Mroczkowski: Drużyna jest tak silna, jak jej ostatni zawodnik
- W Hiszpanii pracujemy na swoją markę i to mobilizuje drużynę. Młodzi piłkarze chcą wygrywać. Najważniejsze są jednak przygotowania do rozgrywek ekstraklasy - mówi trener Widzewa Łódź Radosław Mroczkowski.
Zobacz także na stronach Dziennika Łódzkiego: Liga NBA: Suns wygrali z Los Angeles Lakers, kolejne double-double Gortata
Efektowne zwycięstwa drużyny Widzewa nad skandynawskimi przeciwnikami w turnieju Copa del Sol przywołują wspomnienia wielkiego sukcesu, jakim było wyeliminowanie Broendby Kopenhaga w walce o Ligę Mistrzów. Był Pan na tamtym meczu?
Oczywiście, że byłem i doskonale pamiętam walkę Widzewa o Champions League. Chodziłem na wszystkie topowe mecze Widzewa. Wtedy było Broendby, a teraz pokonaliśmy Tromsoe, FC Kopenhaga karnymi, Molde. To cieszy. Na turnieju Copa del Sol chcieliśmy rozegrać sparingi z silnymi przeciwnikami. I to się udało. To nie są takie zwykłe sparingi. To też mecze o stawkę. Oczywiście nie tak wysoką, jak awans do Champions League, ale o wygraną w Copa del Sol.
Gracie z silnymi drużynami, ale wygrywa Widzew. Co jest przyczyną takiej dobrej gry?
Na pewno nikt nas nie lekceważy, wszyscy są na podobnym etapie przygotowań. Zdajemy sobie sprawę, że w Hiszpanii pracujemy na swoją markę i to mobilizuje drużynę. Młodzi piłkarze chcą wygrywać. Najważniejsze są jednak przygotowania do rozgrywek ekstraklasy. Chcę, by drużyna robiła postęp. A sukcesy w Copa del Sol niech się przełożą na sukcesy w lidze. My jeszcze nie jesteśmy gotowi do ligi, ale miło, że awansowaliśmy do finału.
W Hiszpanii warunki do pracy macie doskonałe.
To prawda. Aż żal wracać do Polski. Szkoda, że zgrupowanie w Hiszpanii szybko zleciało. Zazdrościmy innym drużynom. Ekipy z Molde i Kopenhagi po Copa del Sol na tydzień jadą do domów i wracają na kolejne zgrupowanie.
Zobacz koniecznie: Widzew w finale Copa Del Sol. Zagra o puchar i 50 tys. euro
Wrócą, ale bez pieniędzy, bo to Widzew zgarnia premię. Za zwycięstwo w turnieju organizator płaci 80 tys. euro. Czy te pieniądze trafią do drużyny, do kieszeni piłkarzy czy do klubu?
Nie zostały podjęte żadne w tej kwestii decyzje. Zresztą nie koncentrujemy się na walce o pieniądze. Już zarobiliśmy, bo za awans do finału też jest premia, choć nie wiem, w jakiej wysokości.
Nie dzielicie skóry na niedźwiedziu?
Przyjechaliśmy do Hiszpanii przygotowywać się w doskonałych warunkach, a nie liczyć i dzielić premię. Teraz chcemy wygrać mecz finałowy.
Kto w Hiszpanii Pańskim zdaniem prezentuje się najlepiej?
Nie chcę wystawiać cenzurek. To nie o to chodzi. Cieszy mnie bardzo, że Widzew mieć będzie szeroką i wyrównaną kadrę. Drużyna jest tak silna, jak jej ostatni zawodnik. Najmocniejsze europejskie drużyny mają nie tylko jedenastkę doskonałych zawodników, ale całą szeroką kadrę.
Z trybun w Hiszpanii słychać doping dla Widzewa. Ale nie chce nam się wierzyć, że są tam tylko kibice. Menedżerowie, którzy chcą zarzucić sieci na Mariusza Stępińskiego, też chodzą na wasze mecze?
Jeśli nawet są oferty, to trafiają do klubu, a nie do mnie. Jeśli chodzi o Mariusza Stępińskiego, to jest mądrym chłopakiem, który wie, co w tym momencie jest dla niego najlepsze.
W sobotę gracie finał z Szachtarem. Czy dojdzie jakiś nowy gracz?
Wreszcie dołączył do nas Princewill Okachi. Wylądował w czwartek o 16, odebraliśmy go z lotniska i jest z nami. Ale to nie on, ale jego koledzy wywalczyli awans do finału Copa del Sol.