menu

Wisła - Korona LIVE! Mecz prawdy - "Biała Gwiazda" walczy o puchary, czy Korona o grupę mistrzowską?

26 kwietnia 2015, 08:53 | Jakub Podsiadło

Dla Korony byłaby czymś więcej niż tylko nagrodą za dotychczasowe trudy i znoje sezonu. Dla Wisły jest absolutnym priorytetem, bez którego ciężko wyobrazić sobie resztę rozgrywek i być może nawet najbliższą przyszłość klubu. Przed niedzielnym meczem z kielczanami "Biała Gwiazda" wcale nie jest skazana na awans do grupy mistrzowskiej, musi go sobie wywalczyć - zespół Ryszarda Tarasiewicza przyjeżdża pod Wawel, żeby oszczędzić sobie walki o utrzymanie.

Wisła Kraków - Górnik Zabrze
Wisła Kraków - Górnik Zabrze
fot. wojciech matusik/Gazeta Krakowska

Im częściej Kazimierz Moskal odżegnuje się od kalkulacji, tym bardziej daje mu się we znaki ligowa rzeczywistość. Ta sama, w której jego Wisła Kraków musi rozglądać się za każdym punktem, który pomoże w utrzymaniu czołowej ósemki. – Nie odetniemy się od myślenia o sytuacji w tabeli, to nasz chleb powszedni – mówił trener "Białej Gwiazdy" w piątek. Jego słowa da się włożyć w usta niemal każdego szkoleniowca z pogranicza górnej i dolnej połówki tabeli. Od Szczecina po Bielsko-Białą, po drodze w Gdańsku, Kielcach albo Zabrzu, wszyscy marzą o możliwie bezbolesnym pozostaniu, lub, jak w przypadku samej Korony, łatwym wślizgnięciu się do lepszej części ligowej stawki. – Do samego końca fazy zasadniczej spotkania mają większą wartość. Nie muszę przekonywać nikogo o tym, że tak jest – tłumaczył oczywistości Moskal, ale gdyby na przedmeczowej konferencji siedział obok niego prezes Robert Gaszyński, zapewne nie omieszkałby wtrącić, że wbrew wszelkiej logice Wisła ma dołożyć do tego walkę o kwalifikacje Ligi Europy. Trochę ustami Bogusława Cupiała, wciąż marzącego o tym, że "Biała Gwiazda" błyśnie choć na chwilę na europejskim firmamencie, a trochę klubowych księgowych - bez pierwszej ósemki mieliby kłopot z domknięciem klubowego budżetu, nie mówiąc o tym, że perspektywa wizyty Legii albo Lecha i zapełnienia stadionu działa nie tylko na wyobraźnię zarządu.

Swojska atmosfera, jaka wytworzyła się wokół Moskala po objęciu zespołu trochę nie pasuje do wyników - nawet z uwzględnieniem tego, że Wisła traciła punkty i po genialnych spotkaniach, i po piłkarskiej popelinie. Usprawiedliwia ją chyba tylko jeden zasadniczy fakt - grobowy realizm przez pesymizm czasów Smudy przed każdym ważkim spotkaniem został wyparty przez optymizm, za który odpowiada właśnie następca "Franza". "Biała Gwiazda" w końcu strzela gole, a kiedy pierwsza je traci, nie bije głową w mur - za panowania Smudy można było się zestarzeć na widowni lub przed telewizorem, zanim jego piłkarze odrobili straty. – Nasi zawodnicy w nie takich meczach już brali udział, muszą sobie poradzić – przekonywał Moskal, lecz zamiast odległych spotkań o nie wiadomo jaką stawkę, przed oczami stają raczej dramatyczne pościgi z potyczek z Jagiellonią i Podbeskidziem. O dodatkowe mentalne i sportowe wsparcie dla krakowian mogą zadbać Arkadiusz Głowacki i Richard Guzmics - za dwójką podstawowych stoperów dłuższe albo krótsze zmagania z urazami i pierwsze treningi z drużyną, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy w niedzielę rozpoczną mecz w pierwszym składzie.

W obozie Korony brakuje spekulacji, niedopowiedzeń i dywagacji - w słowach Ryszarda Tarasiewicza ewentualny awans do ósemki to wcale nie ciesząca oko błyskotka, czy wynagrodzenie za cały sezon wzlotów i upadków (wliczając zimowy rozgardiasz, który mógł skończyć się przedwczesną degradacją). – Będziemy robić wszystko, żeby zdobyć maksimum punktów w ostatnich meczach fazy zasadniczej – deklaruje sam Tarasiewicz, powtarzając jak mantrę słowa o tym, że przepustka do grupy mistrzowskiej pozwoli Koronie ustrzec się nerwów związanych z uniknięciem degradacji. W przypadku kielczan grzechem byłoby nie zakończyć rundy zasadniczej z mocnym przytupem, zwłaszcza, że nie przegrali choćby jednego spotkania od grudnia. – Sam zespół Korony to nie ta sama drużyna, która rozpoczynała ten sezon - na jego początku mieli trudne chwile, ale już jesienią zaczęli gromadzić punkty i na wiosnę też biją się o pierwszą ósemkę. Jej zawodnicy nabrali pewności siebie dzięki kilku ostatnim meczom – charakteryzował najbliższego rywala Kazimierz Moskal.

Przed niedzielnym starciem opiekun "Białej Gwiazdy" musi wyplenić ze swoich piłkarzy jakikolwiek minimalizm - rangi pojedynku z Koroną nie może umniejszyć matematyka, dająca Wiśle spore szanse na pozostanie w czołowej ósemce nawet, jeśli krakowianie podzielą się punktami z ekipą Tarasiewicza. Sporo nadziei w dość krótkiej historii spotkań obu zespołów, która dowodzi, że gdzie Wisła spotyka się z Koroną, tam zawsze lecą wióry. Sam Kazimierz Moskal dyplomatycznie zaprzecza, że nie pragnie wendetty na kielczanach - w końcu zwolniono go z klubu tuż po przegranej z Koroną w lutym 2012 roku. Motywacja w postaci przedłużenia marzeń wiślaków o europucharach powinna wystarczyć zarówno jemu i samym zawodnikom, jak i fanom, mobilizującym się różnymi kanałami do zapełnienia stadionu w odpowiedzi na rozczarowującą frekwencję na ostatnich spotkaniach przy Reymonta. – Liczymy na wsparcie kibiców i na to, że frekwencja będzie wyglądała znacznie lepiej niż przy okazji meczu z Górnikiem – mówił z nadzieją Moskal.

Relacja NA ŻYWO z meczu Wisły Kraków z Koroną Kielce w serwisie Ekstraklasa.net (początek meczu o godzinie 18:00).


Polecamy