Tomasz Chałas - talent, który czeka na odkrycie
W kraju system szkolenia nie rzuca na kolana. Przeważają często stare metody treningowe, a trenerzy z zaskakującą lekkością pozbywają się niektórych piłkarzy. Biegi dookoła boiska, propagowanie w większym stopniu siły niż techniki, gra pod wynik. To cechy charakterystyczne realiów szkoleniowych, które powinniśmy odesłać do lamusa. Właśnie z nimi spotkał się Tomasz Chałas, co przeszkodziło mu w pokazaniu tego co potrafi.
fot. Michał Libuda
Pokazał uniesioną dłoń. Pozdrowił kibiców Olimpii. Przybił piątkę z kolegą z drużyny. Ustawił się na własnej połowie przygotowany do następnej akcji swojego zespołu. Żadnych ekstrawagancji, nietypowych cieszynek, klasa. W tym się w ogóle nie zmienił. Niektórzy zastanawiają się, jak zdobyć szacunek kibiców. Dotyczy to wielu dyscyplin. Także takich, które niekoniecznie są do piłki nożnej podobne. Adam Małysz gdy kończył sportowa karierę był na ustach wszystkich kibiców nie tylko w Polsce. Wszyscy doceniali oczywiście jego dokonania na skoczniach, jednak słychać było również głosy aprobaty, co do jego zachowania. Nawiązywały one do sposobu w jaki cieszył się Małysz. Gdy pokazał znakomity skok, gdy nokautował rywali to zawsze w swojej radości nie okazywał nie wiadomo czego, nie „kozaczył”. Gest zaciśniętej pięści, triumfu. To tyle. Analogia do Chałasa jest oczywista. Skromność. Jest to cecha nietuzinkowa, która ma swoje wady i zalety. Właśnie przez skromność doceniamy sportowców. Takie jest zadnie większości. Jednak ta "większość" na pewno nie znajduje się w biurach piłkarskich menedżerów i trenerów w wielu polskich klubach.
Kolega Lewandowskiego
Pruszków. Miejscowość będąca w cieniu warszawskiej metropolii. Właśnie do niej trafia Chałas, wychowanek Agrykoli Warszawa. Jako 16-latek zaczyna występy od rundy rewanżowej III ligi. Wtedy to w sezonie 2004/2005 Znicz Pruszków zajął miejsce dające baraże o awans do II ligi. Tamta rywalizacja wzbudzała zainteresowanie polskich kibiców, bowiem rywalem był Ruch Chorzów. Chałas grał w tych meczach, jednak nie strzelił bramki. Jednak wcześniej zapewnił klubowi udział w tej rywalizacji bramką na 3:1 z OKS Olsztyn. Rozwój kariery napastnika dostrzegł Andrzej Zamilski, który powołał go do kadry młodzieżowej, gdzie grał razem z Małeckim, Korzymem i później Glikiem.
Sparing z Legią przyniósł nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Jego gra spodobała się ówczesnemu trenerowi warszawiaków, Dariuszowi Wdowczykowi. Zapisał go w swoim notesie, jednak potem Chałas, po ofensywnym wślizgu, doznał kontuzji. Okazało się, że to wiązadła. Przerwa trwała 3 miesiące. W składzie nieoczekiwanie zrobiła się luka. Chałas wówczas polecił swojego kolegę, którym jest pewien napastnik. Robert Lewandowski.
„Drewno” go wygryzło
Właśnie niewielu wie, że kontuzja Chałasa otworzyła drogę do kariery obecnej gwieździe Borussii Dortmund. Potem była następna, podczas meczu z Finlandią w 2009 roku. Były prognozy, że może być zbyt poważna, by zawodnik ponownie mógł grać w piłkę. Te stwierdzenia po części były racjonalne, ponieważ przez spory okres czasu Chałas miał problemy.
W sezonie 2007/2008 nie rozegrał żadnego meczu w klubie. Brylował wtedy Lewandowski, strzelając kilkanaście bramek. Potem „Lewy” trafił do Lecha Poznań i wydawało się, że Chałas pokaże wreszcie co potrafi. Był wolnym zawodnikiem, więc korzystając z faktu, że kiedyś interesowała się nim Legia, zawitał tam na testy. Podpisano z nim umowę, a trenerzy komplementowali jego zdolności. - Jeżeli chodzi o Tomka Chałasa, to jest to piłkarz dobry technicznie, potrafiący dobrze znaleźć się w polu karnym – komentuje Dariusz Banasiak. Natomiast Piotr Strejlau stwierdził, że Chałas będzie wzmocnieniem. Grał jednak raczej w rezerwach, niż w pierwszym składzie. Dobrze się rozumiał z Vukoviciem i Radoviciem podczas treningów. Jednak wtedy była to era „wielkiej hiszpańskiej Legii” Mirosława Trzeciaka. Kibicom znany jest taki zawodnik jak Mikel Arruabarrena. To on wygryzł Chałasa. Musiał grać. Forowano koncepcję graczy z Półwyspu Iberyjskiego. Dzisiaj to brzmi śmiesznie, że jego kosztem takie, jak się później okazało, „drewno” zakładało koszulkę Legii. Podobnie było z Lewandowskim. Piszę tu o tym, by pokazać pewną analogię. Klub z Pruszkowa twierdził, że najbliżej sprowadzenia Roberta była Legia, natomiast to co wyjaśnił jego menedżerowi Cezaremu Kucharskiemu właśnie Trzeciak, było „bezbłędne”. - Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy nowego piłkarza, Arruabarrenę.
Ta mała dygresja ma znaczenie w kontekście ówczesnej polityki transferowej Legii a konkretnie Trzeciaka. Klub wyrzucił Chałasa po pewnym incydencie. Na treningu ostrym wślizgiem potraktował go Górski, co wyraźnie się jemu nie spodobało. Pokazał wtedy swoje umiejętności „główkowania”, po czym kazano mu się wynosić. Chyba zrozumiałe jest co mam na myśli. Co z tego że trener Urban lubił Chałasa skoro i tak nie pasował do koncepcji.
Zamiast Rudniewa
Piłkarz się tym nie przejął. – Jest to pytanie do działaczy a nie do mnie – wyjaśnił, odpowiadając na pytanie dotyczące Legii. Czymś, co można zauważyć jest podobieństwo jego wywiadów. Chałas nie obraża się w nich na swoich rywali, nie stwierdza że trawa przeszkadzała na meczu, że sędzia sprzyjał rywalom. To nie w jego stylu. Najczęściej skupia się na własnej postawie i na następnym meczu. W Pruszkowie pokazał co umie. Trener Kubicki mu zaufał co zaprocentowało wieloma bramkami. Strzelał Koronie Kielce, Wiśle Płock, GKS Katowice czy Zagłębiu Lubin, trenowanemu przez Lenczyka. Wówczas w II lidze grali tacy napastnicy jak Prejouce Nakoulma. Jednak zespół z Pruszkowa nie awansował do Ekstraklasy. Natomiast Chałas miał propozycję transferu do Lecha Poznań. Gdyby nie kontuzja, to może by strzelał tam bramki zamiast Rudniewa. Również inne klubu były zainteresowane transferem, jak np. Nottingham Forest. Byłby to zespół, w którym w aklimatyzacji pomógłby mu znajomy Radosław Majewski. Chałas nie zdecydował się na zagraniczną drużynę, gdyż wolał się pokazać na krajowym podwórku. Nie interesował go tylko zarobek. Może powinien występować w Anglii, ponieważ w kraju nie poznano się na jego talencie, który potwierdził w Elblągu. Później klub z Pruszkowa spadł do II ligi. Trener Grembocki chwalił natomiast napastnika. - Na treningu wygląda znakomicie. Moim zdaniem jest to gwiazda I ligi. Na treningu przewyższa szybkościowo innych napastników. Zdecydowanie najszybszy piłkarz pierwszej ligi – stwierdza.
Chałas podpisał jednak umowę z Górnikiem Zabrze. Zanim pozyskano go w Zabrzu, przebywał z ekipą Polonii Bytom. Znowu dlatego, że go nie zaangażowano, inny piłkarz dostał okazję do występów w pierwszym składzie. Tym razem był to Jakub Świerczok. Konkretów podawać nie trzeba, gdyż Świerczok był najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny i próbował, choć bez powodzenia, zrobić karierę na boiskach Bundesligi.
Zabrze. Klub instytucja. Tradycje i znani piłkarze. Chałas w tym gronie się nie przebił, ponieważ twierdzono, że nie pasował do koncepcji. Skąd my to znamy. Górnik wtedy był beniaminkiem Ekstraklasy i tamtejsi dyrektorzy i trenerzy nie mogli wystawiać w składzie zawodników mało doświadczonych. Drużyna utrzymała się w lidze na przyzwoitym miejscu, co wypromowało takich graczy jak Robert Jez czy Daniel Sikorski. Właśnie na tego napastnika stawiał Adam Nawałka. Sikorski został sprzedany do Polonii Warszawa, gdzie miał walczyć o króla strzelców. Presja w medialnym imperium Józefa Wojciechowskiego przeszkadzała mu wyraźnie. Nawet pusta bramka była problemem. Chałas natomiast wówczas strzelał bramki dla Olimpii Elbląg. Paradoks.
Uczył Kubot Chałasa
Chałas zaczął być wypożyczany. W Dolcanie zagrał kilka meczów, jednak go nie wykupiono. Potem był na testach w beniaminku pierwszej ligi Zawiszy Bydgoszcz. – Czy ty wiesz jak się w tej lidze gra – pytał go trener Kubot. Można teraz się zastanowić, kto tu kogo powinien uczyć piłki. Kubot Wolał wystawiać Jackiewicza, który swoim dorobkiem w sezonie nie może się równać z Chałasem. Piłkarz był obciążeniem dla finansów klubu, dlatego został piłkarzem Olimpii Elbląg. Jednak nie trudno się domyślić, cytując klasyka, że nie pasował do koncepcji.
Elbląg. Miasto na Warmii i Mazurach kojarzone z rzecznej żeglugi. Klub Olimpia Elbląg zdecydował się podpisać umowę z Chałasem. W zespole trenera Olega Raduszko nie było dobrych napastników. Bartosz Iwan, który był najskuteczniejszy, wolał Garbarnię Kraków od najsłabszego zespołu pierwszej ligi. Jednak to wcale nie Chałas miał być największą postacią zespołu, tylko Grzegorz Szamotulski. Popularny „Szamo” po kiepskim występie z Arką, jak zwykle, skonfliktował się z zarządem i został przeniesiony do rezerw. Wówczas debiut w barwach „Żółto Biało Niebieskich” Chałas mógł nazwać udanym. Strzelił bramkę na 1:1, jednak Olimpia przegrała 1:4 prestiżowe derby. Mimo, że pierwsze bramki dla klubu z Elbląga zdobywał z karnych, to przynajmniej grał i był znaczącym piłkarzem. Popis w jego wykonaniu to mecz z Pogonią Szczecin. Bramki strzelane z łatwością drużynie, która awansowała do Ekstraklasy, przypomniały o jego talencie piłkarskim.
Potem jakby znowu niesłusznie trener wystawiał kogoś innego. Białorusin Raduszko promował swojego zawodnika, czyli Koladkę. Ten strzelił tylko jedną bramkę, a jego chaotyczna postawa w ofensywie denerwowała kibiców, którzy domagali się Chałasa w pierwszym składzie. Napastnik wchodził jako rezerwowy i strzelał bramki nawet wtedy gdy była już około 90 minuty. W meczu z Polkowicami jego bramka pozwoliła ruszyć do odrabiania rezultatu. Natomiast gdyby trener wpuścił go wcześniej, to może Ruch Radzionków nie wygrałby z Olimpią. Chałas grał z pełnym zaangażowaniem mimo, że klub już spadł do II ligi. Pokazał to w meczu z Dolcanem. Chciał udowodnić, że zaufanie jakim go obdarzono było uzasadnione i przyniosło zyski drużynie. Strzelił swojego pierwszego hattricka w karierze. Trudno o lepszy argument.
Koszulka NBA jaką Chałas miał po meczu z Dolcanem, to nie oznaka zachowań celebryty piłkarskiego, dla którego mecze to wykonywanie tylko zawodu. Jest to przykład stylu, który przedstawia pełne zaangażowanie i realizacje założeń taktycznych. Chałas najbardziej chce grać, by być coraz lepszym. – Chciałbym pójść do takiego klubu, w którym będę mógł się rozwijać – stwierdził jeszcze w Pruszkowie. Jednak dopiero w Elblągu go doceniono. Tutaj pasował do koncepcji. Potwierdza to zasadę, że gdy Chałas jest ważną postacią drużyny to pokazuje swój potencjał. – Każdy kto obracał się w środowisku piłkarskim i trochę się zna to powie, że Chałas to ma nieprzeciętny piłkarski talent. Jest szybki i obunożny i doskonale grający głową. Potrafi tez cofnąć i rozegrać piłkę. Jednak jak większość szybkościowców, nie jest wydolnościowcem. Nie można kazać takiemu zawodnikowi biegać na całym boisku i jednocześnie wymagać świeżości pod bramką przeciwnika. Nie robią tego Messi i Ronaldo, ale polska myśl szkoleniowa rodem z AWF-u tego wymaga. Chałasowi, jak da się grać, to zrobi 2-3 akcję i wygra mecz – wyjaśnia osoba dobrze znająca karierę piłkarza. Trudno z tym polemizować.
Chałasowi potrzeba zaufania trenera i zarządu klubu. Wtedy pokazuje co potrafi. Ten skromny piłkarz ma talent, który potwierdził w wielu występach. Kibice Olimpii powinni to rozumieć i wspierać piłkarza, który ma występować w Zawiszy Bydgoszcz. Zespół, który ma walczyć o Ekstraklasę, może mieć z niego pożytek.
Szczególne podziękowania dla "obserwatora", za cenne wskazówki, przydatne przy tworzeniu tego tekstu.
Źródło: własne/ legionisci.com