Wisła - Ruch LIVE!
Wisła Kraków na własnym obiekcie podejmie chorzowski Ruch. Obie ekipy będą chciały popłynąć na fali sukcesów – „Biała Gwiazda” nabrała apetytu po wygranej nad Lechem w Poznaniu, a u „Niebieskich” jeszcze nie opadł entuzjazm po niezwykłym spotkaniu przeciwko Duńczykom w eliminacjach do Ligi Europy.
fot. Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska
Pierwotnie to spotkanie miało odbyć się na stadionie w Chorzowie, lecz władze Ruchu zgłosiły problemy z murawą i z tego względu mecz rozegrany zostanie w Krakowie. Jednak obiekt przy Reymonta nie przypomina już znanej z zeszłego sezonu krakowskiej twierdzy. Odkąd rozpoczął się bojkot wiślackich kibiców i trybuny świecą pustkami, „Biała Gwiazda” nie jest już niepokonana na własnym stadionie. Podczas pierwszego meczu, który zainaugurował protest, Wisła po raz pierwszy w ubiegłym sezonie przegrała przy Reymonta, a pokonał ją właśnie Ruch Chorzów. Wówczas bramkę strzelił Grzegorz Kuświk, dla którego niedzielne spotkanie przeciwko Wiśle będzie setnym rozegranym w Ekstraklasie.
Popłynąć na fali zwycięstwa
Obie ekipy do meczu przystąpią podbudowane wygranymi, choć są to sukcesy na innych poziomach rozgrywek. Wiśle radość przyniosła wygrana w ligowym pojedynku w Poznaniu. Z kolei Ruch po emocjonującej końcówce zremisował mecz i tym samym wyeliminował faworyzowany duński Esbjerg, dzięki czemu zagra w czwartej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy. Odnosił się do tego trener niedzielnego przeciwnika "Niebieskich", Franciszek Smuda - Cieszę się, że Ruch awansował do kolejnej rundy. Jakby nie było, to jest przedstawiciel naszej Ekstraklasy i Polski – mówił.
Jednak w rodzimej lidze chorzowianom nie idzie już tak dobrze – jako jedyni nie zdobyli jeszcze żadnego punktu i zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
Inaczej rzecz ma się z wiślakami, którzy do tej pory zebrali pięć punktów. Kibice „Białej Gwiazdy” mają nadzieję, że ekipa Franciszka Smudy powoli nabiera rozpędu i ostatnia wygrana po dwóch remisach z rzędu będzie preludium do wyczekiwanych sukcesów krakowian.
Sentymentów nie będzie
Przeciwko swojemu byłemu klubowi będzie miało okazję wystąpić trzech aktualnych wiślaków: Michał Buchalik, Maciej Jankowski oraz Maciej Sadlok. Zarówno Buchalik, jak i Sadlok w wywiadach podkreślali wyjątkowość tego spotkania, ale także to, że w tym meczu nie będzie sentymentów i dadzą z siebie sto procent.
Zawsze powtarzam, że takie spotkania są wyjątkowe, bo można zagrać przeciwko swoim byłym kolegom, z którymi utrzymuje się kontakt. Jednak teraz, zarówno dla mnie, jak i dla Maćka Jankowskiego i Sadloka, najważniejsze są trzy punkty w tym spotkaniu, aby kibice w Krakowie mogli zobaczyć pierwsze zwycięstwo na stadionie – przyznawał Buchalik. W podobnym tonie wypowiadał się też Sadlok - Dla każdego zawodnika, który w jakimś klubie spędził sporo czasu, to jest inny mecz niż wszystkie. Ja w Ruchu do tej pory spędziłem najwięcej czasu, więc pewno niedzielny mecz będzie dla mnie sporym przeżyciem. Zawsze staram się być przygotowany do gry na sto procent, ale to fakt, że pojedynek ten wyzwoli pewnie we mnie dodatkowe pokłady adrenaliny – powiedział.
W Chorzowie także nie brakuje byłych zawodników Wisły. Dla Ruchu grają Marek Zieńczuk i Michał Szewczyk. Ci dwaj nie wystąpią jednak w meczu przeciwko „Białej Gwieździe” z powodu kontuzji.
Kibice Ruchu solidaryzują się z wiślakami
Spotkanie z Ruchem to kolejny mecz przy Reymonta, podczas którego na Wiśle nie będzie prowadzony zorganizowany doping, a na trybunach zabraknie kilku tysięcy kibiców. Jest to wyraz ciągle trwającego konfliktu pomiędzy częścią fanów „Białej Gwiazdy” a prezesem Wisły, Jackiem Bednarzem. Co ciekawe, do Krakowa, na znak solidarności z wiślackimi kibicami, nie przyjadą także fani Ruchu Chorzów. Wcześniej taką samą decyzję podjęli kibice Piasta Gliwice. To drugi mecz w obecnym sezonie, kiedy przy Reymonta zabraknie fanów gości – drugi na dwa dotychczas rozegrane.
To kolejne straty finansowe dla klubu, bo przychody ze sprzedaży biletów wyglądają marnie. Na ostatnim meczu przy Reymonta zasiadło tylko nieco ponad cztery tysiące widzów. Z pewnością Bednarz ma o czym myśleć, bo zapowiadany przez niego „kłopot bogactwa” Wiśle nie grozi.