menu

Wnioski po meczu Legia - Korona. Wysokie zwycięstwo, ale nieprzekonująca gra

27 kwietnia 2018, 22:21 | Tomasz Biliński

WNIOSKI PO MECZU LEGIA WARSZAWA - KORONA KIELCE. Legia Warszawa pokonała u siebie Koronę Kielce. W 33. kolejce Lotto Ekstraklasy przy Łazienkowskiej wygrała 3:1. Dzięki temu przynajmniej do sobotniego wieczoru i potyczki Lecha Poznań z Zagłębie Lubin została liderem ekstraklasy. Mimo dobrego wyniku, gra mistrzów Polski nie była przekonująca. A jakie Wy macie odczucia po spotkaniu Legii z Koroną?

Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legioniści przynajmniej do sobotniego wieczoru będą liderami Lotto Ekstraklasy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
1 / 14

Finaliście Pucharu Polski (nie) zachęcają
Jeśli Legia i Arka meczami w tej kolejce Lotto Ekstraklasy miały zachęcić do przyjścia na środowy finał Pucharu Polski, to tego nie zrobiły. Ekipa Leszka Ojrzyńskiego przegrała 1:5, więc w jej przypadku pozostaje zapytać, kto ją wybrał do gry o trofeum. Natomiast stołeczny zespół, mimo przekonującego zwycięstwa, grał nudno, niedokładnie i bez werwy (wina Korony, że broniła się całą drużyną?). Chyba że (oby!) to zasłona dymna przed fajerwerkami na PGE Narodowym.

Dośrodkowanie, dośrodkowanie i... dośrodkowanie
To niewiarygodne, ile można tłuc kiepskich dośrodkowań. I tak niemal co mecz. W jednym rzuca się to w oczy bardziej, w drugim mniej. Przeciwko Koronie Kielce miała miejsca opcja numer jeden. Pewnie dlatego, że legionistom brakowało pomysłu na inne sposoby rozegrania akcji. W każdym razie większość długich podań z boku boiska leciało wysoko nad głowami piłkarzy na drugie skrzydło. Czasem było o tyle "dobre", że piłka wpadała w ręce bramkarza gości.

Szymański ozdobą i z siódmym golem
Przy tej całej nudzie plusem było oglądanie Sebastiana Szymańskiego. A właściwie kolejnego meczu, w którym 18-letni pomocnik jest jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników. Jego rozwój trwa w najlepsze i coraz bardziej powinna docierać do nas świadomość, że długo w Polsce nie pogra. Szybki, waleczny, przebojowy. Część kolegów mogłaby brać z niego przykład. Miałby asystę przy golu Jarosława Niezgody, ale był na spalonym (sędzia odgwizdał go po wideoweryfikacji). W drugiej połowie zdobył bramkę i to całkiem ładną, strzałem zza pola karnego. W tym sezonie to jego trzeci gol w ekstraklasie, a siódmy biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki.

Kaczarawie zwyczajnie piłka przeszkadza
Ciekawe, czy gdyby Nika Kaczarawa miał w piątek przed sobą pustą bramkę, to strzeliłby gola. Gruziński napastnik Korony zmarnował dwie świetne okazje. W akcji sam na sam trafił piłką w Arkadiusza Malarza (fakt, że bardzo dobrze interweniującego), a chwilę później w podobnej sytuacji... odskoczyła mu piłka (ewidentnie mu przeszkadzała w równym biegu...). Patrząc na jego popisy, od razu przypomniał się solidny ligowiec Bartosz Ślusarski.

Powrót Radovicia - powrót szans?
Miroslav Radović tego sezonu na razie nie może zaliczyć do udanych. Dużą jego część stracił na kontuzjach. Gdy wrócił do gry od początku tej rundy (ale nie do formy), to po kilku spotkaniach doznał urazu mięśnia przywodziciela. Wreszcie się wyleczył, usiadł na ławce, a na ostatnie 20 minut na boisko wpuścił Dean Klafurić. I dobrze, bo od razu w środku pola zaczęło dziać się więcej. Ponadto na pełnym luzie strzelił gola z rzutu karnego. Na końcówkę sezonu kapitan drużyny może okazać się na wagę trofeów.

Arka chce pisać historię, Legia bić rekordy. Już 2 maja wielki finał Pucharu Polski


Polecamy