menu

Sandomierski o Euro 2012: W maju liczę na niespodziankę

25 lutego 2012, 20:05 | Przemysław Wojewoda

- Nie mam zamiaru popaść w samozachwyt, tylko będę robił swoje, pracując na to, aby kibice w maju mogli się zdziwić - powiedział po meczu w Krakowie Grzegorz Sandomierski, bramkarz Jagiellonii Białystok, który chce walczyć o miejsce w reprezentacji Polski na Euro 2012.

Zremisowaliście z Cracovią, chociaż w ostatnich minutach mogliście stracić nawet punkt. Jak ocenisz to spotkanie?
Spotkanie było emocjonujące, gra toczyła się do ostatniego gwizdka, bramki wisiały w powietrzu i wynik nie był pewny. Wielkie gratulacje ode mnie dla Wojtka Kaczmarka, który w kilku sytuacjach zachował się bardzo dobrze i wybronił Cracovii zero z tyłu. Po to właśnie stoimy na linii bramkowej i uważam, że obaj rozegraliśmy dobre 90 minut.

Twój występ był sygnałem dla Franciszka Smudy, aby cię jeszcze nie skreślał?
Przede wszystkim był to sygnał dla mnie, że dobrze mi idzie. Nie mam zamiaru popaść w samozachwyt, tylko będę robił swoje, pracując na to, aby ja i kibice w maju mogli się zdziwić. Może dostanę niespodziankę w postaci powołania. Zobaczymy co przyniesie czas.

Jakie wrażenia po wyniku? Zadowolenie czy niedosyt?
Na pewno szacunek do tego jednego punktu, bo wynik mógł się zmienić w każdej sekundzie. W ostatecznym rozrachunku trzeba ten punkt odpowiednio potraktować.

Najtrudniejsza dzisiejsza interwencja?
Wszystkie tak naprawdę były trudne. Piłka mogła płatać figle. Na początku było sucho, w drugiej połowie zaczął padać deszcz. Musiałem się koncentrować na każdym uderzeniu. Ja nie dzielę interwencji na trudniejsze i łatwiejsze. Każda sytuacja wymaga ode mnie zachowania koncentracji.

A sam na sam z Visnakovsem?
Wygrałem ten pojedynek głównie biegowo, dlatego że dobrze ustawiłem się przed rozpoczęciem tej akcji. Myślę, że pół metra do tyłu i pewnie trafiłbym w nogę Visnakovsa, a nie w piłkę. Musiałem uważać przez całe 90 minut.

Jedna sytuacja na minus dla ciebie. Po strzale Boljevica starałeś się łapać piłkę, a to było chyba zbyt mocne uderzenie.
To prawda. Chciałem złapać piłkę, która była bardzo silnie uderzona, ale skończyło się szczęśliwie. Przy moich interwencjach też potrzebuje nieco fartu.

Remis uważacie za wykonanie planu minimum? Ta sztuka nie udała się w Kielcach.
Szanujemy ten punkt, bo stadion Cracovii to trudny teren. Mimo sytuacji "Pasów" w tabeli, na ich obiekcie trudno jest wywieźć komplet. Koncentrujemy się teraz na przyszłych spotkaniach.