W Brzesku przygotowali dwa warianty transferowe
Najbliższe dni powinny pokazać, jakich zimowych transferów można się spodziewać w Okocimskim Brzesko. Drużyna po meczu I ligi z Wisłą Płock wprawdzie spadła na ostatnie miejsce w tabeli, ale to może się zmienić.
Przed nią jeszcze dwa spotkania u siebie: z Flotą Świnoujście i Sandecją Nowy Sącz. Do 15 już zdobytych punktów zespół może dopisać zatem 6 "oczek". - Jak najbardziej stać nas na to. Nasza gra jest dobra. Brakuje nam szczęścia - uważa Radosław Jacek, defensor zespołu.
Bez względu na końcowy wynik jesieni, w Brzesku powoli zaczynają się zastanawiać co dalej z drużyną. - Nikomu nie muszę chyba mówić, o tym jaka jest nasza kadra. Jest skromna. Potrzebuje konkurencji, a zwłaszcza doświadczonych piłkarzy - uważa szkoleniowiec "Piwoszy" Piotr Stach.
Wstępne przymiarki transferowe w Brzesku już powstają. To czy zostaną zrealizowane, to już zupełnie inna sprawa. Wszystko zależy od sytuacji finansowej klubu. A ta nie jest dobra. Wciąż bowiem sen z powiek działaczom Okocimskiego spędzają długi względem piłkarzy czy byłego trenera Czesława Palika. To kilkadziesiąt tysięcy złotych. - Wciąż na bieżąco wszystko spłacamy - informuje Tomasz Szarliński, menedżer klubu.
Mimo długów, u "Piwoszy" pracuje się nad przyszłorocznym budżetem. Jego wielkość określi transferowe cele. - Mamy przygotowane dwa warianty - wyjaśnia Szarliński. - Pierwszy to wzmocnienie się doświadczonymi piłkarzami. Drugi to dalsze stawianie na nieźle zapowiadających się młodych zawodników. Odbyły się wstępne rozmowy z nimi. Nie zawsze są łatwe. Okocimski przekonuje jednym: można się w nim bardzo szybko wypromować, to jest nasz największy atut. Co do naszego budżetu, to może okazać się, że nie będzie taki skromny. Prowadzimy zaawansowane rozmowy, żeby był lepszy.
W Brzesku muszą być jednak przygotowani, że zimą drużynę opuści trzech podstawowych zawodników: Mateusz Niechciał, Bartosz Sobotka i Piotr Darmochwał. - Wszyscy są wypożyczeni. Mają klauzulę, że po rundzie jesiennej mogą zmienić klub. Będziemy z nimi rozmawiać. Chociaż mogą podjąć inną decyzję. Mam nadzieję, że tak się nie stanie - informuje Szarliński.
Menedżer przyznaje, że gdyby klub zdecydował się na pozyskanie młodych piłkarzy, to nie oznacza, że w walce o pierwszą ligę wywiesi białą flagę. - Drużyna, którą obecnie dysponujemy, wcale nie odbiega od części zespołów z pierwszej ligi. W meczach, w których wystąpiła, pokazała, że jest cienka granica pomiędzy doświadczonymi i ogranymi wyżej piłkarzami a młodymi zawodnikami. Chcemy utrzymać się w pierwszej lidze. Wierzę, że mamy na to szansę - dodaje Szarliński.
[/url]