Tomasz Chałas rezerwowym w Zawiszy. Znowu musi coś udowadniać?
Po udanej przygodzie z Olimpią Elbląg i zyskaniu miana najbardziej efektywnego napastnika 1. ligi, Tomasz Chałas mógł liczyć na poprawę swojej pozycji na rynku. Jednak znowu w swoim klubie przesiaduje na ławce.
fot. Michał Gąciarz/Gazeta Krakowska
Napastnik o takich umiejętnościach strzeleckich i boiskowej inteligencji, nie był zainteresowany grą w 2. lidze w barwach elbląskiego klubu. Więc pewnie pełen optymizmu ponownie przywdział barwy Zawiszy Bydgoszcz. Mimo racjonalnych podstaw w kwestii wygrania rywalizacji o wyjściowy skład, łatka piłkarza, który "nie pasuje do koncepcji" ciągle utrudnia Chałasowi występy w klubie.
To nie dla niego
Można się zastanowić, kto mu doradzał, by znów powalczył o miejsce w Bydgoszczy? Przecież wiedział, jakie do niego mieli zaufanie trenerzy, gdy przebywał tam w poprzednim sezonie. Również powinien zdawać sobie sprawę, jakie wzmocnienia poczynił Zawisza, by awansować do Ekstraklasy. Tak więc gdzie tu miejsce dla Chałasa?
Wnioski trenera
Piłkarz rozpoczął sezon w Nowym Sączu, gdzie Zawisza wygrał 5:0 z miejscową Sandecją. Ale od tego meczu zaczęły się problemy w klubie. Chałas zagrał, co prawda w podstawowym składzie, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Co więcej, jego zmiennik Paweł Abbott trafił do bramki i miejsce w ataku należy już do byłego piłkarza Ruchu Chorzów. Jednak czy tylko na tej podstawie trener Jurij Szatałow ocenił jego przydatność?
Drużyna zaczęła radzić sobie nieźle, pomijając mecz w Pucharze Polski z Cracovią i Chałas nie miał miejsca w składzie. Nawet w zremisowanym 0:0 meczu z GKS Tychy nie dostał okazji do wejścia na boisko. W następnych ligowych starciach jego konkurent Paweł Abbott zdobywał ważne bramki, co tylko utwierdzało w przekonaniu trenera. Chałas na dobre zasiadł na ławce.
Klimat bydgoski wyraźnie nie sprzyja napastnikowi. Możliwe, że Chałas źle dobiera sobie doradców w kontekście pracodawców. Ale na poważnie nie miał jak pokazać w Zawiszy swoich umiejętności strzeleckich. Jednak czy napastnik, który strzelał jak na zawołanie w Olimpii powinien cokolwiek udowadniać?