menu

Wisła Kraków. Oceniamy piłkarzy „Białej Gwiazdy” za mecz z Górnikiem Zabrze

4 maja 2019, 13:46 | Bartosz Karcz

To był naprawdę dobry mecz Wisły Kraków. „Biała Gwiazda” taktycznie zaszachowała Górnika Zabrze, a że doszły do tego indywidualne umiejętności zawodników i niezła skuteczność, to trzy punkty po wygranej 2:1 pojechały pod Wawel. Nie byłoby jednak tego zwycięstwa, gdyby nie dyscyplina poszczególnych zawodników. Żaden z nich nie zszedł w piątkowy wieczór poniżej poziomu przyzwoitości, a niektórzy zagrali bardzo dobre spotkanie. Oto nasze oceny wiślaków w tym spotkaniu.


fot. Marzena Bugała-Azarko
Pewny w swoich interwencjach. Miał swój solidny wkład w to zwycięstwo, bo obronił kilka naprawdę groźnych i mocnych strzałów piłkarzy Górnika. Nawet przy straconej bramce zrobił, co mógł i nie ponosi za tego gola winy.
fot. Andrzej Banaś
Miał w tym meczu kilka nieudanych zagrań, ale generalnie zanotował udany powrót do wyjściowej jedenastki po kartkowej banicji. W drugiej połowie na ciało przyjął mocne uderzenie Igora Angulo. Pytanie, jak będzie z jego zdrowiem, bo mecz zakończył z kontuzją.
fot. Andrzej Banaś
Jeśli 15-latek zatrzymuje lidera klasyfikacji strzelców ekstraklasy, to jest to wydarzenie. A tak było w 90 minucie, gdy tylko dzięki interwencji Hoyo-Kowalskiego Igor Angulo nie trafił z metra do bramki. Błędy też jednak były, bo to młodziutki obrońca złamał linię spalonego, co skończyło się golem na 1:1. Zbiera jednak doświadczenie, a fakt, że nie odstaje poziomem od starszych kolegów też jest wymowny. Wielki talent! Jeśli poprze go pracą, może zrobić naprawdę dużą karierę.
fot. Anna Kaczmarz
Liczba sceptyków, co transferu Klemenza topnieje jak śnieg na wiosnę. Chłopak gra coraz lepiej, a w piątkowy wieczór był szefem obrony Wisły z prawdziwego zdarzenia. Już teraz można powoli dopisywać 23-latka do listy zawodników, którzy przy Macieju Stolarczyku wskoczyli na wyższy poziom.
fot. Anna Kaczmarz
Wrócił na lewą obronę i zaliczył udany występ. Górnik miał w piątek ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji, bo cała defensywa „Białej Gwiazdy” pracowała jak dobrze naoliwiona maszyna. Pietrzak był jednym z jej ważnych trybów.
fot. Andrzej Banaś
Nie rzucał się przesadnie w oczy, ale swoją pracę na boisku wykonał. Jak zwykle solidny w swoich poczynaniach. Do końca zadowolony jednak nie był, bo dostał żółtą kartkę. Czwartą w tym sezonie, co oznacza, że nie zagra w meczu z Koroną Kielce.
fot. Andrzej Banaś
Znów bardzo dobry mecz w wykonaniu tego piłkarza. To w ogóle jest fenomen, że Wisła, która była w tak dramatycznej sytuacji na przełomie roku, była w stanie ściągnąć piłkarza takiej klasy! Grał bardzo dobrze przez cały mecz, ale wisienką na torcie była asysta przy drugiej bramce Marko Kolara. Podanie dopieszczone na milimetry…
fot. Andrzej Banaś
Występ prawie idealny! Niech przemówią fakty. Wywalczył rzut karny, wykorzystał go, strzelił drugą bramkę. A przecież wcześniej wypracował jeszcze stuprocentową okazję Krzysztofowi Drzazdze. Mało? To proszę sobie przypomnieć jak uratował zespół od straty gola, świetną interwencją dwa metry przed swoją bramką wybijając piłkę sprzed nosa Borisa Sekulicia.
fot. Anna Kaczmarz
On sam nie był z siebie do końca zadowolony po tym występie, a my uważamy, że zagrał lepiej niż choćby w lutowym meczu z Górnikiem. Przede wszystkim bardziej odpowiedzialnie. Niedosyt, który wyraził po końcowym gwizdku dobrze jednak o nim świadczy, bo to oznacza, że cały czas chce się rozwijać.
fot. Anna Kaczmarz
Tradycyjnie już lepiej wyglądał w pierwszej połowie. Szkoda, że piłka nie wpadła do siatki po jego atomowym uderzeniu z ponad 30 metrów.
fot. Anna Kaczmarz
Miał swój mały wkład w akcję, która przyniosła Wiśle rzut karny, bo to on nacisnął Kamila Zapolnika, a ten popełnił błąd. Z drugiej strony przed oczami mamy również niewykorzystaną „setkę” po akcji Marko Kolara. Podsumowując – mogło być lepiej, ale nie było też dramatu.
fot. Andrzej Banaś
Wszedł na końcówkę za kontuzjowanego Łukasza Burligę i nie zapamięta chyba dobrze tego występu. Popełnił niepotrzebny faul w okolicach pola karnego, co skończyło się żółtą kartką. Na szczęście dla Wisły Górnik nie wykorzystał tej okazji.
fot. Anna Kaczmarz
Ten chłopak ma dynamit w nogach. Chcielibyśmy zobaczyć Kumaha wkrótce w nieco większym wymiarze czasowym, bo coś nam się wydaje, że niedługo może on być kolejnym odkryciem ekstraklasy.
fot. Anna Kaczmarz
Zagrał krótko, ale ważne, że wreszcie wrócił na boisko po kontuzji. Są jeszcze trzy mecze w tym sezonie, w których „Wojo” będzie miał być może okazję poprawić swoje notowania.
fot. Andrzej Banaś
„Dycha” nie za to, że Wisła wygrała w Zabrzu, a może nie tylko za to. Bardziej za to, w jaki sposób przechytrzył rywali, przygotowując taktykę na ten mecz. Piłkarze „Białej Gwiazdy” opowiadali po końcowym gwizdku, że po minach zabrzan w pierwszych fragmentach tego spotkania widzieli, że ci zupełnie nie wiedzieli, co się dzieje, bo spodziewali się zupełnie innej gry Wisły. Gospodarze, zmuszeni do ataku pozycyjnego, stracili swoje największe atuty. Za „przeczytanie” zabrzan i przygotowanie odpowiedniej taktyki Stolarczykowi należą się duże brawa, bo pokazał, że ma w zanadrzu różne rozwiązania.
fot. Andrzej Banaś
1 / 16

Polecamy