menu

Tomasz Hołota: Mogliśmy wcześniej skończyć ten mecz

2 kwietnia 2016, 01:05 | Wojciech Maćczak

- W defensywie nasza gra wyglądała dobrze, teraz trzeba tylko skuteczność w ataku i wówczas żaden spadek nie będzie nam groził – stwierdził po wygranym 1:0 spotkaniu z Lechem Poznań pomocnik Śląska Wrocław Tomasz Hołota.

Tomasz Hołota w pojedynku z Maciejem Gajosem
Tomasz Hołota w pojedynku z Maciejem Gajosem
fot. Grzegorz Dembiński

Na początku chciałbym pogratulować zwycięstwa. W obecnej sytuacji te trzy punkty są dla was bardzo ważne.
Potrzebowaliśmy tej wygranej jak nikt inny w Ekstraklasie. Od paru spotkań nie udało nam się zwyciężyć, a teraz cieszę się, że na tak ciężkim terenie udało nam się zdobyć trzy punkty, do tego zagraliśmy na zero z tyłu.

Graliście dziś na terenie mistrza Polski, ale ten mistrz był chyba tylko na papierze, bo Lech zagrał przeciwko wam bardzo słaby mecz.
Ciężko mi oceniać na gorąco, jak zagrał Lech, my bardziej skupialiśmy się na sobie. Od początku narzuciliśmy swój styl gry, później oczywiście były momenty, kiedy zostaliśmy zepchnięci do defensywy, ale to jest normalne, nie da się przez cały czas atakować. Wtedy próbowaliśmy wybijać Lecha z rytmu i nieźle nam to wychodziło, prowokowaliśmy ich do tego, by źle podawali i tracili piłkę, po czym wyprowadzaliśmy kontrataki. I na pewno jeszcze z jedną bramkę mogliśmy strzelić.

Nawet niejedną. Skuteczność była dziś bodaj waszym największym mankamentem.
- Zgadza się. Ten wynik 1:0 na tym stadionie, z takim przeciwnikiem, był bardzo niebezpieczny, ale na szczęście udało się dociągnąć go do końca. Cieszy to, że stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe, bo we wcześniejszych meczach był z tym problem, oddawaliśmy mało strzałów. Dzisiaj mieliśmy swoje okazje, stworzyliśmy je na tym trudnym terenie pokazując w ten sposób, że jesteśmy dobrymi piłkarzami, mamy dobry zespół i wychodzimy z tego małego dołka.

To, że od pierwszych minut zaatakowaliście Lecha było elementem waszego planu, czy też po prostu na tyle pozwolił wam przeciwnik?
Od początku chcieliśmy narzucić swój styl gry. Nie wchodzić powoli w mecz i czekać, jak zareaguje Lech, tylko grać swoje i to nam się udało. To bardzo cieszy, możemy oceniać dzisiejszy mecz na plus i patrzymy pozytywnie w górę tabeli.

Ten Śląsk który zobaczyliśmy dziś, jest efektem waszej pracy przez ostatnie dwa tygodnie? To jest agresja, dyscyplina, przejście do ataku.
Myślę, że tak, te dwa tygodnie przerwy idealnie się wpasowały, gdyż trener dostał czas, by przekazać nam swoje nowinki taktyczne, a także to, czego będzie od nas oczekiwał w kolejnych spotkaniach. Co prawda jest z nami krótko i pewnie jeszcze nie wszystko działało tak, jakby chciał, natomiast dzisiaj mogliśmy zobaczyć jakiś zalążek zmian. W następnych meczach pewnie będzie to lepiej wyglądać.

Co wam powiedział trener w przerwie spotkania? Po meczu stwierdził, że przeprowadził wtedy ważne zmiany w taktyce.
Pozmienialiśmy ustawienie taktyczne, troszeczkę inaczej zaczęliśmy ustawiać się, gdy Lech grał atakiem pozycyjnym, napastnicy musieli bardziej pomagać w defensywie. Trener zwrócił uwagę na grę z kontrataku, byśmy skupili się na celnym pierwszym podaniu i myślę, że to było kluczem, bo stworzyliśmy sobie kilka sytuacji po kontrach i przy odrobinie szczęścia mogliśmy wcześniej skończyć to spotkanie.

A tak trwała nerwówka do samego końca. Niewiele brakowało, byście stracili zwycięstwo po główce Nickiego Bille. Wyszłoby podobnie jak w Kielcach, gdzie prowadziliście już 2:0, a skończyło się remisem.
Zgadza się. Dziś mieliśmy okazje, by rozstrzygnąć mecz wcześniej, Lech zaś zbyt wielu ich nie stworzył. Ta akcja w końcówce była najklarowniejsza, na szczęście Abramowicz bardzo dobrze się zachował. Dziś wyglądało to dobrze w defensywie, trzeba jeszcze poprawić skuteczność z przodu i wtedy będziemy spokojnie grali sobie w tej drugiej ósemce i żaden spadek nie będzie nam groził.

Jeżeli będziecie grali tak, jak dziś, to z pewnością.
Mam nadzieję, że to podtrzymamy. Na pewno czas gra na naszą korzyść, bo trener jest z nami krótko i jeszcze nie wszystko zdążył nam przekazać. Dziś zobaczyliśmy jakąś część tego, jak chcemy grać w tych ośmiu meczach, pozostałych do końca sezonu


Polecamy