Wisła przegrała ze Stalą, ale zasłużyła na pochwałę
Wisła Puławy była bliska wywalczenia jednego, a nawet trzech punktów na trudnym terenie w Stalowej Woli. Puławianie najpierw odrobili dwie bramki straty do miejscowych, potem byli bliscy strzelenia zwycięskiego gola, jednak ostatecznie zabójcza kontra Stali dała jej triumf.
fot. Wojtek Antosz
- Zwykle nie chwalę swojej drużyny po porażkach, ale tym razem chcę to zrobić. Chłopcy walczyli ambitnie, nie brakowało im woli walki. Grali naprawdę dobry mecz, przeważali i stwarzali dobre sytuacje - mówi Mariusz Sawa, trener Wisły. - Niestety, wciąż płacimy frycowe i albo tracimy w lidze frajerskie bramki, albo rywalom wychodzą strzały życia. Tak było w meczu ze Stalą - dodaje szkoleniowiec.
Jedenastka, która wybiegła na spotkanie w Stalowej Woli, była ciut inna od tej, którą widzieliśmy w sobotę w Poniatowej w starciu ze Zniczem Pruszków. Mateusza Kozieła zastąpił Sebastian Orzędowski, a Rafała Wiącka Mateusz Olszak. - W środku pola mam zawodników w dobrej, równej formie, stąd rotacje - wyjaśnia zmiany Sawa.
Zwłaszcza wprowadzenie do jedenastki Olszaka okazało się trafne. Zawodnik strzelił gola w 44 minucie. Była to o tyle ważna bramka, że przed zejściem do szatni dawała Wiśle kontakt z rywalem, który wcześniej dwukrotnie pokonywał Kamila Beszczyńskiego.
Po zmianie stron piątego gola w sezonie strzelił Konrad Nowak, a niedługo potem minimalnie chybił. Gdyby trafił, Stal pewnie by się już nie podniosła. - Już ich praktycznie mieliśmy. Graliśmy o trzy punkty, nie zadowalaliśmy się remisem, niestety, nadzialiśmy się na ich cios - kręci głową szkoleniowiec. Sawa pokazał, że chce walczyć o wygraną przeprowadzając ofensywne zmiany. - Ja nigdy nie chcę grać o utrzymanie rezultatu, tylko odważnie i ofensywnie. Niezależnie od tego, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe - przekonuje opiekun Wisły.
W ekipie Stali zaprezentowało się aż trzech zawodników, wywodzących się z Lubelszczyzny. Byli to dwaj byli piłkarze Motoru Lublin: Wojciech Białek i Przemysław Żmuda oraz wychowanek AMSPN Hetman Zamość, Tomasz Demusiak.