Terlecki o derbach Łodzi: Kiedyś derby były lepsze. Zmieniło się wszystko
Maciej Terlecki jest przez wielu kibiców i ekspertów uznawany za zmarnowany talent. Bez dwóch zdań dysponował ogromnymi umiejętnościami, niestety przez prowadzenie niesportowego trybu życia, nie do końca spełnił się jako piłkarz. W Łodzi jest to postać nawet bardzo kontrowersyjna. Do miasta włókniarzy zawitał w 1994 roku po zakończeniu przygody z Anderlechcie Bruksela. Pozostał w nim przez pięć lat i zdołał dość mocno zżyć. Gdy jednak w 1997 roku, zamienił ŁKS na Widzew, nie mógł liczyć na miłe traktowanie. W opinii fanów klubu z Unii, była to po prostu zdrada. - Było naprawdę ostro - opowiada nam były piłkarz.
fot. Polskapresse
Derby Łodzi - zobacz nasz dział specjalny!
W trakcie kilku lat spędzonych w Łodzi zagrał Pan w wielu derbowych pojedynkach. Jak je Pan wspomina ?
Łączę z nimi same miłe wspomnienia, głównie dlatego, że większość z nich wygrałem. Na pewno jednak każde z tych spotkań było wyjątkowe i często decydujące. Szykowaliśmy się do nich jak na wojnę, sam przejazd też podnosił adrenalinę. To było coś niezwykłego i niepowtarzalnego. Nie ma w Polsce drugich, takich derbów.
Gdy zamieniał Pan ŁKS na Widzew, kibice pierwszych nie byli zbyt zachwyceni...
Byli wręcz wściekli i to bardzo mocno! To jednak normalne, bo przecież we wszystkich rejonach świata, gdy piłkarz zmienia klub w obrębie miasta, jest traktowany jako zdrajca. W moim przypadku było naprawdę ostro. Nie obyło się bez wyzwisk, agresji. A ja? Ja się nie tym nie przejmowałem. Po meczu czułem nawet wielką satysfakcję i radość, bo mimo utrudnień, to Widzew wtedy zwyciężył.
Które derby bardziej pozytywnie zapadły w Pana pamięci? Te w Widzewie, czy te w ŁKS-ie ?
Szczerze mówiąc oceniam je po równo. Tu i tu odnosiłem zwycięstwa. W ŁKS-ie zdarzyło mi się wygrać na Widzewie, zaś w Widzewie cieszyłem się z trzech punktów na Unii. Wygrać na boisku rywala to piękna rzecz. Pamiętam jak w 1997 roku wygraliśmy przy Piłsudskiego 1:0 po golu Marcina Danielewicza. Z kolei przy Unii, miałem okazję zwyciężyć w 1999 roku 3:2. Był to bramkowy pojedynek obfitujący w emocje i niestety ostatni w którym obie drużyny walczyły w czubie w tabeli.
Zimą Marcin Kaczmarek zdecydował się na przenosiny z ŁKS-u do Widzewa. Na pewno nie będzie mógł liczyć na ciepłe powitanie...
Oczywiście. Nie zabraknie wyzwisk czy obrażających śpiewów. Musi się na to po prostu psychicznie przygotować. Z drugiej jednak strony sytuacja Kaczmarka jest trochę inna. On nigdy wcześniej nie był związany dłużej z żadnym z tych klubów. Nie jest wychowankiem ani Widzewa ani ŁKS-u, nie urodził się w Łodzi i nie ma żadnych bliskich związków z miastem. Nie powinno więc być aż tak tragicznie.
Czytaj także: Kaczmarek zagra w Derbach Łodzi przeciwko byłemu klubowi
Czym różnią się obecne derby Łodzi od tych z lat wcześniejszych ?
W zasadzie wszystkim i trudno dostrzec jakieś podobieństwa. Zmieniło się wszystko! Przede wszystkim trzeba wspomnieć o poziomie widowiska sportowego. Kiedyś u jednych i drugich grali reprezentanci Polski. Teraz nie ma żadnego. Były to emocjonujące mecze, pełne walki, zadziorności, podczas gdy ostatnio są one coraz mniej ciekawe. Pamiętam jak za moich czasów stadion zapełniał się do ostatniego miejsca, a biletów często nie starczało. Tymczasem obecnie ciężko niekiedy o komplet. Również piłkarze wkładali w te mecze więcej serca. Zdecydowanie bardziej się przykładali, nie traktowali tego jako kolejny bój ligowy, tylko coś więcej. Na pewno byli też bardziej związani emocjonalnie z klubami. Derby były dla nich niczym styl życia, zaś klub jak rodzina. To gwarantowało emocje, bo nic nie toczyło się na siłę. Niestety teraz piłkarze to często zwykli najemnicy.
Cała otoczka derbów także uległa zmianie ?
Atmosfera jest moim zdaniem nieco słabsza, a to dlatego, że kluby nie prezentują tego co kiedyś. Nie są mocne pod względem zarówno finansowym jak i organizacyjnym. Zwłaszcza tyczy się to ŁKS-u, choć i w Widzewie nie jest za ciekawie. Z kolei fani nie utożsamiają się już tak z piłkarzami, bo nie mają ku temu okazji. Teraz zawodnicy nie wiążą się z klubami na kilka lat, tylko na pół roku. Gdy znajdzie się dobrze zapowiadający wychowanek, odchodzi. To częsty obrazek.
Atmosferę derbów budują kibice. Niestety sympatykom Widzewa nie będzie dane obejrzeć spotkania na Alei Unii...
Kompletnie nie rozumiem tej decyzji. Bez kibiców piłka nożna nie ma sensu. To oni tworzą atmosferę, wzmagają rywalizację, budzą emocje. Niestety do kogoś, to po prostu nie dociera.
Widzew czy ŁKS ? Kto wygra poniedziałkowe derby Łodzi ?
Typuję remis, ale jeśli miałbym kogoś uznać za faworyta, to jest nim ŁKS. Ostatnio gra coraz lepiej fizycznie. Walczy o utrzymanie, chce mu się grać i na pewno nie można odmówić mu chęci. W ostatniej kolejce zaprezentował się z dobrej strony i pokonał Podbeskidzie. Każda strata punktu to dla niego gwóźdź do trumny. W związku z tym jest pod presją, bo musi wygrać. Natomiast Widzew nie jest tak zestresowany. Utrzymanie ma pewne, ale to nie znaczy, że nie chce mu się grać. Jednakże ostatnimi czasy bardzo zawodzi.
Rozmawiał Daniel Kawczyński
Zobacz także: Bajor dla Ekstraklasa.net: Derby Łodzi wywołują ciarki