menu

Trzy bramki to było za dużo. Lechia walczyła do końca, ale nie dogoniła Ruchu [RELACJA, ZDJĘCIA]

7 listopada 2015, 19:50 | Kaja Krasnodębska

Sobotnie spotkanie przy Cichej pokazało, jak niebezpiecznym wynikiem jest prowadzenie 3:0. Po pierwszej połowie wydawało się, że chorzowianie komplet punktów mają w kieszeni. Niespodziewanie Lechia podniosła się, ale na wyrównanie nie wystarczyło jej już czasu.

Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
1 / 18

Używany Boxster. Porsche na każdą kieszeń?

W mglistym Chorzowie spotkały się dwa zespoły środka tabeli. Tamtejszy Ruch podejmował bowiem mającą tyle samo punktów Lechię. Ewentualne zwycięstwo niczym trampolina mogło więc wybić zespół w górę tabeli. Piłkarzom nie mogło więc zabraknąć ambicji. Szczególnie Niebieskim, którzy świętowali jubileusz swojego trenera. Waldemar Fornalik po raz 250. prowadził swoich podopiecznych w ekstraklasowym boju.

Od premierowego gwizdka atakować zaczęli jednak głównie goście. Bardzo aktywny okazał się szczególnie Michał Mak, który raz po raz atakował bramkę Putnockiego. Partnerowali mu w tym Ariel Borysiuk oraz chętny do gry do przodu Jakub Wawrzyniak. Mimo lekkiej przewagi Lechia nie potrafiła jednak umieścić piłki w siatce.

Zupełnie odwrotnie niż chorzowianie. Niebiescy w swojej pierwszej akcji ofensywnej zdobyli bramkę. Szybki kontratak młodych zawodników i piłka spoczęła w siatce. Rozpoczęło się od Cichockiego - dalej Lipski, Konczkowski i głowa Stępińskiego. 1:0 dla Ruchu. Zaskoczona Lechia jak najszybciej chciała wyrównać. Michał Mak oraz Grzegorz Kuświk próbowali przebić się w pole karne zespołu gospodarzy. Również Ruch coraz odważniej szukał sobie sytuacji strzeleckich. Bliscy sukcesu byli Łukasz Surma i Kamil Mazek, ale strzał do siatki oddał dopiero Marek Zieńczuk, który po podaniu Patryka Lipskiego, z lewej strony uderzył z dystansu. Piłka przeleciała obok zdziwionego Maricia i obok słupka wylądowała w bramce.

Po nieco ponad dwudziestu minutach tablica wyników wskazywała już 2:0 dla gospodarzy. Lechia nie zamierzała się jednak poddawać. Kolejne sytuacje marnował jednak Kuświk. Podobnych problemów nie miał Ruch. Ledwie cztery minuty później kolejnego gola zdobył Michał Koj. Wykorzystał widowiskowe podanie Zieńczuka i przebijając się przez Wawrzyniaka pokonał golkipera Lechii. To pierwsze trafienie obrońcy w barwach Ruchu.

3 bramki w niecałe pół godziny? Zgromadzeni przy Cichej kibice nie mieli prawa być niezadowoleni. Zwłaszcza, że wciąż mogli obserwować kolejne akcje swoich ulubieńców. Dobrą grą popisywali się młodzi zawodnicy Patryk Lipski, Kamil Mazek czy Mariusz Stępiński, ale i ci bardziej doświadczeni - Marek Zieńczuk i Łukasz Surma dotrzymywali im kroku. Nie odpuszczała także Lechia. Mimo wysokiego i niekorzystnego wyniku, lechiści prowadzeni przez Michała Maka dalej parli do przodu. Do przerwy rezultat nie uległ jednak zmianie.

Z szatni na drugą połowę nie wybiegł już Sławomir Peszko. Zamiast niego pojawił się Daniel Łukasik. Pierwsze minuty przyniosły ciekawe akcje z obu stron. Ani Marić, ani Putnocki nie dawali się jednak zaskoczyć. Nie zniechęcało to ofensywnych piłkarzy obu drużyn. Grze do przodu ze strony Lechii przewodził cały czas Michał Mak. I został za to nagrodzony wpisując się na listę strzelców. I to dwukrotnie. Najpierw otrzymał piłkę od Grzegorza Kuświka i spokojnie umieścił piłkę w siatce by dwie minuty później wykorzystać ogromny chaos pod bramką Ruchu i ponownie zdobyć gola.

Dwa szybkie trafienia zaskoczyły chorzowian. Gra zrobiła się bardzo ciekawa. Niebiescy cofnęli się do defensywy, krótko przerywając to kontratakami. Lechia natomiast coraz bardziej napierała. Stworzyła naprawdę sporo zagrożenia, atakowała całym zespołem, ale pomimo tego nie zdołała już zdobyć bramki i przegrała w Chorzowie z Ruchem 2:3.

Więcej o 15. KOLEJCE EKSTRAKLASY


Polecamy