menu

W drugoligowych derbach Elbląga wygrali kibice

4 listopada 2012, 21:27 | Michał Libuda

W elbląskich derbach nie było bramek. Obie drużyny nie rozpieściły kibiców poziomem widowiska, jednak prezentowały agresywność i charakter na boisku. Remis jest więc sprawiedliwym rezultatem.


fot. Michał Libuda

Mecz Olimpii Elbląg z Concordią Elbląg, to było regionalne wydarzenie. Kibice zjeżdżali się z okolicznych miejscowości, by wspierać dwa elbląskie kluby. Fani gospodarzy przygotowywali się do derbów w sposób szczególny.

Na trybunach była fantastyczna ilość kibiców. Cały stadion był zapełniony sympatykami obu drużyn. Szczególnie mobilizująco dla piłkarzy wyglądały trybuny wzdłuż boiska. Można się było zastanawiać czy kibice będą na trybunie gości. Szacunek należy się tym, którzy nie interesując się dziwnymi komentarzami innych oglądali tam mecz.

Ten pękający w szwach stadion przywitał piłkarzy brawami i transparentem "Historia jest siłą", który wywiesili kibice gospodarzy. Właśnie, jednak czy było widać podziały wśród widzów? Czasami słychać było niewielkie kłótnie, ale to tylko wyjątek, ponieważ wszyscy na stadionie kibicowali wspaniale. Warto to podkreślić, bo elbląska publiczność udowodniła, że potrafi docenić zaangażowanie piłkarzy i stworzyć fajną atmosferę widowiska sportowego.

Drużyna Olimpii wychodziła na murawę z flagami w barwach klubowych. Było to bardzo efektowne i nadawało meczowi rangi. Potem podopieczni trenera Olega Raduszko wręczyli je fanatykom Olimpii Elbląg, którzy wymachując nimi wspierali ich głośnym dopingiem.

Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy chcieli udowodnić że to oni są faworytem. Goście bronili się wybijając piłki napastnikom Olimpii. Również Anton Kołosow miał swoją sytuację, kiedy strzelał z dystansu, jednak jego mocny strzał obronił Hieronim Zoch.

Dopiero po chwili ekipa Adama Borosa jakby zaskoczona szczególną atmosferą derbów prezentowała swój styl rozgrywania piłki. Obejrzeliśmy dobrą akcję Mateusza Bogdanowicza, który pięta podał do Tomasza Wierciocha, a ten efektownie chciał trafić do bramki Aleksieja Rogaczowa. Jednak Concordia Elbląg mogła strzelić bramkę w 27. minucie, w zamieszaniu w polu karnym Olimpii napastnicy gości byli blokowani przez wślizgi obrońców.

Ekipa Olimpii dobrze prezentowała się na początku meczu, jednak potem znowu grała swoją piłkę. Dużo było wybijania piłki do napastników, również dośrodkowań Lubomira Lubenowa w pole karne, które łatwo wyłapywał Zoch. Bramkarz gości był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Swoimi interwencjami na przedpolu jak i w polu bramkowym prezentował klasę.

W drugiej połowie kibice mogli podziwiać więcej agresji niż piłkarskiej finezji. Szczególnie brylował w tym Maciej Scherfchen, który faulował na potęgę, jednak sędzia Dominik Sulikowski nie wręczył mu żółtej kartki. Dostał ją zatem za faul na Łukaszu Nadolnym obrońca Tomasz Lewandowski. Drużyna Olimpii, to synonim piłki opartej na sile, a nie na technice, którą prezentowała Concordia Elbląg. Podopieczni trener Borosa często próbowali podaniami stworzyć sytuację bramkową i nawet zakładali siatki rywalom. Na połowie gospodarzy dobrze rozgrywali piłkę, jednak niewiele było strzałów.

Piłkarze Olimpii preferowali kontrataki, w których brylował Lubenow. Właśnie bułgarski pomocnik podawał w polu karnym do napastników, jednak Tomasz Sambor wybił piłkę którą przejąłby Kołosow. W 77. minucie Sedlewski nie wykorzystał prostopadłego podania i sytuacji sam na sam ponieważ bramkarz gości świetnie obronił jego strzał. Jednak najlepsza sytuacja dla gospodarzy była w 90. minucie. Rezerwowy piłkarz Renat Taibow trafił z dystansu w poprzeczkę, a strzał z odbitej piłki Kołosowa wybronił Zoch.

Drużyny zaprezentowały duży charakter, jednak piłkarsko, to nie było świetne widowisko. W meczu był remis, jednak wygranymi w tych derbach są kibice, bo właśnie oni dodali kolorytu tej rywalizacji sportowej.


Polecamy