Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Chcemy wygrać z Legią. Nie kryjemy tego
– Po wygranych meczach, tym bardziej takich, jak derby, pracuje się zdecydowanie lepiej. Rośnie też pewność siebie, co przed takim spotkaniem, jak z Legią jest bardzo ważne – mówi obrońca Wisły Kraków Maciej Sadlok.
fot. Anna Kaczmarz
– Po przerwie na reprezentację czeka Wisłę Kraków kolejny duży mecz. Ciśnienie przed starciem z Legią Warszawa w waszej szatni już rośnie?
– Mieliśmy trochę wolnego po sparingu z Odrą Opole, czas na odpoczynek, a od poniedziałku ruszyliśmy z przygotowaniami do niedzielnego meczu. W weekend niby mieliśmy czas, żeby odciąć się na moment od futbolu, ale szczerze mówiąc to jest taki mecz, że w głowie on siedzi, człowiek o tym myśli.
– Przystępujecie do meczu z Legią po dwóch bardzo udanych spotkaniach. Pewnie łatwiej wtedy się pracuje.
– Zdecydowanie. Po wygranych meczach, tym bardziej takich, jak derby, pracuje się zdecydowanie lepiej. Rośnie też pewność siebie, co przed takim spotkaniem, jak z Legią jest bardzo ważne.
– Legia zbiera wiele krytycznych uwag, jeśli chodzi o jej styl, ale warszawianie konsekwentnie gromadzą punkty i jeśli dzisiaj popatrzeć na tabelę ekstraklasy, to wychodzi na to, że tytuł mistrza Polski pewnie rozstrzygnie się w rywalizacji właśnie Legii i liderującej Lechii Gdańsk.
– Dlatego tym bardziej musimy się sprężyć na ten mecz, znaleźć słabe punkty Legii. Chcemy wygrać, nie kryjemy tego. Gramy u siebie, znów będzie komplet publiczności. Ostatnio nasz stadion w niesamowity sposób żyje futbolem. Dla nas te pełne trybuny, doping to jest wielkie wsparcie. Wierzę, że dzięki pomocy kibiców znów będziemy się cieszyć ze zwycięstwa.
– Wspomniał Pan, że chcecie znaleźć słabsze punkty Legii. A Pan, gdzie je widzi?
– Na razie nie chciałbym szerzej mówić na ten temat. Myślę, że wspólnie z trenerami zrobimy dokładną analizę. Jestem pewien, że nasz sztab już ma pomysł na ten mecz. Na pewno będziemy chcieli zaskoczyć Legię.
– Wiadomo za to, gdzie Legia ma mocne punkty. Jest w tej drużynie sporo indywidualności, w tym Carlitos, który pierwszy raz przyjedzie na Reymonta od momentu odejścia z Wisły. Będzie specjalna mobilizacja akurat na Hiszpana?
– Nie, bo często taka specjalna „pompka” nie pomaga. Wszyscy wiemy, jak groźnym piłkarzem jest Carlitos, co udowodnił kolejny raz choćby w jesiennym meczu na Łazienkowskiej. Myślę, że dla niego będzie to szczególne i ważne spotkanie. Będzie się chciał przypomnieć krakowskiej publiczności. Nasza rola w tym, żeby go zatrzymać, ale na Carlitosie Legia się nie kończy. Tam jest wielu bardzo dobrych zawodników i na każdego z nich trzeba będzie uważać.
– Udało się wam przełamać złą passę na Łazienkowskiej, gdzie ostatnio Wisła rozgrywała dobre mecze. Przy Reymonta z Legią nie wygraliście już jednak długo, bo od 2013 roku.
– I dlatego najwyższy czas, żeby to zmienić. Każda seria kiedyś się kończy i mocno wierzę, że w niedzielę pokonamy Legię. Jestem pewien, że jesteśmy na to gotowi.
– Wygraliście ostatnio z Cracovią 3:2. Do pewnego momentu wydawało się, że ten mecz toczy się pod waszą kontrolą, ale w samej końcówce straciliście dwie bramki. Może jednak przewrotnie wyjdzie wam to na dobre, bo gdyby derby skończyły się wynikiem 3:0, to niektórzy mogliby już uwierzyć, że wszystko z waszą grą jest idealnie, a jednak błędy też się w niej pojawiały w dwóch ostatnich, zwycięskich meczach.
– Super byłoby wygrać derby 3:0, ale zgodzę się, że to była dla nas pewnego rodzaju lekcja. To był podobny mecz do tego z Pogonią Szczecin, tylko role się odwróciły. To my prowadziliśmy 3:0 i wydawało się, że nic nie ma prawa już złego się stać. A jednak w końcówce zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Zgodzę się, że nie jest idealnie i wiele musimy jeszcze poprawić.
– Może potrzebujecie większej odpowiedzialności, bo wszystko, co złe zaczęło się dla was w końcówce derbów od trochę beztroskiej straty Vukana Savicevicia na dwudziestym metrze od waszej bramki. Pan po tej sytuacji był wręcz wściekły na kolegę.
– Ta sytuacja pokazuje, że swoje trzeba robić przez pełne 90 minut bez względu na wynik. Chwila nieuwagi może drogo kosztować. Tego typu sytuacje nakręcają przeciwnika, a powinniśmy tak grać, żeby rywalom nie dać nawet nadziei. W starciu z Legią trzeba być tym bardziej odpowiedzialnym w tym, co się robi, bo to jest zespół, który potrafi bezwzględnie wykorzystywać błędy. A co do Vukana i jego straty, to powiem tak – po meczu byłem przede wszystkim szczęśliwy, że ostatecznie wygraliśmy derby. Miałem też jednak w głowie tę jego stratę i wyjaśnialiśmy to sobie. Nie jesteśmy na tyle dobrą drużyną, żeby mogło się wkraść takie rozluźnienie. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy mieć to w głowach w następnych meczach.
– Żeby tak mocno nie krytykować Savicevicia, trzeba dodać, że on zagrał naprawdę dobry mecz z Cracovią i w ogóle wnosi wiele jakości do waszej drugiej linii.
– Oczywiście. Błąd, błędem, ale wszyscy widzimy, jak duże umiejętności ma Vukan i że jest dla nas bardzo dużym wzmocnieniem. Piłka go słucha, dobrze wszedł też do drużyny praktycznie z marszu. Mam nadzieję, że tak samo dobrze będzie wyglądał w kolejnych meczach.
– Jak podoba się Panu otoczka, jaka jest wokół meczów Wisły u siebie tej wiosny. Przychodzi wielu kibiców, są komplety. Rzeczywiście wam lepiej gra się przy takiej atmosferze, czy nie ma to aż takiego dużego znaczenia?
– Ma bardzo duże znaczenie! My przede wszystkim bardzo cieszymy się, że jest tak ogromne zainteresowanie naszymi meczami. Proszę mi wierzyć, że zupełnie inaczej się gra przy dwudziestu tysiącach widzów niż przy kilku tysiącach. Człowiek wtedy czuje, że bierze udział w czymś wyjątkowym i jeszcze mocniej się mobilizuje. Dlatego z tak dużą radością czekamy na kolejne takie spotkanie, które przed nami już w niedzielę.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków