menu

Wisła Płock rozstrzelała MKS Kluczbork. "Nafciarze" obronili pozycję lidera

5 marca 2016, 16:55 | Marcin Sagan/Nowa Trybuna Opolska, krk

Wisła Płock uczyniła pierwszy na wiosnę krok w stronę awansu do Ekstraklasy. "Nafciarze" na Stadionie im. Kazimierza Górskiego pewnie pokonali MKS Kluczbork 3:0 po golach Damiana Piotrowskiego, Dimitara Ilieva i Arkadiusza Recy.


fot. Piotr de Bever

Zespół Wisły ma jasno postawiony cel, a jest nim awans do ekstraklasy. Dla MKS-u podstawowe zadanie to utrzymanie. Już to zestawienie wyraźnie wskazywało faworyta tego spotkania. Gospodarze nie zawiedli wygrali pewnie robiąc kolejny krok do krajowej elity. Kluczborski zespół pozostawił jednak po sobie całkiem dobre wrażenie.

- Nie mogę mieć większych pretensji do chłopaków - mówił szkoleniowiec MKS-u Andrzej Konwiński. - Zagrali całkiem przyzwoicie. Wygrał po prostu zespół lepszy, który wykorzystał nasze potknięcia. Różnica była taka, że my błędów, które popełnili gospodarze wykorzystać nie potrafiliśmy.

Pierwszy gol dla płocczan padł z rzutu karnego. Nasi piłkarze mieli pretensji do arbitra o jego podyktowanie. W szesnastce upadł Bułgar Dymitar Iliew, a sędzia uznał, że w tej sytuacji nieprzepisowo interweniował Bartosz Brodziński.

Strata gola nie załamała biało-niebieskich. Kolejne minuty należały do nich. Dobrą partię rozgrywał debiutujący w meczu ligowym młodzieżowiec Kamil Kuczak ściągnięty przed rundą wiosenną z Wisły Kraków. W 20. min popisał się on dobrym podaniem do Piotra Giela. Został on jednak zablokowany przez defensora Wisły Przemysława Szymińskiego. Trzy minuty później Kuczak groźnie uderzał, ale świetnie spisał się bramkarz miejscowych Seweryn Kiełpin. W 31. min znów uratował on swój zespół przed stratą bramki po uderzeniu Marcina Nowackiego.

W 40. min gospodarze zdobyli drugą bramkę. Jej autorem po podaniu od Cezarego Stefańczyka z prawej strony był Iliew. Uprzedził on golkipera MKS-u Grzegorza Wnuka i pokonał go strzałem głową.

W 50. min trzeciego i jak się później okazało ostatniego gola w tym spotkaniu strzelił po mocnym uderzeniu Arkadiusz Reca wykorzystując moment zagapienia się kluczborskich defensorów. To oznaczało, że losy meczu były przesądzone. W starciu z mocnym przeciwnikiem różnica trzech goli jest praktycznie nie do odrobienia.

- Po strzeleniu trzeciej bramki cofnęliśmy się nieco i zaczęliśmy szanować nasze siły - zaznaczał trener Wisły Marcin Kaczmarek. - Było kilka kontr, ale brakowało nam precyzji. Moim podopiecznym należą się pochwały za pokazaną dużą mądrość w grze.

Najbliżej zdobycia honorowej bramki był wprowadzony do gry z ławki rezerwowych Maciej Kowalczyk. W 70. min Kiełpin był jednak na posterunku, a w 72. min doświadczony napastnik naszej drużyny spudłował. MKS starał się atakować, ale te zapędy rozbijała przeważnie dobrze grająca defensywa gospodarzy.


Polecamy