Wawoczny daje trzy punkty rezerwom Piasta w meczu z Gwarkiem
Piast II Gliwice w sobotni poranek podjął Gwarka Tarnowskie Góry. Po przewadze w pierwszej części spotkania i wyrównanej drugiej połowie meczu, niebiesko-czerwoni ostatecznie pokonali przeciwników 1:0 po trafieniu Kamila Wawocznego w końcówce. Tym samym osiągnęli pierwsze zwycięstwo w rozpoczętym przed tygodniem sezonie 2016/2017
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Sobota 11:00, pełne słońce, 23 stopnie w cieniu. Idealna pogoda, by wybrać się nad jezioro lub po prostu odpocząć po ciężkim tygodniu. Nienajlepsze warunki do gry w piłkę. Nie zraziły one jednak zawodników drugiej drużyny Piasta, którzy na własnym obiekcie stanęli do boju z Gwarkiem Tarnowskie Góry. To już trzecie spotkanie rozgrywane w ramach 4. ligi śląskiej grupy. W ciągu tygodnia zarówno Niebiesko-Czerwoni jak i grający w roli gości ulegli swoim przeciwnikom, dlatego dzisiaj nie zamierzali odpuszczać.
Witold Czekański, szkoleniowiec drugiego zespołu Piasta, do boju wystawił kilku piłkarzy na co dzień trenujących pod okiem Jiri Necka. I tak od pierwszej minuty zagrali Jakub Freitag, Igor Sapała, Dominik Budzik oraz Sebastian Musiolik. Nie mając szans na występ w popołudniowym meczu z Pogonią, przeciwko Gwarkowi chcieli udowodnić swoje umiejętności. I rzeczywiście lepiej w to spotkanie weszli gospodarze. To oni rozpoczęli spotkanie od kreowania sobie kolejnych sytuacji i praktycznie zamknięcia przeciwnika na własnej połowie. Jakub Freitag nie mógł narzekać na nadmiar pracy, ale nie mógł też cieszyć się z trafień swoich kolegów. Długo bowiem nic nie wpadało.
Z czasem zaczęli budzić się również goście. W miarę upływających minut coraz częściej zagłębiali się pod bramkę niebiesko-czerwonych. Najgroźniejsza sytuacja należała do kapitana Gwarka, Dawida Jarki, który szybkim kontratakiem wyszedł na sytuację sam na sam z Freitagiem. Górą z tego starcia wyszedł jednak golkiper Piasta.
Pauza na uzupełnienie płynów, którą arbiter główny zarządził po nieco ponad pół godzinie gry przerwała okres dominacji gospodarzy. Gliwiczanie szczególnie dobrze prezentowali się na lewym skrzydle, na którym szanse konstruowali sobie Dominik Budzik, Michał Przemyk oraz Sebastian Musiolik. Ich współpraca wyglądała nadzwyczaj obiecująco i powodowała sporo chaosu w linii defensywy Gwarka. Wciąż jednak czegoś brakowało, by boiskową przewagę udowodnić trafieniem.
Końcówka pierwszej części gry to już coraz wyraźniej zarysowująca się dominacja Piasta. Broniący dostępu do bramki gości. Andrzej Wiśniewski nie mógł narzekać na nudę. Przez cały czas musiał zachować pełnię koncentracji, bo strzały nadchodziły z każdego kierunku. Najczęściej próbowali Dominik Budzik oraz Sebastian Musiolik, lecz i oni nie zdołali przed przerwą wpisać się na listę strzelców.
Na drugą połowę Witold Czekański zdecydował się wypuścić Marcina Rudę. Młody zawodnik zastąpił Michała Przemyka, jednak nie zajął jego boiskowej pozycji. Wszedł na środek pola, a na skrzydło przesunął się Sebastian Musiolik. Ta roszada nie zmieniła jednak obrazu gry – od początku drugiej części spotkania ponownie przeważali Niebiesko-Czerwoni. Nie można jednak odmówić walki gościom – oni także mili swoje sytuacje, lecz Jakub Freitag nie musiał obawiać się zbytnio o czyste konto w tym spotkaniu.
Coraz częściej jednak do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Gwarka. I trzeba przyznać, że kreowali sobie coraz lepsze szanse. Brylowali zwłaszcza wprowadzeni po przerwie zawodnicy Marcin Rosiński czy Mateusz Górka, którzy w przeciwieństwie do biegających od dłuższego czasu w pełnym słońcu kolegów, mieli jeszcze sporo sił. Po około godzinie gry i prawie na uzupełnienie płynów, obraz gry się wyrównał, a zgromadzeni na trybunach kibice mogli podziwiać akcję za akcją. Przed najlepszą, praktycznie stuprocentową akcją stanął zmiennik w zespole Gwarka, Bartosz Polis. Chwilę po pojawieniu się na murawie mógł wykorzystać błąd stoperów Piasta oraz nieco zagubionego Freitaga i umieścić piłkę w pustej bramce. Tym razem nie osiągnął jednak sukcesu.
Na bramkę w tym spotkaniu trzeba było czekać aż do 87. minuty, kiedy to Andrzeja Wiśniewskiego strzałem z bliska pokonał Kamil Wawoczny. Tym samym dał pierwsze zwycięstwo swojemu zespołowi w aktualnym sezonie.