Stilić jeszcze nie podpisał kontraktu z Wisłą. Klub czeka na wyniki badań
Semir Stilić nie podpisał jeszcze wczoraj kontraktu z Wisłą Kraków. Wszystko przez to, że nie były gotowe jego wyniki badań medycznych. Niepokoju jednak nie ma. Warunki umowy Bośniaka z "Białą Gwiazdą" zostały ustalone.
fot. Marek Zakrzewski
Piłka ręczna: Mecz Olimpia/Beskid Nowy Sącz- KGHM Metraco Zagłębie Lubin [ZDJĘCIA]
Gdy tylko wspomniane wyniki badań będą gotowe, Stilić oficjalnie stanie się piłkarzem "Białej Gwiazdy". Zanim to nastąpi, warto przypomnieć jego sylwetkę, bo w okresie gry na polskich boiskach należał do grona najlepszych obcokrajowców.
Na początek liczby. Stilić w polskiej ekstraklasie rozegrał do tej pory dokładnie 106 meczów, w których strzelił 18 bramek. Do tego dodać trzeba jeszcze 30 występów w europejskich pucharach (4 bramki), 18 meczów w Pucharze Polski (6 bramek), dwa w meczach o Superpuchar oraz jedno spotkanie w Pucharze Ekstraklasy.
Szczególnie pierwszy okres Stilicia w Polsce był bardzo udany. Szybko zyskał opinię piłkarza potrafiącego grać nieszablonowo, co na jego pozycji środkowego pomocnika było bardzo cenne. Co prawda pod koniec pobytu w Lechu zarzucano mu lenistwo, ale i tak okres gry w "Kolejorzu" był do tej pory najlepszym czasem w całej karierze Bośniaka. Okraszonym mistrzostwem Polski, Pucharem Polski oraz Superpucharem.
Stilić dał się również zapamiętać kibicom Wisły. 5 kwietnia 2009 roku "Biała Gwiazda" grała z liderującym Lechem w Poznaniu. Długo prowadziła po bramce Petera Singlara, ale w 82 min "Kolejorz" miał rzut wolny, do którego podszedł Stilić. Uderzył mocno i trafił w lukę powstałą po tym, jak podskoczył Beto. Mariusz Pawełek był bezradny, a wspomniany mecz zakończył się remisem 1:1. Wtedy wydawało się, że to dobry wynik dla Lecha, który utrzymał fotel lidera i trzypunktową przewagę nad Wisłą. Ostatecznie jednak z mistrzowskiego tytułu cieszyli się krakowianie.
Stilić z Lechem mistrzem Polski został rok później, gdy po niezwykle dramatycznym finiszu ligi, rzutem na taśmę wyprzedzili właśnie Wisłę.
Bośniak w swojej karierze strzelił jeszcze jednego gola "Białej Gwieździe", gdy w październiku 2010 roku "Kolejorz" rozbił u siebie Wisłę 4:1. To wtedy podpadł też krakowskim kibicom, bo manifestując radość po skutecznie wykonanym rzucie karnym podbiegł do ich sektora i w charakterystyczny sposób przyłożył rękę do ucha. Teraz pewnie fani "Białej Gwiazdy" szybko o tym zapomną, jeśli Bośniak będzie grał dla Wisły tak jak w początkowym okresie dla Lecha.
Ma zresztą Stilić powód, żeby się odkuć. Po jego odejściu z Lecha kariera nie układała się temu zawodnikowi najlepiej. Nie do końca udany był okres gry w Karpatach Lwów, a już zupełną porażką zakończył się wyjazd do Turcji. W Gaziantepsporze grał mało, do tego doszły problemy z wypłatami. Dlatego trudno się dziwić, że Bośniak tak szybko jak zdecydował się na wyjazd nad Bosfor, tak szybko chciał stamtąd uciekać. Najlepiej do tej pory grał Stilić pod kierunkiem Franciszka Smudy. Jeśli "Franz" znów znajdzie kluczyk do jego psychiki, Wisła może na tym mocno skorzystać. Skoro jednak Smudzie udało się reaktywować np. Łukasza Gargułę, to czemu ma się nie udać ze Stiliciem?