Walęciak: Derby derbami, ale przed nami kolejne spotkanie
- Myślę, że rewanż za ostatnią porażkę był udany, choć w pierwszej połowie nie graliśmy może dobrej piłki. Druga odsłona w naszym wykonaniu była dużo lepsza, ale przypominam, że Sandecja grała w osłabieniu - mówi Dariusz Walęciak, piłkarz Kolejarza Stróże.
Udany rewanż za ostatnią wysoką porażkę derbową?
Wydaje mi się, że udany, choć w pierwszej połowie nie graliśmy może dobrej piłki. Druga odsłona w naszym wykonaniu była dużo lepsza, ale przypominam, że Sandecja grała w osłabieniu.
Prowadziliście grę w drugiej połowie, ale Sandecja broniła się na 30 metrze i już tylko czekała na kontrę.
Derby są zawsze specyficzne i zawsze dominuje w nich walka. Stąd mało sytuacji bramkowych, dużo spięć, fauli. Tutaj zawsze się grało ciężko. Cieszymy się z punktu, bo Nowy Sącz to naprawdę ciężki teren i Sandecja, nawet kiedy nie jest w najwyższej formie, u siebie jest zawsze groźna. Choć fakt, że rewelacyjnie nie zagrała.
Bramka stracona trochę przypadkowo?
Założyliśmy sobie, by przetrwać pierwsze 15 minut. Wiedzieliśmy, że Sandecja rzuci się do ataku, ale jeśli nie stracimy bramki, to nawiążemy równorzędny pojedynek. Udało nam się to na Warcie. W Nowym Sączu już nie. Bramka trochę rzeczywiście przypadkowa, zabrakło nieco asekuracji przy obronie strzału Aleksandra przez Łukasza. Piłka poszybowała w górę, dopadł pomocnik. Trudno to tak na gorąco oceniać. My też zasłużyliśmy na gola, bo w drugiej połowie próbowaliśmy cierpliwie konstruować akcje. Jedenastka była jak najbardziej słuszna, bo faul bezdyskusyjny. To była kara za bardzo ostrą grę Sandecji.
Do karnego podszedł Marcin Stefanik. W przedostatnich derbach nie strzelił jedenastki. Przed meczem ustalone było, kto podejdzie do piłki?
Zastanawialiśmy się, ale to jego decyzja. Powiedział, że jak się trafi wapno, to on podejdzie do piłki. Pozostaje mi tylko pozazdrościć odporności psychicznej i pogratulować, bo chłopakom, którzy grali kiedyś przy Kilińskiego, trybuny wyjątkowo nie sprzyjały.
Nadal jesteście zespołem bez porażki na boisku rywala, jedynym w tej lidze.
Strasznie się z tego cieszymy i chcemy ten kurs utrzymać do końca rundy. Wetujemy sobie po części w ten sposób słabszą grę w Stróżach, ale nie ma co narzekać. Ten wyjazdowy punkt jest bardzo cenny.
Plan minimum wykonujecie z nawiązką?
Myślę, że tak, choć jeden punkt w dwóch ostatnich meczach to mało. Szkoda meczu z Piastem, ale nadal mamy kontakt z czołówką tabeli. Derby derbami, ale przed nami kolejne spotkanie i już o nim myślimy.
Rozmawiał Rafał Kamieński / Gazeta Krakowska