menu

Czy dla ataku Widzewa nadejdą lepsze dni? [KOMENTARZ]

21 lutego 2013, 10:06 | Daniel Kawczyński

Nie ma w Widzewie bardziej newralgicznej formacji niż atak. Od paru sezonów przy Piłsudskiego bezskutecznie walczą z chronicznym brakiem napastnika z prawdziwego zdarzenia. Ale w ciemności pojawia się wyraźne światło nadziei. Wraca Marcin Robak, w wielkiej formie jest też bramkostrzelna młodzież. Czy dla ataku Widzewa nadejdą wreszcie lepsze dni?

Marcin Robak ma znowu strzelać gole dla Widzewa
Marcin Robak ma znowu strzelać gole dla Widzewa
fot. Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)

Największy powrót zimy: Marcin Robak znowu w Widzewie

Jeszcze nie tak dawno Widzew wcale nie musiał się wstydzić swojej ofensywy. Darvydas Sernas i Marcin Robak zaliczali się przecież do czołowych napastników Ekstraklasy: zawsze potrafili dojść do licznych sytuacji strzeleckich i ładowali przyzwoitą ilość bramek. Problemy zaczęły się, gdy wspomniana dwójka znalazła nowych pracodawców.

Widzew stracił rasowych snajperów i nie potrafił znaleźć godnych następców. Piotr Grzelczak zgasł po jednym sezonie, potem trafiał od święta i bardziej przypominał drewniaka niż napastnik. Nika Dżalamidze błysnął właściwie w paru meczach, po czym zgasł totalnie. Princewill Okachi bardzo szybko przekonał się, że znacznie lepiej niż z przodu czuje się na defensywnej pomocy. Mehdi Ben Dhifallah strzelił jesienią raptem dwie bramki (w tym jedną z rzutu karnego), tak to przeważnie grzeszył gigantyczną nieskutecznością w stuprocentowych sytuacjach i często nie rozumiał intencji kolegów. Na dodatek Tunezyjczyk okazał się bardzo krnąbrny. Gdy trener Radosław Mroczkowski zdejmował go z boiska, nie potrafił ukryć swojego niezadowolenia, czym zapracował sobie na kary finansowe. Sprawiał więcej kłopotów niż dawał pożytku.

Teraz prawdopodobnie Ben Dhifallah straci miejsce w składzie. Jeśli natychmiast nie odejdzie, kto wie czy nie zostanie przesunięty do Młodej Ekstraklasy. Do ataku Widzewa wchodzi bowiem nowa jakość - mieszanka młodości z doświadczeniem.

Po pierwsze - młodzież. Już jesienią Mariusz Stępiński i Mariusz Rybicki dawali jasne sygnały, że zamierzają walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce. Choć z reguły pełnili rolę jokerów, razem zdołali strzelić pięć bramek. Gdyby grali częściej, kto wie czy wynik nie byłby znacznie lepszy. Zawsze, kiedy tylko pojawiali się na murawie, wnosili sporo ożywienia i polotu. Swoją wartość udowodnili podczas zimowych przygotowań. Błysnął zwłaszcza Stępiński, który na turnieju Copa del Sol dwukrotnie trafiał do siatki europejskich rywali i był najlepszym strzelcem Widzewa. Trzecie trafienie dołożył w sparingu z Cracovią. Do tego świetnie współpracował z Marcinem Kaczmarkiem. Także Rybicki dawał powody do dumy. W Hiszpanii raz wpisał się na listę strzelców, gola zdobył też w sparingu z Sandecją Nowy Sącz. Jeżeli wymieniona dwójka utrzyma wysoką formę (a wszystko na to wskazuje), może wiosną potężnie zawojować.

Po drugie - Marcin Robak. To największy powrót transferowej zimy. Ulubieniec kibiców Widzewa wraca na stare śmieci po niezbyt udanej, 2,5-rocznej przygodzie z Turcji. Do Azji Mniejszej wyjeżdżał jako jeden z lepszych snajperów Ekstraklasy. Na obczyźnie nie miał problemów z aklimatyzacją i prędko wywalczył sobie miejsce w składzie Konyasporu - w ciągu półtora roku zagrał 48 spotkań i strzelił 13 bramek. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że musiał przełknąć gorzki smak spadku z Superligi. Po nieudanej próbie walki o awans, odszedł do Mersin Idman Yurdu SK, gdzie przez ostatnie pół roku ani razu nie pojawił się na boisku.

Tak długa przerwa robi swoje z formą zawodnika, na ten moment nie można ocenić w jakiej znajduje się dyspozycji. Trener Radosław Mroczkowski obdarzył Robaka olbrzymim zaufaniem. To rozsądny człowiek, na pewno wie co robi i na co się decyduje. Jego nowy podopieczny jest bardzo głodny gry. Mimo 30 lat na karku, chce jeszcze coś osiągnąć i da z siebie wszystko, by znów ucieszyć fanów na Piłsudskiego.

W talii Mroczkowskiego są jeszcze Bartłomiej Pawłowski i Michał Jonczyk. Pierwszy wypadł z dobrej strony podczas zimowych przygotowań, ale raczej będzie rozpatrywany w kwestii gry w pomocy. Najgorzej wygląda sytuacja permanentnie kontuzjowanego i leczonego Jonczyka. Zdrowie pozwoliło mu rozegrać raptem dwa sparingi. Przy tak dużej konkurencji, najprawdopodobniej będzie musiał przesiadywać na ławce rezerwowych, jeśli nie na trybunach.

A jakie jest Wasze zdanie? Czy Widzew wreszcie odzyska blask w ataku?

Daniel Kawczyński Twitter