Stjepanović: Przegrywanie u siebie zawsze jest ciężkie
Wisła Kraków uległa na własnym stadionie po raz pierwszy od dwunastu spotkań, przegrywając z Ruchem Chorzow 0:1 po bramce Grzegorza Kuświka w 52. minucie meczu. – Wiśle zabrakło przede wszystkim agresji i Arkadiusza Głowackiego – powiedział po sobotniej porażce Ostoja Stjepanović, pomocnik Wisły.
– Bardzo brakowało nam naszego kapitana (Arkadiusza Głowackiego — przyp. red.) – mówił Stjepanović po końcowym gwizdku. – Chcieliśmy wygrać ten mecz jak zawsze, gdy gramy przed własną publicznością. Wydaje mi się, że brakowało pewności siebie i agresji w ofensywie. Byłoby nam zdecydowanie łatwiej, gdybyśmy byli agresywniejsi wobec Ruchu na ich własnej połowie. Pozwoliliśmy przeciwnikowi na łapanie nas na kontrataki, nie mogliśmy im na nie niczym odpowiedzieć. Skończyło się tak, jak się skończyło.
Porażka z Ruchem przerwała wspaniałą passę Wisły bez porażki na własnym boisku - dla podopiecznych Franciszka Smudy licznik zatrzymał się na dwunastu spotkaniach. – Przegrywanie u siebie jest ciężkie. I tak myślę, że następny mecz na własnym stadionie wygramy. Spytany o nadchodzące wyjazdowe spotkanie w Warszawie, Stjepanović odpowiedział: – Przed meczem z Legią jesteśmy bardzo zmotywowani i damy z siebie wszystko, żeby wywalczyć tam punkty.
Jesienią Stjepanović grał jako cofnięty środkowy pomocnik - wraz ze startem rundy wiosennej wymienił się pozycjami z Michałem Chrapkiem, który dotychczas odpowiadał za więcej zadań ofensywnych i grał bliżej Łukasza Garguły i Pawła Brożka. – Na pozycji, na której teraz gra Michał Chrapek, a wcześniej występowałem ja, nie grałem nigdy wcześniej. Wtedy dawałem z siebie maksimum, ale lepiej czuję się jako bardziej wysunięty ze środkowych pomocników – tłumaczył reprezentant Macedonii.