Visnakovs: Nie widziałem Szałachowskiego
- Chciałem to sam rozwiązać, wydawało mi się, że minięcie bramkarza i strzelenie do pustej bramki będzie najlepszym rozwiązaniem - komentuje swoją sytuację sam na sam z bramkarzem Jagiellonii Aleksiej Visnakovs, piłkarz Cracovii.
Zaliczyłeś dzisiaj bardzo dobry występ.
Dziękuję, ale punktów i tak nie ma, mimo że graliśmy u siebie. Remis nie zadowala.
Pewnie byłbyś w lepszy humorze, gdybyś wykorzystał sytuację sam na sam z Sandomierskim?
Dziennikarze mówili już, że powinienem był podać do Szałachowskiego, ale ja go nie widziałem, ani nie słyszałem. Chciałem to rozwiązać sam, bo widziałem przed sobą tylko bramkarza.
Sandomierski mówił, że miał szczęście, bo o mały włos, a trafiłby cię w nogi.
Jest to możliwe. Wszystko działo się bardzo szybko, więc nie zwróciłem na to szczególnie uwagi.
Szukałeś strzału czy wiedziałeś, że musisz go ograć zwodem?
Wiedziałem, że chciałem to sam rozwiązać, wydawało mi się, że minięcie bramkarza i strzelenie do pustej bramki będzie najlepszym rozwiązaniem.
Byłeś zawiedziony, że rozpocząłeś mecz na ławce rezerwowych?
Takie jest życie. Jeżeli moja ostatnia gra nie zadowoliła trenera, to muszę usiąść na ławce. Chciałbym grać od początku, ale jest, jak jest.
Można zauważyć, że dobrze ci się gra, jak wchodzisz na boisko z ławki, a nie jak grasz od pierwszych minut.
Ja jestem takim zawodnikiem, że jak dostanę kilka razy piłkę to mogę grać. W ostatnim meczu nie za często byłem przy futbolówce i sam nic nie mogłem zrobić. Nie jestem na tyle silny i wysoki, aby wygrywać pojedynki o górne piłki.
Co musicie poprawić w swojej grze, aby zacząć zdobywać komplet punktów.
Ja przede wszystkim chcę podziękować kibicom, którzy byli dzisiaj z nami na meczu i są na naszych spotkaniach. Nie mam specjalnie pomysłu na zmianę naszych rezultatów, ale przede wszystkim gramy za nerwowo, może to tylko te pierwsze mecze. To tylko gdybanie, ale uważam, że trener sam zadecyduje co powinno ulec zmianie.