nieswojo. Świątynia futbolu, w samym centrum ojczyzny piłki nożnej, na jeden wieczór stała się świątynią polskich kibiców. Szczęściarzami ci, którzy tego dnia tam byli. Wspomnień i związanych z nimi emocji już nikt im nie zabierze.

Z Londynu - Dominik Smagała / Ekstraklasa.net

Zasłużona porażka biało-czerwonych z Anglikami. Rooney i Gerrard pognębili Polaków


Polecamy