menu

Czy Wisła Kraków powtórzy swój historyczny wyczyn... sprzed 15 lat?

19 marca 2013, 15:58 | Bartosz Michalak

1 kwietnia "Białą Gwiazdę" czeka bardzo ważny pojedynek w Gdańsku z Lechią. Jeśli podopieczni Tomasz Kulawika zdołają wygrać kolejny mecz z rzędu, ich sytuacja w tabeli zrobi się bardzo ciekawa. I mimo, że mowa tu o dniu, w którym ludzie robią sobie nawzajem żarty, piłkarze z Krakowa już dzisiaj wiedzą, że w "Prima Aprilis" będą wyjątkowo poważni.

Patryk Małecki wrócił do Wisły i ma szansę poprowadzić ją do sukcesu
Patryk Małecki wrócił do Wisły i ma szansę poprowadzić ją do sukcesu
fot. Andrzej Banaś/Polskapresse

Europejskie puchary na wyciągnięcie ręki?

Wisła aktualnie w tabeli T-mobile Ekstraklasy zajmuje 9. miejsce, ze stratą sześciu punktów do 3., które gwarantuje kwalifikację do Ligi Europejskiej. Pamiętajmy jednak, że jeśli Puchar Polski wygrałaby ta sama drużyna, która zdobędzie również Mistrzostwo Polski, grę w europejskich pucharach zapewni także zajęcie 4. lokaty.

Pomijając jednak różne podobne spekulacje, a także obecność krakowian w rozgrywkach Pucharu Polski, które też mogą stać się dla nich zbawienne, jeśli mowa o pokazaniu się na europejskich arenach, warto zwrócić uwagę na specyfikę polskiej Ekstraklasy, w której... wszystko jest możliwe.

- To jest polska liga, tu jest możliwe wszystko. Drużyna zajmująca pierwsze miejsce w tabeli gra z ostatnią i ta zajmująca ostatnią lokatę może wygrać. To niesamowite - powiedział po meczu z Pogonią Szczecin obrońca "Białej Gwiazdy" - Gordan Bunoza.

Tak samo "niesamowicie" może wyglądać ostatecznie tabela polskiej Ekstraklasy, w której na chwilę obecną 11. Korona Kielce, bądź wyprzedzająca "Scyzorów" o jedną lokatę Jagiellonia, przy regularnym punktowaniu w najbliższych kolejkach, spokojnie mogą myśleć o zajęciu na koniec sezonu miejsca w tej górnej części zestawienia.

Pytanie tylko, czy świadczy to o nadmiernej słabości T-mobile Ekstraklasy, czy o jej nieprzewidywalności?

Z wizytą w niemieckiej Bundeslidze

Piłkarska liga niemiecka od zawsze jest uznawana za jedną z najsilniejszych na świecie. Ten fakt wcale jednak nie oznacza, że nie dzieją się w niej czasami rzeczy, których nie przepowiedziałaby najzdolniejsza wróżka.

Mistrzowski Wolfsburg

W rundzie jesiennej sezonu 2008/2009 całe piłkarskie Niemcy były zszokowane rewelacyjną postawą beniaminka Hoffenheim, którego piłkarze przerwę zimową w Bundeslidze sensacyjnie spędzili jako jej liderzy.

Kto by się spodziewał, że takie firmy jak Bayern, Borussia Dortmund, Schalke, czy Bayer Leverkusen będą w cieniu popularnych "Wieśniaków"?

Jednak prawdziwym zaskoczeniem było zdobycie tytułu Mistrza Niemiec przez VfL Wolfsburg. "Wilki" po 17. kolejkach sezonu zajmowały dopiero 9. miejsce w tabeli, ze stratą 9 punktów do lidera. Kapitalna jednak postawa zawodników Felixa Magatha na wiosnę spowodowała, że klub z Wolfsburga w lecie 2009 roku świętował pierwszy, historyczny tytuł Mistrza Niemiec. Grafite, Dzeko i spółka sprawili w tamtym okresie wielki ból głowy mocarzom z Monachium.

Od walki o utrzymanie po grę o puchary - VfB Stuttgart

W sezonie 2009/2010 piłkarze ze Stuttgartu po rundzie jesiennej zajmowali dopiero 15. lokatę w tabeli Bundesligi. Co więcej znajdujące się o jedną lokatę niżej VfL Bochum także miało 16 punktów, tyle co klub ze stolicy Badeni i Wirtembergii. Widmo spadku poważnie zaglądało wówczas w oczy zawodników, trenerów i działaczy tego klubu.

Jednak na koniec sezonu piłkarze Stuttgartu z dorobkiem aż 55 punktów otarli się o walkę ówczesny Puchar UEFA.

Wyżej przedstawione przykłady potwierdzają teorię, że nie tylko w słabych ligach mogą dziać się rzeczy tak nieprawdopodobne i sensacyjne.

Sezon 1997/1998 - Wielka Wisła na wiosnę!

Warto wrócić do polskiego futbolu i cofnąć się w czasie aż o 15 lat, żeby przypomnieć sobie niesamowitą postawę piłkarzy Wisły na wiosnę sezonu 97/98.

"Biała Gwiazda" po rozegraniu 17. kolejek spotkań polskiej I ligi, która wówczas liczyła 18 drużyn, z 21. punktami na swoim koncie, zajmowała odległą 13. pozycje w tabeli. Nikt nie liczył wówczas, że podopieczni kolejno Wojciecha Łazarka, Jerzego Kulawika i Franciszka Smudy, że ci w lidze mogą jeszcze coś ugrać.

Wisła Kraków na czele z... Tomaszem Kulawikiem (!), który z 10. bramkami został w tamtym sezonie najlepszym strzelcem krakowian, zdobyła na wiosnę aż 40 punktów i ostatecznie zajęła 3. miejsce w tabeli.

Co jeszcze ciekawsze, po pierwszej części sezonu Wisła dd liderującego Widzewa traciła aż 12 punktów, a na finiszu tamtych rozgrywek krakowianie lepszymi statystykami wyprzedzili "Widzewiaków", którzy uplasowali się na 4. miejscu.

Kulawik dał radę jako piłkarz, da radę jako trener?

- Teraz w zespole jest asekuracja i walka. Jeden pracuje za drugiego! - powiedział ostatnio na łamach Gazety Krakowskiej, trener "Wiślaków" Tomasz Kulawik.

Wisła na koniec 2012 roku zajęła dopiero 12. miejsce, z 10 punktami straty do trzeciego Górnika Zabrze. Obecnie "Biała Gwiazda", po drugim z rzędu zwycięstwie w lidze, stoi przed dużą i równie nieoczekiwaną szansą na włączenie się do gry o podium T-mobile Ekstraklasy, do którego po 19. kolejkach traci jedynie 6 oczek.

Optymizmem napawa powrót i dobra postawa w ekipie z Krakowa Patryka Małeckiego. - Jesteśmy drużyną, nie ma „świętych krów”. Każdy ciężko pracuje na boisku dla drużyny i chce zagrać jak najlepiej, a przede wszystkim zdobyć trzy punkty. Walczymy jeden za drugiego - podkreślał w wywiadach "Mały" po meczu z Pogonią Szczecin.

Kibice z Małopolski mają nadzieję, że ich ulubieńcy wykorzystają wyraźne niezdecydowanie takich ekip jak Śląsk Wrocław, Polonia Warszawa, Górnik Zabrze czy Lechia Gdańsk i sensacyjnie wskoczą na koniec sezonu na podium T-mobile Ekstraklasy. Jak pokazuje historia ligi polskiej i niemieckiej, takie rzeczy się zdarzają...

Zobacz: Antyjedenastka 19. kolejki Ekstraklasa.net!

Twitter