Warzycha po meczu z Ruchem: Wyciągnęliśmy wnioski ze spotkania z Jagiellonią
- Nie zrobiliśmy wymuszonych błędów w obronie, które dawałyby innej drużynie łatwą bramkę. Myślę, że zagraliśmy po raz pierwszy w sezonie solidny mecz. W zasadzie nie popełniliśmy żadnego błędu, co sprawiło, że wygraliśmy – ocenił mecz z Ruchem trener Górnika Robert Warzycha.
Zła passa Górnika bez zwycięstwa trwała blisko sześć miesięcy. Na szczęście zabrzanie wreszcie wygrali i liczą się w walce o podium T-Mobile Ekstraklasy. – Czy spadł mi kamień z serca? Nie, bo niektóre mecze graliśmy naprawdę dobrze. Brakowało jednak w końcówce „kropki nad i”. Albo dobra była pierwsza, albo drugą część spotkania. Często graliśmy też w kratkę. Myślę, że po tym okresie takim wstępnym, mamy jakiś tok pracy, który pozwala nam grać w tych meczach lepiej – stwierdził Robert Warzycha.
Lepszej okazji na przełamanie się i zrehabilitowanie się kibicom, niż wygrana z Ruchem Chorzów nie było i zabrzanie to wykorzystali. - Zawsze myślę, że derby są specyficznym meczem i obie drużyny dążyły do tego, by go wygrać. Graliśmy u siebie, więc pewną przewagę psychologiczną mieliśmy i wykorzystaliśmy to w pierwszych dziesięciu minutach, gdzie strzeliliśmy dwie bramki. Później mieliśmy kilka sytuacji. Pozostał jednak wynik 2:0, przy naszej odrobinie szczęścia i grze Steinborsa na bramce. – powiedział trener menadżer Górnika Zabrze.
Kluczową sprawą, która sprawiła, że zabrzanie zeszli z murawy zwycięscy, była dobra gra obrońców. - Nie zrobiliśmy wymuszonych błędów w obronie, które dawałyby innej drużynie łatwą bramkę. Myślę, że zagraliśmy po raz pierwszy w sezonie solidny mecz. W zasadzie nie popełniliśmy żadnego błędu, co sprawiło, że wygraliśmy – ocenił Warzycha.
Górnik ustrzegł się także sytuacji ze spotkania z Jagiellonią, gdzie stracił przewagę trzech, a później dwóch bramek i w końcu zremisował. - Wyciągnęliśmy wnioski z tego meczu z Jagiellonią, gdzie prowadziliśmy 3:0 i 3:1. Myślę, że wyszliśmy lepiej dzisiaj na drugą połowę niż wtedy. Zagraliśmy wyżej i nie daliśmy dojść Ruchowi pod nasze pole karne, gdzie mógłby „hasać” – zakończył Robert Warzycha.