Wisła Kraków uratowała remis grając niemal cały mecz w "dziesiątkę"
Jedna akcja ustawiła przebieg całego meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej pomiędzy krakowską Wisła, a Standardem Liege. Mimo czerwonej kartki i straty gola z rzutu karnego już w 29. minucie, "Biała Gwiazda" potrafiła wyrównać.
GALERIA ZDJĘĆ: Wisła Kraków - Standard Liege
Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego na stadionie przy ulicy Reymonta doszło do niezbyt przyjemnego incydentu. Służby porządkowe chciały zerwać z trybun wywieszony przez kibiców Wisły transparent z hasłem: "Nie trzeba być faszystą, by dbać o Ziemię Ojczystą".
Gdy gra się rozpoczęła, wydawało się, że Standard przyleciał do Krakowa jedynie z zamiarem zmasowanej obrony. Wysoko ustawiony pressing bardzo utrudniał wiślakom budowanie ataku pozycyjnego. Mimo, wydawałoby się szczelnej defensywy gości, udało się stworzyć kilka klarownych okazji. Dwie pierwsze mógł zamienić na bramkę Łukasz Garguła. Najpierw mając przed sobą tylko Sinana Bolata, płasko posłał piłkę minimalnie obok dalszego słupka. Następnie jego uderzenie otarło się o mur i wyleciało poza linię końcową, po drodze zahaczając o poprzeczkę. Dobrą dwójkową akcję przeprowadzili także Cwetan Genkow i Maor Melikson, lecz strzał Izraelczyka nie mógł sprawić kłopotów bramkarzowi Standardu.
Wisła nie miała wyraźnej przewagi, ale grała dość uważnie w obronie i na stratę gola raczej się nie zanosiło. Niestety w 29. minucie Michał Czekaj zupełnie niepotrzebnie sfaulował w polu karnym szarżującego Yoni Buyensa. Swoim zachowaniem osłabił drużynę - nie dość, że doprowadził do jedenastki, to jeszcze obejrzał czerwoną kartkę. Wszystko to było konsekwencją błędu Gervasio Nuneza. Za moment do piłki podszedł Cyriac i "podcinką" całkowicie zmylił Sergeia Pareiko.
Grający w "dziesiątkę" krakowanie długo nie potrafili znaleźć riposty na belgijskiego rywala. Dopiero po zmianie stron wiślacy bardziej się uaktywnili w ofensywie. Receptę miało stanowić szybkie przeniesienie ciężaru gry ze środka pola na prawe skrzydło. Pierwszy szarżował Genkow, ale został zablokowany. Później w brodę miał prawo sobie pluć Patryk Małecki, który otrzymał fantastyczną wrzutkę od Marko Jovanovicia, niestety fatalnie przestrzelił.
Swoim ulubieńcom usiłowali pomóc także kibice. Ci najbardziej zagorzali siedzieli w drugiej połowie akurat za bramką Standardu i nieustannie szturmowali ją śnieżkami. Sędzia David Fernandez Borbalan zdecydował się na moment przerwać spotkanie. Wiślaków mogą teraz czekać kary finansowe.
Po wznowieniu gry, Standard również miał swoje szanse, lecz za każdym razem na posterunku był Pareiko. Jednak to krakowianie mieli inicjatywę - momentami nie było widać, że grają bez jednego zawodnika. Walka do samego końca opłaciła się w stu procentach. W 88. minucie z boku dośrodkowywał Melikson, a piłkę do bramki... brzuchem wpakował z najbliższej odległości Genkow, czym uwieńczył dobrą postawę w całym meczu.
Wisła mogła nawet wygrać. W doliczonym czasie gry Andraż Kirm długo czarował piłką, po czym zdecydował się oddać ją do Ivicy Ilieva. Ten także zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, aż w końcu zdecydował się pójść na przebój między obrońców. Koniec końców stracił futbolówkę.
Wisła Kraków - Standard Liege 1:1 (0:1) - czytaj zapis naszej relacji live
Bramki: Cwetan Genkow 88 - Cyriac 29 (k.)
Żółte kartki: Cwetan Genkow 33 - Reginal Goreux 20, Kanu 87
Czerwona kartka: Michał Czekaj 29
Wisła: Sergei Pareiko, Marko Jovanović, Osman Chavez, Michał Czekaj, Junior Diaz, Patryk Małecki (57 Ivica Iliev), Gervasio Nunez, Cezary Wilk, Maor Melikson, Łukasz Garguła (78 Andraż Kirm), Cwetan Genkow
Standard: Sinan Bolat, Reginal Goreux (46 Laurent Ciman), Felipe, Sebastien Pocognoli, Kanu, Yoni Buyens, Luis Manuel Seijas (80 Birkir Bjarnason), Mohammed Tchite, Cyriac, William Vainqueur, Serge Gakpe
Sędzia: David Fernández Borbalán (Hiszpania)