W Bydgoszczy pojedynek rozczarowujących portugalskich trenerów
Dzisiejszy mecz Zawiszy Bydgoszcz z Lechią Gdańsk będzie także pojedynkiem portugalskich trenerów: Jorge Paixao i Joaquima Machado.
Po ostatnich wynikach w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie rozczarowanie jest zarówno w Bydgoszczy jak i w Gdańsku. Lechia zdobyła siedem punktów w trzech spotkaniach, aby potem ponieść porażki w meczach z Lechem Poznań i Wisłą Kraków. Trener Machado znalazł się pod ogniem krytyki. Portugalczyk ma duży problem, żeby właściwie zareagować na boiskowe wydarzenia. Często przeprowadza zmiany, które nie są adekwatne do sytuacji. Dziś jeszcze nikt nie mówi w klubie, że jego pozycja jest zagrożona, słychać raczej głosy wsparcia, że szkoleniowiec zasługuje na więcej czasu.
Cierpliwość zarządu na pewno nie będzie wieczna. Biało-zieloni mają zakwalifikować się do europejskich pucharów, więc Machado musi szybko przywrócić zespół na właściwe tory. Portugalski szkoleniowiec Lechii nie ma wielkiego doświadczenia w prowadzeniu klubu i drużyny, a to odbija się teraz na wynikach zespołu z Gdańska. Sam trener jest spokojny o przyszłość, ale teraz potrzebuje przede wszystkim zwycięstw, bo mogą go uratować jedynie wyniki. Machado na razie nie może pochwalić się spektakularnymi wynikami, a jego największym sukcesem był awans z Feirense do portugalskiej ekstraklasy.
Przed dzisiejszym meczem więcej powodów do zmartwień ma trener Jorge Paixao. Zawisza, który w poprzednim sezonie sięgnął po Puchar Polski, teraz wygrał tylko jeden mecz i znalazł się w strefie zagrożenia spadkiem do I ligi. Cierpliwość Radosława Osucha, prezesa Zawiszy, też powoli się kończy i postawił szkoleniowcowi ultimatum: ma z zespołem zdobyć minimum cztery punkty w dwóch najbliższych spotkaniach. Zatem także z Lechią.
- Trener Paixao jest w trudnej sytuacji, ale mnie interesuje przede wszystkim mój zespół - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Machado.
Paixao też nie ma potrzebnego doświadczenia, żeby prowadzić klub z aspiracjami. Portugalski trener zdaje sobie sprawę, że bez zwycięstwa szybko może pożegnać się z pracą w Polsce. Obaj trenerzy będą więc walczyć dziś o punkty, o zwycięstwo i o zachowanie twarzy a przede wszystkim o dalszą pracę w Polsce.
Piłkarze Lechii zdają sobie sprawę, że ich ostatni mecz nie wyglądał najlepiej, ale bardziej boli, że w dwóch spotkaniach nie zdobyli nawet punktu.
- Jeszcze się docieramy - mówi Piotr Grzelczak, skrzydłowy biało-zielonych. - Szkoda meczu w Krakowie, bo znowu prowadziliśmy po pierwszej połowie, a zanotowaliśmy porażkę. Przed nami mecz z Zawiszą i musimy zrobić wszystko, żeby wygrać. Musimy wreszcie zacząć wykorzystywać sytuacje, które sobie stwarzamy.
Lechia w Bydgoszczy potrzebuje wielu sytuacji bramkowych i bardzo ofensywnej gry, by strzelić choćby o jedną bramkę więcej od rywala.
- Na pewno style trenerów Paixao i Machado się różnią. Mam nadzieję, że zaczniemy strzelać bramki i udowodnimy, że wizja naszego szkoleniowca jest skuteczna - mówi Grzelczak.
Po przegranych meczach z Lechem i Wisłą nie ma w gdańskiej drużynie atmosfery kryzysu i przygnębienia. - Jest przede wszystkim mobilizacja na mecz z Zawiszą. Czekamy też na powrót do gry Piotrka Wiśniewskiego, który miał bardzo dobry początek sezonu. Mamy jednak wielu dobrych piłkarzy na tę pozycję i mam nadzieję, że któryś pokaże się z dobrej strony. Mam również nadzieję, że i ja się przełamię i w końcu strzelę jakąś bramkę i że po meczu w Bydgoszczy będziemy mogli się cieszyć ze zdobycia trzech punktów - zakończył Grzelczak.
Zobacz także: Czas na ostatni sprawdzian Wybrzeża Gdańsk przed startem ligi