Warzycha na trybunach, z telefonem przy uchu. Kto tak naprawdę prowadzi Górnika?
Dyrektor sportowy Górnika podczas meczu 1. kolejki z Cracovią, zgodnie z oczekiwaniami zasiadł na trybunach, w towarzystwie prezesa klubu. Czy zatem jego wpływ na posunięcia sztabu szkoleniowego został ograniczony? A może kontakt na linii Warzycha - ławka trenerska w czasie meczu jednak istnieje?
Robert Warzycha bez wątpienia wciąż jest tak naprawdę trenerem zespołu z Zabrza, co widać na treningach i można było zauważyć też w meczach sparingowych. Z powodu nie posiadania stosownej licencji, w spotkaniach Ekstraklasy nie może jednak zasiadać na ławce trenerskiej. Wtedy oficjalnie pierwszym trenerem drużyny zostaje Józef Dankowski, natomiast ciężko oprzeć się wrażeniu, że to dyrektor sportowy wciąż układa te klocki. Dlatego wszyscy z zaciekawieniem przyglądali się, jak będzie się zachowywał Warzycha w czasie meczu z Cracovią.
Istotnie, oglądał mecz z trybun, ale wątpliwości budził telefon, który często miał przy uchu. Zaciekawieni dziennikarze po meczu nie omieszkali zapytać o to samego Warzychę. – Żona dzisiaj wyjeżdża ze Stanów, także jutro już będzie tutaj. Poza tym mam bardzo chorą teściową, stąd te częste telefony – tłumaczył na początku Warzycha. Dyrektor sportowy Górnika nie ukrywał jednak, że miał kontakt ze swoim sztabem szkoleniowym. – Między tymi innymi telefonami też był kontakt z ławką, ale było tylko kilka takich telefonów, krótkich, na zasadzie przypomnienia – wyjaśnił.
Warzycha nie chciał przyznać, kto był po drugiej stronie tych połączeń i przypomniał, że takie sytuacje mają miejsce także w Premier League. – Niektórzy trenerzy siedzą na trybunach, nawet Wenger. I też czasem dzwoni do kogoś – powiedział. Na uwagę, że menedżer Arsenalu w każdym momencie może usiąść na ławce, lecz pan Warzycha nie, zareagował żartobliwie. – A może ja też nie chcę? Wie pan, jak się fajnie koło prezesa siedzi?
Cała ta sytuacja wydaje się mocno zakręcona. Bez wątpienia prawdziwy szkoleniowiec zespołu Górnika musi oglądać mecze z trybun, bowiem na przeszkodzie stoi jego brak licencji. Kiedy Robert Warzycha będzie się mógł taką poszczycić, na ten moment nie wiadomo. Na razie pozostaje gorąca, telefoniczna linia w czasie spotkania…