menu

Wielka radość w Gdyni! Arka zremisowała z Bytovią i awansowała do Ekstraklasy

10 maja 2016, 22:21 | Marco Cybulski

W meczu 30. kolejki 1. ligi Arka zremisowała z Bytovią 1:1. To oznacza, że gdynianie już mogą świętować awans do Ekstraklasy!

Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
Arka Gdynia - Bytovia Bytów
fot. Damian Kosciesza
1 / 10

Od początku mecz toczył się pod dyktando podopiecznych Tomasza Kafarskiego. Po kilku groźnych akcjach przed swoją szansą stanął Omar Monterde, który oddał kąśliwy strzał w kierunku bramki, ale skuteczną interwencją popisał się Konrad Jałocha. Jednak później z każdą minutą do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie w 16. minucie, kiedy to z prawej strony piłkę dośrodkował Marcus da Silva, a mimo dobrego krycia do strzału doszedł Dariusz Formella, jednak jego uderzenie o milimetry minęło słupek bramki Gerarda Bieszczada. Po tej sytuacji tempo meczu nieco "siadło", a akcję kończyły się zazwyczaj w środkowej części boiska. Po stronie Arki widoczny był brak Antoniego Łukasiewicza na środku boiska, który grał dzisiaj w parze z Alanem Fialho. Kolejną groźną okazdję Arkowcy stworzyli sobie w 41. minucie. Po raz kolejny z prawej flanki Marcus wrzucał w kierunku Formelli, ale pomocnika Arki uprzedził Łukasz Wróbel wybijając futbolówkę na rzut rożny. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie stworzyła sobie żadnej groźnej sytuacji.

Drugą część spotkania lepiej zaczęli Arkowcy, którzy już w 46. minucie mogli umieścić futbolówkę w siatce bramki Bieszczada, ale instynktowną interwencją popisał się Opalacz, który oddalił zagrożenie. Coraz lepsze wrażenie sprawiali również zawodnicy drużyny przyjezdnej, którzy raz po raz wykorzystywali brak Łukasiewicza w środkowej części boiska. Przypieczętowali to w 55. minucie, kiedy zgrali futbolówkę z lewej strony w pole karne, a w nim niepilnowany Wacławczyk zdołał opanować piłkę i strzelić tuż pod ręką interweniującego Jałochy.

Bytovia grała coraz mądrzej, a awans Arki coraz bardziej się oddalał. W 65. minucie doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Z piłką w pole karne wbiegł Michał Nalepa i wydawało się, że był faulowany. Arbiter był jednak innego zdania i ukarał młodego pomocnika żółtą kartką za symulację. Świetnie spisywali się kibice, którzy nawet nie chwilę nie milkli i motywowali swoich ulubieńców. Kolejna kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 79. minucie, kiedy to z prawej strony piłkę w pole karne wstrzeliwał Gaston Sangoy, a jego dośrodkowanie zostało zablokowane ręką w polu karnym. Niewzruszony arbiter nakazał grać dalej, a za dyskusje ukarany kartką został Dariusz Formella.

Gdynianie coraz bardziej naciskali na bramkę Bieszczada, ale świetnie spisywał się blok defensywny Bytovii, który oddalał zagrożenie w każdej akcji. W 85. minucie podopieczni Tomasza Kafarskiego mieli doskonałą okazję, aby podwyższyć prowadzenie. Michał Rzuchowski wyłożył piłkę jak na tacy na jedenastym metrze, dobiegł do niej Monterde, ale strzelił obok bramki. Jak mawia piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I tak też było tym razem. W 88. minucie świetną kontrę przeprowadzili Arkowcy. W środkowej części boiska piłkę opanował Gaston Sangoy i natychmiast uruchomił na prawym skrzydle Marcusa. Brazlijczyk rozejrzał się i zgrał futbolówkę na krótszy słupek, gdzie znajdował się Szwoch, a młody pomocnik Arki technicznym uderzeniem nie dał szans Bieszczadowi! Stadion wpadł w euforie, bo już wszyscy wiedzieli, że nic złego nie może się stać. Do końca spotkania żółto-niebiescy mądrze rozgrywali piłkę daleko od własnego pola karnego, nie dając wejść w posiadanie zawodnikom drużyny przyjezdnej.

Zwycięzców się nie sądzi, a zwycięzcami na pewno są Arkowcy. Styl nie był najwyższej klasy, nie udało się nawet zdobyć trzech punktów, ale był to prawdziwy mecz walki i każdy zawodnik walczył o swoje marzenia, czyli o awans. Awans, który udało się przypieczętować w 88. minucie. Wtorkowa noc na pewno będzie długa dla wszystkich sympatyków Arki, ale wielkie brawa należą się też piłkarzom Drutex-Bytovii, którzy postawili ciężkie warunki i naprawdę świetnie spisywali się przez większość meczu. Niesamowita jest też passa Tomasza Kafarskiego, z którym nie potrafią wygrać Arkowcy. W meczach o ligowe punkty "Kafar" trzykrotnie zremisował i raz wygrał z żółto-niebieskimi. Arka Gdynia kontynuuje passę meczów bez porażki, która wynosi już szesnaście. Kolejnym celem podopiecznych Grzegorza Nicińskiego jest utrzymanie pozycji lidera do końca sezonu.


Polecamy