Szczęście uśmiechnęło się do Sevilli w 94. minucie! Valencia była o krok od finału
Już w pierwszej połowie Nietoperze odrobiły dwubramkową stratę z pierwszego półfinału, a po przerwie dołożyły kolejne trafienie. Gdy wydawało się, że Valencia zagra w finale Ligi Europy, w 94. minucie goście z Sewilli strzelili decydującego gola.
Valencia do rewanżu przystępowała z dwubramkową stratą, ale już ćwierćfinał, w którym "Nietoperze" okazały się lepsze mimo przegranej w pierwszym meczu 0:3, pokazał, że podopieczni Juana Pizziego na własnym boisku są w stanie dogonić rywala.
Zgodnie z przewidywaniami gospodarze na Mestalla starali się przejąć inicjatywę od pierwszej minuty. Początkowo nie przynosiło to większych efektów, ale już pierwsza groźniejsza sytuacja zakończyła się dla nich golem. W 14. minucie Vargas zagrał do Feghouliego, ten uderzył na bramkę, a futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Sevilli, zmyliła bezradnego Beto i wpadła do siatki. Już po chwili mogło być 2:0, tym razem w pojedynku Feghouliego z Beto lepszy okazał się jednak ten drugi.
Kolejne minuty to kolejne ataki rozpędzonej Valencii. Niecelna główka Jonasa, pomyłka Mathieu, aż w końcu wyrównanie stanu dwumeczu w 26. minucie zapewnił wspomniany wcześniej Jonas, wykorzystując dośrodkowanie Juana Bernata. Dziewięć minut przed końcem pierwszej połowy wszystko mogło zmienić się o 180 stopni. Jose Antonio Reyes w sobie tylko znany sposób nie trafił jednak do siatki z kilku metrów, choć trzeba też oddać, że Diego Alves popisał się znakomitą interwencją. Dzięki temu po pierwszej części gry Valencia prowadziła z Sevillą 2:0.
Po słabej końcówce pierwszej połowy, na drugą zawodnicy Valencii znów wyszli bardzo skoncentrowali i szybko mieli okazję na gola, nie wykorzystał jej jednak Piatti. Gospodarze starali się naciskać, mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, oddali parę strzałów, lecz Sevilla długo dobrze się broniła. Wszystko zmieniło się w 70. minucie meczu, kiedy w polu karnym gości zapanowało spore zamieszanie, piłka trafiła do Mathieu, a ten zdobył trzeciego gola dla Valencii i stało się jasne, że na Estadio Mestalla na pewno nie będzie dogrywki.
Teraz to Sevilla potrzebowała zdobycia gola, aby awansować. Zamiast zdecydowanych ataków gości mieliśmy jednak sporo brzydkiej gry - ostrych wejść i przedłużania wybijania piłki przez golkipera Valencii. W samej końcówce Sevilla nieco przycisnęła, uaktywnił się szczególnie Kevin Gameiro, a arbiter doliczył do drugiej części gry pięć minut.
Gdy wydawało się, że kolejny spektakularny comeback Valencii stanie się faktem, znów przekonaliśmy się jak nieprzewidywalny potrafi być futbol. Już w 94. minucie goście mieli rzut z autu, po zgraniu Fazio piłka trafiła do Mbii, a ten zapewnił Sevilli gola, który mimo porażki 1:3 dał jej awans do finału Ligi Europy.