Wiślacka patologia - w Krakowie też nie płacą regularnie od kilku miesięcy!
Piłkarska Polska tonie w długach. Niepłacenie piłkarzom stało się już niemal normą. I nie mówimy tu o premiach, ale zwykłych comiesięcznych pensjach. Wszyscy piszą o Polonii, a tymczasem niewiele lepiej sytuacja ma się w… Wiśle Kraków.
Dochodziły do nas od kilku dni dość niepokojące sygnały z Grodu Kraka, więc postanowiliśmy sprawdzić, „co w trawie piszczy”. Okazało się, że na R22 bardzo dobrze rozumieją sytuację piłkarzy Polonii, gdzie rekordziści już od prawie roku nie dostają wypłat (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Z racji niedawnego składania wniosków licencyjnych kluby musiały przedstawić komplet dokumentów, świadczących o uregulowanej sytuacji finansowej m.in. w sprawie wynagrodzeń dla piłkarzy. W przypadku Wisły sprawa nie wygląda niestety najlepiej. Wielu zawodników już od dłuższego czasu nie widziało bowiem pensji. Największe zadłużenie, sięgające sześciu miesięcy, dotyczy piłkarzy z najwyższymi kontraktami. Podkreślamy, że nie mówimy o premiach (tu zaległości sięgają aż 2011 roku), tylko o zwykłych wypłatach, które świeżutkie, co miesiąc, winny wpływać na konta zawodników. Na dziś sytuacja wygląda jednak tak, że regularne wynagrodzenie otrzymują tylko piłkarze z najniższymi kontraktami.
Ze względu na składanie wniosków licencyjnych piłkarze zgodzili się podpisać ugodę z klubem, który część pieniędzy miał im wypłacić do 31 marca i z naszych informacji wynika, że przelewy zostały wykonane. Kolejne zaległości mają być regulowane w czerwcu, ale czy tak się stanie? Trudno o optymizm, bo z jeszcze wcześniejszego układu, na który piłkarze poszli z Wisłą, klub się nie wywiązał i zaległych pieniędzy nie widać do dziś.
Piłkarskiej patologii jak widać nie brakuje. Od piłkarzy wszyscy wymagają walki, zaangażowania, profesjonalizmu i przede wszystkim wyników, a nikt nie myśli o tym, że za swoją pracę nie otrzymują należnych im pieniędzy i niektórym, cytując klasyka, „zaczyna się pomału w dupce palić”. Poczekać na wypłatę miesiąc można, dwa też jakoś przejdą, ale sześć? PÓŁ ROKU BEZ PIENIĘDZY!?
Nadszedł w krakowskiej (i nie tylko) piłce czas wielkiego oszczędzania. Oczywiście zakładamy z góry, że nie dotyczy to klubowych działaczy, bo u nich przelewy najprawdopodobniej się nie spóźniają i pieniądze nie giną gdzieś między drzewami w parku Jordana. Piłkarze muszą jednak zacisnąć pasa i zrezygnować z luksusów. Radzimy już teraz, wzorem Michała Chrapka, polubić krakowskie tramwaje, bo bankowa susza może jeszcze potrwać.