menu

Podsumowanie zimowych transferów w Ekstraklasie: Gwiazdy opuściły Polskę

15 lutego 2013, 09:10 | Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki

Futbolowe gwiazdy stanowią o sile lig piłkarskich. Polska T-Mobile Ekstraklasa pod tym względem wygląda blado, a trzeba się przygotować na to, że będzie jeszcze gorzej.

Odejście Abdou Razacka Traore jest wielką stratą dla Ekstraklasy
Odejście Abdou Razacka Traore jest wielką stratą dla Ekstraklasy
fot. Polskapresse

Za to coraz więcej młodzieży będzie występować na ligowych boiskach. Kluby nie mają pieniędzy na wielkie transfery oraz na bajeczne kontrakty i wolą inwestować w swoich wychowanków. Nie jest to jednak świadome działanie, ale brak innych opcji.

Wielki odpływ

W przerwie zimowej barwy klubowe zmieniali piłkarze, którzy dodawali kolorytu polskiej ekstraklasie. Na ich miejsce nie widać następców. To wszystko oznacza, że poziom polskiej ekstraklasy wiosną znacznie się obniży. Z Polski wyjechali bowiem piłkarze, którzy indywidualnymi umiejętnościami przyciągali kibiców na trybuny. Daleko nie trzeba sięgać, bo taki przykład mamy w Lechii Gdańsk. Biało-zielonym nie udało się zatrzymać Abdou Razacka Traore, który nie tylko zachwycał kibiców w Gdańsku, ale był uważany za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego piłkarza T-Mobile Ekstraklasy. To właśnie jeden z takich graczy, dla których kibice przychodzili na stadiony, a młodzież miała się od kogo uczyć.

A przecież Traore to nie jedyny piłkarz, który zimą wyjechał z Polski. Do grona wiodących graczy z pewnością trzeba zaliczyć Arkadiusza Milika. Ten zawodnik miał świetną jesień w barwach Górnika Zabrze i 7 razy posłał piłkę do bramki rywali. Dziś Milika w Polsce już nie ma. Zdecydował się na Bundesligę i jest już graczem Bayeru Leverkusen. Na razie nie występuje zbyt wiele, ale w tym klubie chce się rozwijać, a z czasem wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie.

Śladami Milika miał iść Paweł Wszołek z Polonii Warszawa. Kolejny z grona młodych talentów, który błyszczał w rundzie jesiennej. Praktycznie wszystko było dopięte, aby piłkarz pochodzący z Tczewa związał się z Hannowerem. Wszołkowi nie spodobało się się jednak, że wszystkie sprawy, łącznie z finansami, były załatwiane za jego plecami. Wreszcie się zbuntował i ogłosił, że zostaje w Polonii Warszawa. To jeden z nielicznych piłkarzy błyszczących na polskich boiskach, który nie zdecydował się na wyjazd z kraju. Podobną decyzję podjął Jakub Kosecki. Młody "Kosa" nadal występować będzie w Legii Warszawa.

Kolejną gwiazdą, która opuściła Polskę jest Maor Melikson. Wprawdzie reprezentant Izraela nie czarował już ostatnio w zespole Wisły Kraków, jak w czasach, kiedy trafił do tego zespołu, ale z całą pewnością potrafi grać w piłkę. To zawodnik świetnie wyszkolony technicznie, który potrafił przeprowadzać indywidualne akcje, rozgrywać, ale i strzelać bramki. Teraz jest zawodnikiem francuskiego Valenciennes.

Tej klasy piłkarze do polskiej ligi zimą już nie trafili. Trudno bowiem nazywać gwiazdami polskich zawodników, którzy wracają do kraju. Kontrakt z Wisłą podpisał Kamil Kosowski, który w GKS Bełchatów grał bardzo słabo. Po nieudanym wyjeździe do Turcji na powrót do Krakowa zdecydował się Patryk Małecki. To jednak chimeryczny zawodnik i raczej nie jest w stanie być wiodącą postacią ligi. Podobnie jak Ireneusz Jeleń, który nadal ma grać w Podbeskidziu, ale już jesienią pokazał, że wiele pracy przed nim, aby mógł wrócić do swojej dawnej dyspozycji, zanim odszedł z płockiej Wisły.

Najdroższy transfer zimą przeprowadził Lech. Do Poznania trafił Kasper Hamalainen z Djurgardens IF. Fin jest nową postacią w naszej lidze, a Lech zapłacił za niego milion złotych. Trudno i po nim się spodziewać, aby podbił polską ekstraklasę. Chociaż nasza liga jest dobrą odskocznią, aby potem trafić do lepszego klubu. Potrzeba tylko trochę cierpliwości. Najlepszym przykładem jest Artjoms Rudnevs, który z Lecha trafił do HSV. Początki miał trudne, ale teraz Łotysz coraz częściej pojawia się na boisku, a do tego udowadnia, że potrafi grać w piłkę i strzelać gole (ma ich 10 w 21 meczach).

Młodzież z konieczności

Problemy finansowe polskich klubów i mniej zagranicznych piłkarzy, to dobra wiadomość dla młodych zawodników, których nie brakuje we wszystkich ligowych zespołach. Brak pieniędzy na wzmocnienia otwiera drogę dla wychowanków. Jednak nie będzie to działanie celowe, ale konieczność. I polska liga wcale na tym nie musi wyjść źle, ale kibice będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Początki zawsze są trudne i należy spodziewać się spadku poziomu T-Mobile Ekstraklasy. Zresztą to widać już teraz po wynikach gier sparingowych. Oczywiście to tylko gry kontrolne, ale jednak zawsze dają jakiś obraz. A w tym roku polskie zespoły ekstraklasowe głównie przegrywały albo remisowały w zagranicznych sparingach. Dla młodzieży będzie zatem czas na naukę i zbieranie doświadczeń, ale i na rozwój, a to może tylko zaprocentować. Z tym, że w przyszłości, bo na razie ten trudniejszy okres trzeba po prostu przeczekać.

Fajerwerki na wiosnę będą rzadkością. Na pewno faworytem jest Legia. Z drużyny odszedł wprawdzie do Fiorentiny utalentowany Rafał Wolski, ale on jesienią był kontuzjowany, więc i tak nie grał. Liderowi T-Mobile Ekstraklasy udało się jednak osiągnąć sukces, a takim jest zatrzymanie swojej gwiazdy, czyli Danijela Ljuboji. Zresztą Legia może być silniejsza, bo wkrótce do zespołu mają trafić także Marcin Wasilewski oraz Władimir Dwaliszwili. Zresztą Gruzina z rozpadającej się Polonii Warszawa chce u siebie także Lech Poznań. Z Polonii do Lecha trafi także Łukasz Teodorczyk, a do Wisły ma się przenieść Łukasz Piątek. Pozostali piłkarze, którzy chcą z winy klubu rozwiązać kontrakty, szukają nowych pracodawców. I to będą dodatkowe ciekawe zmiany barw klubowych.

Oświadczenie Asseco Prokomu Gdynia: Uzgodnienia warunkujące stabilne funkcjonowanie

Dziennik Bałtycki


Polecamy