Wisła Kraków. Andrzej Iwan nie widzi poprawy gry „Białej Gwiazdy” pod kierunkiem Joana Carrillo
Wisła Kraków sezon zasadniczy zakończyła na siódmym miejscu w tabeli. Przed „Białą Gwiazdą” runda finałowa, a choć w klubie z ul. Reymonta wszyscy mówią o ataku na wyższe lokaty, to po tym, co pokazał zespół w dziewięciu wiosennych meczach, trudno o wielki optymizm. Krakowianie notują bowiem duże wahania formy, a dobre momenty przeplatają słabymi lub bardzo słabymi.
fot. Andrzej Banaś
W to, że Wisła nagle zacznie prezentować futbol, który pozwoli jej seryjnie wygrywać mecze, powątpiewa były gracz „Białej Gwiazdy”, a obecnie ekspert telewizyjny Andrzej Iwan. – Gdy zimą Wisła zatrudniła Joana Carrillo, zapowiadał on odmianę gry drużyny na bardziej odważną, ofensywną – mówi Iwan. – Ja tej odmiany zupełnie nie widzę. Powiem nawet więcej, bardziej podobała mi się gra Wisły pod kierunkiem Kiko Ramireza. Wiosną drużyna Carrillo zagrała tak naprawdę jeden dobry mecz, ten w Warszawie. Zastanawiam się tylko, czy to zasługa trenera, czy bardziej tego, że zawodnicy się mocno zmobilizowali i wykorzystali wyjątkową słabość Legii tego dnia. Wisła miała grać w każdym meczu o zwycięstwo. Szukać bramek, a tymczasem na dziewięć meczów aż cztery zremisowała, dwa przegrała i tylko trzy razy odniosła zwycięstwo. To nie są moim zdaniem statystki, które przemawiałyby za hiszpańskim trenerem. Wiem, że każdemu trzeba dać czas, ale żeby chociaż było widać, że drużyna robi postęp, idzie w dobrym kierunku, to można byłoby to ocenić bardziej przychylnie. Problem w tym, że niczego takiego nie widać.
Wiosną Wisła pod kierunkiem Joana Carrillo zmieniła ustawienie. Iwan uważa jednak, że nie wpłynęło to na postawę drużyny. – Na papierze niby wygląda to ładnie, ale jeśli popatrzeć już na same mecze, to ja nie wiem, co chce grać Hiszpan – mówi były zawodnik Wisły. – Wciąż tak naprawdę bardzo dużo zależy od tego, w jakiej dyspozycji jest Carlitos. Jego postawa jednak to nie zasługa Carrillo, a Ramireza. Chcę tylko przypomnieć, to ten ostatni w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że Lopez w ogóle w Wiśle gra. I tak jak strzelał bramki jesienią, tak robi to teraz. Tylko, że to jest zasługa jego umiejętności indywidualnych, a nie pomysłu na grę całej drużyny. Odnoszę wrażenie, że Carlitos bardzo szybko zorientował się, że w tej lidze może robić, co chce i po prostu wykorzystuje swój potencjał. Trudno jednak mówić o tym, że jego gra i bramki są pokłosiem pracy całego zespołu.
Iwana zaskakują też niektóre wybory Joana Carrillo. „Ajewen” suchej nitki nie zostawia np. na Nikoli Mitroviciu, co do którego wiele osób ma poważne wątpliwości, czy w ogóle taki piłkarz powinien znaleźć się w Wiśle, o grze w podstawowym składzie w ogóle nie mówiąc. Carrillo broni Serba za każdym razem, gdy padają o niego pytania. Hiszpan przekonuje, że Mitrović ma swoje atuty i w jego strategii jest kluczowym graczem. Tymi atutami mają być odważne, otwierające podania, tylko, że takimi zagraniami w całej rundzie Serb błysnął może dwa, trzy razy. Iwan nie ma natomiast wątpliwości co do jego osoby. – Czytałem wypowiedzi Joana Carrillo, że z żadnym piłkarzem nie brał ślubu i że wszystkich traktuje tak samo – mówi były zawodnik Wisły. – Zastanawia mnie zatem, co takiego łączy go z Mitroviciem, że mimo kolejnych fatalnych występów Serba, wciąż na niego stawia. Wiem, że oni się znali wcześniej, że Mitrović grał u niego w Videotonie. Ale czy to tłumaczy aż takie zaufanie? Moim zdaniem gdyby Wisła grała w dziesiątkę, bez Mitrovicia, to w ogóle nie widać byłoby różnicy. Serb jest wolny, piłkę najczęściej zagrywa wszerz. To taki futbol na alibi. Nie wiem, gdzie Carrillo widzi te jego otwierające podania. Chyba oglądamy inne mecze.
W kontekście walki Wisły w grupie mistrzowskiej Iwan dodaje: – Szczerze mówiąc, to ja cudów się nie spodziewam po tej drużynie w najbliższych meczach. Uważam, że „Biała Gwiazda” nie ma wielkich szans na to, żeby włączyć się do walki o czołowe miejsca. Chciałbym natomiast, żeby te najbliższe spotkania zostały dobrze wykorzystane w klubie. Wcześniej można było jeszcze mówić o presji, związanej z walką o pierwszą ósemkę. Moim zdaniem teraz tej presji wielkiej nie będzie. Może zatem trzeba dać szansę tym piłkarzom, którzy mniej grali wcześniej, zobaczyć, ile oni mogą dać drużynie już w kontekście nowego sezonu. Nie wiem, czy Carrillo na coś takiego się zdecyduje, bo do tej pory raczej nie robił wielkich zmian w wyjściowym składzie. Decydował się na nie wtedy, gdy wymuszały to kontuzje, kartki. Jeśli jednak nie teraz, to kiedy?