Wielkie nudy w Szczecinie. Trwa fatalna seria Portowców
Lotto Ekstraklasa. Kolejne rozczarowanie w Szczecinie. Zawodnicy Pogoni Szczecin i Korony Kielce zafundowali kibicom bardzo słabe 90 minut. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Portowcy w tym sezonie u siebie jeszcze nie wygrali.
Trener Pogoni Maciej Skorża przed sobotnim meczem miał kilka znaków zapytania odnośnie wyjściowego ustawienia zespołu. Drużyna nieźle wypadła w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze, ale go przegrała. Szkoleniowiec zdecydował się więc na kosmetyczne modyfikacje w drugiej linii. Po raz pierwszy od 1. minuty zagrał Spas Delew (w miejsce Dariusza Formelli, który z Górnikiem zagrał za mało aktywnie), a w miejsce Jakuba Piotrowskiego wrócił do składu Dawid Kort.
To były zmiany, które miały dać więcej jakości w akcjach ofensywnych. A na trzech punktach Pogoni szczególnie zależało. Presja nad zespołem (klubem) rośnie, bo pierwszych pięciu spotkań na swoim boisku Pogoń nie potrafiła wygrać (trzy przegrała), a na domiar złego pożegnała się z Pucharem Polski.
Część fanów ma już tego dość i np. Stowarzyszenie Kibiców Pogoni Szczecin zbojkotowało spotkanie z Koroną. Wybrali wyjazd do Kołobrzegu na trzecioligowe spotkanie rezerw szczecińskiego klubu. W dużo spokojniejszej atmosferze Portowcy rozpoczęli więc bój o zwycięstwo, ale też lepsze notowania u fanów. Mimo bojkotu walkę z Koroną i tak oglądało więcej widzów niż mecz z Górnikiem.
Początek meczu nerwowy, szczególnie to było widać po Korcie, który cztery pierwsze kontakty z piłką zakończył stratami. Gospodarze próbowali jednak mocno wejść na połowę przeciwnika, a Korona nie chciała na to pozwolić. Spotkanie było otwarte i już w 14. minucie Pogoń mogła prowadzić. Skrzydłem urwał się Adam Gyurcso, dośrodkowanie trafiło do Łukasza Zwolińskiego, a ten – mógł strzelać – podawał do Spasa Delewa. Bułgar oddał do Korta, ale jego strzał i dobitka Tsintsadze były zablokowane. Po chwili – po rzucie rożnym – główkował Cornel Rapa, ale jego uderzenie jeden z obrońców wybił przed bramką.
Pogoń zaczęła się rozkręcać (w 26. minucie sędzia miał podstawy by podyktować rzut karny po faulu Korcie), a goście coraz liczniej się cofali. Grozili jedynie po rzutach wolnych. Przed przerwą bramek jednak nie było. Po stronie gospodarzy zabrakło większej zadziorności na piłkę, większego ruchu w ataku pozycyjnym, za to po stronie gości więcej odwagi. Skorża na to zareagował zmianą – Korta zmienił Piotrowski (automatycznie Kamil Drygas został przesunięty bliżej Zwolińskiego), a kilkudziesięciu fanów z Kielc próbowało zachęcić swój zespół do aktywniejszej gry.
Korona w 55. minucie oddała dwa groźne strzały, które Łukasz Załuska pewnie bronił. W rewanżu Pogoń domagała się karnego po tym, jak Ken Kallaste wybił na róg dośrodkowanie Niepsuja.
Od 60. minuty zespoły na zmianę wyprowadzały ciosy. Częściej Pogoń, ale brakowało jakości w akcjach. Aktywny był wprowadzony na boisko Rafał Murawski (świetnie przyjęty przez publiczność), na wyczerpanie grali Delew czy Drygas, a i pozostali byli zaangażowani. Ambicja nie została jednak nagrodzona. Skończyło się bezbramkowym remisem, który nikogo nie ucieszył. Przed ligowcami teraz dwutygodniowa przerwa, a po niej Pogoń zagra na wyjeździe z Cracovią.
Piłkarz meczu: El Hadji Pape Diaw
Atrakcyjność meczu: 2,5/10
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf