Wojciech Kowalczyk: Raul Bravo to pierwsza poważna "wtopa" Michała Żewłakowa
- Trzeba jednak nazwać sprawę (testowanie Raula Bravo w Legii - red.) po imieniu: to pierwsza poważna "wtopa" Żewłaka. Jeżeli piłkarz z Realu Madryt nie jest w stanie przejść testów w Legii Warszawa, to znaczy, że musiał prezentować się wyjątkowo miernie - mówi Wojciech Kowalczyk, były zawodnik reprezentacji Polski, Legii oraz Betisu.
Podobno strasznie zirytował Pana wybór Roberta Demjana na najlepszego gracza ubiegłego sezonu polskiej ekstraklasy, o czym zdecydowali przecież ligowi piłkarze?
Z tym Demjanem to było tak, jak kiedyś ze mną na Cyprze. Pojechał sobie chłop do Ogórkowa i wygrał wszystko, co się dało. Zdobył tytuł króla strzelców, a piłkarze wybrali go najlepszym zawodnikiem ligi, choć tak naprawdę zagrał tylko pół sezonu. Wcześniej kopał się w głowę, tak jak i całe Podbeskidzie. Ta decyzja była dla mnie szokująca, bo świadczy o tym, że polski piłkarz nie ogląda swojej ligi. Nie rozumiem, jak można było nie docenić młodego Koseckiego. Był zdecydowanie najlepszy, na nim było mnóstwo rzutów karnych, strzelał ważne gole, podrywał zespół do walki w trudnych momentach. 18 żółtych kartek rywale dostali po faulach na Kubie. Jakby policzyć, ile jego gra dała punktów Legii, to wyszłoby na to, że Kosa zdecydował o tytule.
Utrzymanie Podbeskidzia też graniczyło jednak z cudem, a Demjan był tego symbolem.
Trudno mi sobie wyobrazić, aby w Hiszpanii najlepszym piłkarzem sezonu wybrano Aspasa z Celty Vigo. Też przecież utrzymała się w lidze, a Aspas grał wybornie. I on miałby zgarnąć wszystkie nagrody, a nie ktoś z mistrzowskiej Barcelony?
Nowa liga w nowym kształcie. Jak to wpłynie na jej poziom?
Zastanawiam się, co będę czytał na przełomie listopada i grudnia. Ta liczba spotkań dla naszych niektórych ligowców może być zabójcza. Jeśli narzekali po 15 meczach w jednej rundzie, a teraz będą mieli ponad 20...
Układ sił będzie wyglądał tak jak w ostatnim sezonie?
Jestem przekonany, że to będzie liga dwóch drużyn: Legii i Lecha. Za nimi o miejsca na pudle będą bić się Śląsk i może któryś z beniaminków.
Jakie szanse daje Pan Legii w europejskich pucharach?
Mówi się, że ma szczęście w losowaniu. Tylko tak się zastanawiam, jak można mieć szczęście, gdy od lat polski mistrz nie trafia na żadną europejską potęgę, a i tak do Ligi Mistrzów dostać się nie może. Patrząc na Legię, nie mogę powiedzieć, że na wszystkich pozycjach jakoś wyjątkowo się wzmocniła. W ataku jest tylko Marek Saganowski, a przecież to pozycja newralgiczna. Tymczasem drużyny, na które może trafić zespół Urbana, prezentują nie tylko przyzwoity poziom, ale mają także szerokie kadry.
Czy fakt, że Legia ściąga zawodników z Cypru, świadczy o umiejętnościach negocjacyjnych jej działaczy, czy to po prostu przykre, że liczymy na zbudowanie potęgi, angażując graczy z tej wyspy?
Wyobraźmy sobie, że zespół przed ważnymi eliminacjami europejskimi, a w takiej sytuacji jest APOEL Nikozja, oddaje swojego podstawowego zawodnika. Rozumiem, że Helio Pinto nie byłby już w tym sezonie podstawowym piłkarzem i dlatego się go pozbyto. Z drugiej strony jest ograny w pucharach. Jego szybkość może być idealna na polską ekstraklasę, na rywalizację w Europie już niekoniecznie.
Dużo było szumu w związku z testowaniem przez Legię Raula Bravo. Ostatecznie jednak do transferu nie doszło...
Myślę, że nowy menedżer Michał Żewłakow miał spory udział w jego ściągnięciu, bo grał z nim w Olympiakosie. Tak to jest z byłymi piłkarzami, którzy polecają zawodników. Pamiętamy, jak było z Markiem Jóźwiakiem. Obrywał za swoją działalność, choć grał w Legii zdecydowanie dłużej niż Michał. A teraz cisza... Trzeba jednak nazwać sprawę po imieniu: to pierwsza poważna "wtopa" Żewłaka. Jeżeli piłkarz z Realu Madryt nie jest w stanie przejść testów w Legii Warszawa, to znaczy, że musiał prezentować się wyjątkowo miernie. Nie, powiem więcej: poniżej krytyki.
Powrót Franciszka Smudy do polskiej ligi ma sprawić, że nabierze ona kolorytu...
Ja też się cieszę. Zwolnili najciekawszego trenera z Lechii - Bobo Kaczmarka, to teraz przynajmniej będzie Franek. Tyle że trener nie jest od zabawiania publiczności na konferencjach prasowych. On musi udowodnić, że po przygodach z reprezentacją i Regensburgiem coś mu jeszcze zostało z jego słynnego nosa. Niestety, w dzisiejszych czasach trudno już znaleźć dobrego piłkarza, patrząc tylko na to, jak chodzi po schodach.
Smuda powiedział, że efekty jego pracy będzie można poznać dopiero po trzech okienkach transferowych...
A Czesław Michniewicz od razu przyklasnął. Wiadomo, że trenerzy będą bronić takich deklaracji, bo nikt nie chce za szybko stracić roboty...
Ale prawda jest taka, że wyrzucanie trenera po kilku nieudanych meczach to absurd...
Wszyscy powtarzają, że trenerowi trzeba dać popracować bez względu na wyniki, ale ja nie do końca się zgadzam. Weźmy przykład Jacka Zielińskiego. Przejął wicemistrza Polski i tak naprawdę spuścił go z ligi, bo gdyby nie wycofano Polonii, tak by się to skończyło. No i dalej jest trenerem Ruchu. Sygnał jest taki, że tak może być, nic się nie stało.
Dobrze, że Boniek nie zwolnił Fornalika?
Od razu powiedziałem, że go nie zwolni. Prezes nie będzie strzelał sam do siebie, ma wystarczająco dużo przeciwników w PZPN. Z Czarnogórą, Anglią i Ukrainą, mówiąc realnie, powinniśmy dostać w czapkę. Przychodzi na te mecze nowy trener, dostaje w czapkę i pojawia się pytanie, po co nam ta rewolucja? Łatwiej zmienić selekcjonera, gdy już nie będzie żadnych szans awansu.
Kto powinien wziąć kadrę?
Jak ma być śmieszniej, to swoją kandydaturę przedstawia cały czas Piotrek Świerczewski, były trener Znicza, ŁKS-u i Motoru Lublin. A mówiąc serio, to powinien być trener z Zachodu, z doświadczeniem, poza układami menedżerskimi. Taki, który nie będzie słuchał nikogo. Najlepiej, żeby polskiej ligi wcale nie oglądał. W Polsce żadnego fachowca na tę pozycję nie widzę. I wcale nie mam nic przeciwko temu, żeby Zibi wziął jakiegoś Włocha.
Nie powinien oglądać ligi?
A po co? Ilu Fornalik ma z niej graczy w pierwszym składzie? O tym, że nadaje się tylko Wawrzyniak, to tego Włocha można poinformować telefonicznie.
Po której stoi Pan stronie w konflikcie prezesa i wiceprezesa PZPN?
Kosecki w jednej sprawie nie ma racji. Boniek słusznie chce, aby politycy nie mieli dostępu do piłki, bo oni nigdy nic dobrego dla niej nie zrobili. Wyobraźmy sobie, że prezesem zostaje np. Rysio Czarnecki, który zawsze jest chętny do startowania...
Pana zdaniem byłby gorszy niż Lato?
To nie jest jego branża. Szefem piłki powinien być facet, który wywodzi się z tego środowiska.
Roman Kosecki jest politykiem, ale przede wszystkim był świetnym piłkarzem...
Ja nie mówię, że Romek nie powinien w przyszłości kandydować. Ale nie jako polityk PO. Jak patrzę na tych wszystkich sportowców w parlamencie i to, jak pomogli polskiemu sportowi, to śmiać mi się chce.
To po co idą do parlamentu?
Nie oni idą, tylko ich biorą. Weźmy Czarka Kucharskiego. Chłopak od lat mieszka w Warszawie i stąd powinien kandydować. Ale wystawiają go w jego rodzinnych stronach, bo wiedzą, że tam wygra. Mówią: Potrzebujemy cię, jesteś swój chłop, ale naprawdę chodzi im tylko o głosy w danym okręgu. Nawet jak trzeba przyciskać guzik w głosowaniach, to mu sami podpowiedzą, żeby się nie wysilał. A później taki Czarek czy Romek nie mają swojego zdania na żaden temat. To, co mówi szef partii musi, być wykonane i koniec. Wpływu na polski sport zdecydowanie nie mają.
Po co zatem Kucharskiemu, który jest świetnym menedżerem i człowiekiem niezależnym finansowo, polityka?
Sam Kucharz nie wie, po co to zrobił. Romek go pewnie namówił, wziął za rękę i powiedział: Chodź, Czarek, porządzimy sobie (śmiech). Pewnie nie dodał, że to rządzenie polega tylko na przyciskaniu wskazanego guzika, i jeszcze można mieć nieprzyjemności, bo listę obecności sprawdzają. Czarek powinien robić to, co potrafi najlepiej, czyli prowadzić interesy zawodników. Tu nie musi się nikogo słuchać i wtedy jest skuteczny. Sam potrafił pokierować karierą Roberta Lewandowskiego, w taki sposób, że chłopak znalazł się tam, gdzie się znalazł.
Opcja Bayernu Monachium chwilowo nie wypaliła. Coraz częściej słychać o tym, że Robert mógłby trafić "awaryjnie" do Realu Madryt...
Jeżeli Real w końcu puści Higuaina do Arsenalu, to jestem w stanie w to uwierzyć, bo wiadomo, że Cavaniego już nie wezmą. Gdyby byłaby taka możliwość, to Lewandowski z Kucharskim nie powinni się zastanawiać. To byłaby dla Roberta jedyna okazja w życiu, bo z Realu do Bayernu, mając 29-30 lat, można odejść. W odwrotnym kierunku, w tym wieku, nigdy w życiu.
Autor wywiadu jest komentatorem Polsatu Sport
Debel Fyrstenberg - Matkowski zwycięża poraz 14. w karierze!