Widzew. Gdzie podziała się skuteczność Mihaljevicia?
Piłkarze Widzewa w ostatnich meczach wyraźnie zawodzą. Nie ma się zatem co dziwić, że od trzech spotkań II ligi nie wygrali, a zdobyli tylko dwa punkty!
To stanowczo poniżej oczekiwań fanów, ale także klubowych sterników. Paniki jeszcze nie ma, ale w Widzewie już często spoglądają na ligową tabelę, bo grupa pościgowa wykorzystuje słabszą dyspozycję lidera.
Łodzianie w trzech ostatnich spotkaniach zdobyli trzy bramki, ale należy pamiętać, że stracili cztery. A w takim wypadku trudno o sukcesy. W klubie mają prawo być rozczarowani postawą napastników. Zawodnicy, którzy mieli zdobywać gole, wyraźnie zawodzą i próżno ich szukać wśród najskuteczniejszych piłkarzy Widzewa.
W klubie z al. Piłsudskiego wielkie nadzieje wiązano z pojawieniem się Filipa Mihaljevicia (grał w bułgarskiej ekstraklasie, w Łokomotiwie Płowdiw). Chorwat, nieoficjalnie wiadomo, że zarabia olbrzymie pieniądze, jak na łódzkie warunki, miał być skuteczniejszy od Roberta Demjana, Michała Millera i Daniela Świderskiego. Trzeba przyznać, że początek w drużynie czterokrotnego mistrza Polski miał wymarzony. W debiucie (5 września z Górnikiem Łęczna) zdobył gola. Jeszcze lepiej spisał się tydzień później, strzelając dwie bramki w meczu z Błękitnymi. I, niestety, na tym skończyły się jego strzeleckie popisy. W ośmiu kolejnych spotkaniach nie zdołał już pokonać bramkarza rywala. Nie zawsze ze swojej winy, bowiem często siadał na ławce rezerwowych, ale z drugiej jednak strony to rozwiązanie było wyznacznikiem jego aktualnej dyspozycji.
Czyżby decyzja, która miała być zbawienna dla drużyny, okazała się transferowym niewypałem? Wypada mieć nadzieję, że piłkarz szybko pokaże, że w łódzkim klubie nie popełniono błędu.