menu

Wisła Kraków jest na skraju przepaści. W kasie brakuje milionów

2 kwietnia 2012, 06:58 | Bartosz Karcz / Gazeta Krakowska

Jeśli właściciel Wisły Kraków Bogusław Cupiał nie da kolejnego zastrzyku finansowego swojemu klubowi, "Biała Gwiazda" może mieć poważne kłopoty nawet z uzyskaniem licencji na grę w ekstraklasie - donosi "Gazeta Krakowska".

Bogusław Cupiał znów ma ciężki orzech do zgryzienia, w najgorszym wypadku będzie musiał wpompować w swój klub nawet kilkanaście milionów złotych
fot. Ekstraklasa.Net
David Biton zarabia w Wiśle 19 tysięcy euro miesięcznie plus liczne bonusy
fot. Polskapresse
1 / 2

- Prezes Bogdan Basałaj razem z Holendrami zagrali va banque - mówi "Gazecie Krakowskiej" osoba dobrze znająca kulisy tego, co się w Wiśle działo w ostatnim czasie. Chodzi o transfery, które klub przeprowadził po wywalczeniu mistrzostwa Polski w ubiegłym roku, które miały dać "Białej Gwieździe" awans do Ligi Mistrzów. Takich transferów mistrzowie Polski przeprowadzili sześć. Część pozornie była bezgotówkowa. Pozornie, bo podpisując umowy z piłkarzami, klub wziął na swoje barki ogromne zobowiązania finansowe. - Nie przygotowali jednak planu B, na wypadek gdyby tego awansu nie było, i to był początek wielkich problemów - dodaje.

Marzenia pozostały zatem marzeniami, a życie wystawiło pokaźny rachunek, który trzeba płacić do dzisiaj. Największe zobowiązania, jakie ma Wisła, dotyczą płac piłkarzy. Bogdan Basałaj i Stan Valckx, ściągając zawodników do Krakowa, proponowali im bowiem wyśmienite jak na polskie realia warunki. Średnia płac podstawowych w Wiśle wynosi dzisiaj około 20 tysięcy euro miesięcznie netto. To nie wszystko, bo prócz pensji podstawowej są jeszcze liczne bonusy. Koszty utrzymania pierwszej drużyny, w tym płace zawodników i sztabu szkoleniowego, wynoszą około 70 procent budżetu Wisły, czyli ok. 35 milionów złotych rocznie!

Tak rozbudowane zarobki zaczęły być problemem dla klubu już pod koniec minionego roku. Wisła długo nie regulowała np. premii za mistrzostwo Polski (zrobiono to dopiero niedawno). Ciągle do zapłacenia są premie za start w europejskich pucharach. Problem zresztą narasta, bo w marcu piłkarze nie zobaczyli już nawet podstawowych pensji, a wiele wskazuje na to, że podobnie będzie w kwietniu.

Klub z ul. Reymonta znalazł się na poważnym zakręcie. To z tego powodu nie ma już przy ul. Reymonta prezesa Bogdana Basałaja, a dni dyrektora sportowego Stana Valckxa są policzone. Żeby uchronić spółkę przed upadłością, w najbliższym czasie Tele-fonika będzie musiała pożyczyć Wiśle ponad 10 milionów złotych! Jeśli w lecie wypalą plany transferowe, czyli mówiąc wprost, za godziwe pieniądze uda się sprzedać kilku zawodników, w tym przede wszystkim Maora Meliksona, to ta kwota nie wzrośnie znacząco. Jeśli będzie inaczej, trzeba będzie dorzucić kolejne 6-7 milionów złotych!

Czytaj więcej o sytuacji finansowej klubu w Gazecie Krakowskiej »

Gazeta Krakowska


Polecamy