Mroczkowski: Musimy zacząć wygrywać
Trener Radosław Mroczkowski ma nadzieję, że Widzew wreszcie się obudzi i zacznie wygrywać, by oddalić wcale nie nierealne widmo spadku z Ekstraklasy. Przyznaje, że duża przewaga nad strefą spadkową uśpiła czujność jego podopiecznych.
- Piętnaście punktów przewagi nad strefą spadkową sprawiło, że inne zespoły, podobnie zresztą jak my, poczuły się zbyt pewnie i teraz jesteśmy niemiło zaskoczeni - nie kryje Mroczkowski. Mimo to nie rozpacza: - W przyszłość patrzymy jednak z optymizmem. Los jest w naszych rękach, póki co nie oglądamy się na innych. Skupiamy się na sobie. Wiemy, że musimy zacząć wygrywać, przede wszystkim na własnym stadionie.
Widzew miał wiele okazji, by nie dopuścić do niebezpiecznej sytuacji. W spotkaniu z Piastem powinien zgarnąć trzy punkty: - Powinniśmy wygrać z Piastem. Wtedy może nie mielibyśmy tylu powodów do zmartwień, a i mecz z Wisłą może potoczyłby się inaczej - zastanawia się trener Widzewa.
Klęska z Wisłą przerosła jednak najgorsze sny. Tak żenująco słabego Widzewa dawno nie oglądaliśmy. - Tak złego meczu pod względem jakości jeszcze nie zagraliśmy. Zadecydował jeden błąd wcale nie najgorzej spisującego się Gavricia. Potem przecież przeważaliśmy, mieliśmy jednego zawodnika więcej, a mimo to nie udało się uratować chociaż remisu - wspomina z żalem szkoleniowiec Widzewa.
Choć strata trzech punktów boli, Mroczkowski zauważa pewne pozytywy. - Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po porażce w piłkarzach drzemie sportowa złość. Oby przełożyła się na determinację w starciu z Jagiellonią.
W spotkaniu z Jagiellonią Białystok Mroczkowski nie będzie mógł postawić na kontuzjowanego Denisa Kramara i pauzującego za kartki Sebastiana Dudka. Wróci za to Łukasz Broź. - Reszta jest do mojej dyspozycji. Do sił wrócił już Alex Bruno, który przez problemy zdrowotne nie mógł uzyskać stabilności, toteż pomijaliśmy go przy ustalaniu jedenastki. Mam nadzieję, że najgorsze już za nim. Z kolei Mariusz Stępiński ma wielki potencjał, ale musi przypomnieć sobie jak się zdobywa bramki.
W rundzie jesiennej Widzew rzutem na taśmę uratował remis z Jagiellonią. W tym sezonie zespół z Podlasia radzi sobie w kratkę, mimo to ciągle zachowuje szansę na europejskie puchary. W przegranym starciu z Lechem zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. - "Jaga" lubi grać z kontry, dlatego nie możemy angażować się całym zespołem w atak, tylko skupić też na kryciu kluczowych zawodników. Koniecznie trzeba się wystrzegać błędów podobnych co jesienią - przestrzega Mroczkowski.
Największym osłabieniem gości będzie nieobecność Tomasza Hajty, który musi odpokutować na trybunach dwa spotkania za niecenzuralne obrażenie Luisa Henriqueza. - Da się w tym nawet zauważyć pewną zaletę w postaci możliwości chłodnego przeanalizowania sytuacji z trybun. Na pewno Hajto ma już wszystko rozpisane na ten mecz - zauważa niespodziewanie Mroczkowski.
Jutrzejsze starcie ma szczególne znaczenie dla niechcianego w Białymstoku Bartłomieja Pawłowskiego. Czy będzie starał się odegrać na dawnych kolegach. - Nie sadzę. Bartek ma w sobie dużo pokory i samokrytyki. Talent ma ogromny, przy czym jest też bardzo spokojny. Nie chęć udowodnienia czegoś Jadze, tylko odbudowania się po słabym spotkaniu z Wisłą uczyni z niego motor napędowy w jutrzejszej konfrontacji - twierdzi trener Widzewa.
Przed meczem Widzew - Jagiellonia: Pawłowski ma coś do udowodnienia
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida