Małecki o szatni Wisły: "Każdy pilnuje siebie", "za często nie rozmawiamy"
Patryk Małecki udzielił pierwszego wywiadu po tym jak został odsunięty od zespołu przez zarząd Wisły Kraków. Rozmowa została opublikowna na stronie Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków.
fot. Bartłomiej Wójtowicz
Sprawa Małeckiego: Jeśli tylko nadarzy się okazja, Wisła się go pozbędzie
- Przykro mi, że cała ta sytuacja została tak przedstawiona w mediach. Co więcej uważam, że takie sprawy powinno się załatwiać tylko i wyłącznie w szatni - mówi Małecki. W rozmowie chętnie i szczegółowo opowiada jednak właśnie o tym... co działo się w szatni "Białej Gwiazdy" w piątek po meczu ze Standardem Liege, kiedy obraził się zdjęty z boiska w 57. minucie.
- Sytuacja była dosyć napięta. Doszliśmy do takiego momentu, że ja powiedziałem, że w tej drużynie, na wynikach zależy najbardziej tylko mnie i Sobolowi - opowiada piłkarz. To najpierw rozzłościło trenera Kazimierza Moskala, ale jak twierdzi Małecki, później trener przyznał mu rację. Piłkarz ma jednak żal, że rozmowa w szatni rozeszła się po kościach. Tylko Osman Chavez i Tomas Jirsak porozmawiali z nim o całej sytuacji.
- Wszyscy raczej robią swoje i po cichu wracają do domu. Każdy pilnuje siebie - ocenia ostro Małecki. W szatni nie ma najlepszej atmosfery. - Za często nie rozmawiamy między sobą - zdradza.
Małecki odniósł się również do informacji, że nie stawił się na spotkaniu z trenerem Moskalem przed meczem z Zagłębiem. Piłkarz cały piątek spędził w klubie, brał udział w treningu, później miał indywidualne zajęcia, a na koniec rozmawiał jeszcze ze Stanem Valcxem.
- Nikt mnie o tym nie poinformował. Kierownik jest od tego, żeby przekazywać takie informacje, czy mam iść do trenera czy nie. Nie było jednak osoby, która by powiedziała, że trener Moskal na mnie czeka - tłumaczy piłkarz.
Nie miało to jednak znaczenia, bo Małecki już wcześniej sam wymyślił dla siebie karę. - Powiedziałem trenerowi, że jeśli nie pasuję charakterem do drużyny i jeśli nie widzi mnie w zespole, bo jestem ciężką osobą do prowadzenia, to może mnie nie brać do Lubina - opowiada Małecki.
Pomocnik "Białej Gwiazdy" w rozmowie z skwk.pl wyraził też skruchę. - Mi po prostu za bardzo zależy, wszystko mocno przeżywam. Popełniłem błąd, że pojechałem po meczu do domu. Wiem, że trener może mieć ze mną problemy. Ja za bardzo chcę i nie umiem radzić sobie z porażkami - tłumaczy zawodnik, który w klubie nie zagra na pewno do końca sezonu.