menu

Stary, ale jary. Antoni Łukasiewicz znowu strzela dla Arki Gdynia

20 listopada 2017, 20:05 | ŁŻ

Antoni Łukasiewicz długo musiał czekać na kolejny występ w Lotto Ekstraklasie w tym sezonie. Kiedy wreszcie dostał szansę, na boisku zameldował się z przytupem.

Na zdjęciu: Antoni Łukasiewicz
Na zdjęciu: Antoni Łukasiewicz
fot. Fot. Damian Kujawa/ Polska Press

Przed niedzielnym występem, po raz ostatni w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy, Antoni Łukasiewicz pojawił się na boisku w starciu 5. kolejki przeciwko Górnikowi w Zabrzu. Później grał jeszcze w Pucharze Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Chrobrym Głogów.

- Rywalizacja się toczy na każdej pozycji. Cieszę się, że trener, dokonując zmian, pomyślał również o mnie. W ten sposób odwdzięczyłem się i drużynie i trenerowi. Muszę powalczyć ponownie o zaufanie, ponieważ zdrowie czasami komplikuje wiele spraw zawodnikowi. Czasami długo trzeba czekać, żeby wrócić do pełnej dyspozycji, dlatego człowiek dużo bardziej to docenia - mówi otwarcie Łukasiewicz.

Zawodnik Arki w niedzielę zaznaczył swoją obecność na boisku, zdobywając dla żółto-niebieskich bramkę na 1:0.

- Już kiedyś strzeliłem bramkę, grając przeciwko Śląskowi. To było w 2006 roku, mecz kończący rundę. Też były dwa spotkania rozegrane awansem, ja grałem w ŁKS-ie, a w bramce Śląska grał Marian Kelemen. Pamiętam, że to też była bramka strzeloną głową. Dziś udało się ten wynik otworzyć. Nie ukrywam, że cieszę się bardzo, bo minęło trochę czasu, żeby wrócić do składu - kontynuuje Łukasiewicz.

Nie można też pominąć faktu, że 34-latek rozegrał w niedzielę dla Arki 99 spotkanie. A zdobywając bramkę, trafił na 3. miejsce na liście najstarszych zawodników Arki trafiających do siatki na najwyższym szczeblu rozgrywek. Najstarszymi strzelcami pozostają natomiast Dariusz Żuraw oraz Grzegorz Niciński, który oglądał w niedzielę spotkanie we Wrocławiu z trybun. 

TRZY WRZUTY. Kto jak nie Marco Paixao? Arka musi utrzymać korzystny trend


źródło: Arka Gdynia


Polecamy