menu

Stał tam zawsze… Dopiero piąty taki mecz ŁKS bez Michała Kołby

13 września 2019, 21:38 | R. Piotrowski

W niedzielę ŁKS zmierzy się z Pogonią Szczecin, a od kilkudziesięciu godzin wiadomo już, że beniaminkowi nie pomoże tym razem Michał Kołba. W głowie się nie mieści, bo dotychczasowy kapitan „Rycerzy Wiosny” w trakcie ostatnich prawie pięciu pełnych sezonów między słupkami bramki ełkaesiaków stawał niemal zawsze.


fot. Michał Kołba po powrocie do ŁKS rozegrał 154 ligowe mecze

Dwudziestego drugiego marca 2015 roku jeszcze w trzeciej lidze Michał Kołba wskoczył do bramki ŁKS w meczu z Omegą Kleszczów i od tego momentu stał się niekwestionowanym numerem „jeden” (choć na bluzie bramkarskiej od samego początku kolejnej już przygody z klubem z al. Unii 2 widniała liczba „25”).

Kołba pojawiał się w „świątyni” łódzkiej drużyny zawsze i wszędzie. Ta drużyna a to walczyła o kolejne awanse, a to – jak w 2016 roku - broniła się przed spadkiem do czwartej ligi, w al. Unii 2 zmianie ulegały nastroje i cele stawiane przez włodarzy zespołowi, w końcu zmieniali się tu czasami także trenerzy (Kazimierz Moskal jest piątym szkoleniowcem zawodnika po jego powrocie do ŁKS), a urodzony w Łodzi golkiper nie opuszczał posterunku.

W sezonie 2014/2015 (dołączył do zespołu wiosną) rozegrał czternaście z szesnastu ligowych spotkań, w sezonie 2015/2016 zaliczył komplet (trzydzieści trzy spotkania, bo jeden mecz łodzianie wygrali walkowerem), w sezonie 2016/2017 znów nie opuścił nawet minuty (34/34), w drugoligowym sezonie 2017/2018 tylko raz usiadł na ławce, podobnie zresztą jak w minionych zakończonych awansem do ekstraklasy pierwszoligowych rozgrywkach. Z kolei w obecnym sezonie wystąpił we wszystkich siedmiu meczach, w tym także w jedynym dotąd wygranym przez ełkaesiaków spotkaniu z Cracovią, po którym ponoć pobrano próbkę celem przeprowadzenia rutynowych badań antydopingowych.

Innymi słowy, odkąd bramkarz pojawił się w al. Unii 2 ŁKS rozegrał w lidze 158 spotkań, z czego aż 154 z Michałem Kołbą w składzie. Każde z tych czterech brakujących spotkań było meczem o przysłowiową pietruszkę, rozgrywanym – co mówi bardzo wiele o pozycji golkipera w ŁKS - w końcówce sezonu. Od Michała Kołby rozpoczynali ustalanie składu Marek Chojnacki, Robert Szwarc, Marcin Pyrdoł, Wojciech Robaszek i w końcu Kazimierz Moskal.

To jego także podawano za wzór; bohatera z drugiego szeregu, który ciężką pracą oraz pokorą zdołał przebyć długą wiodącą od trzeciej ligi do ekstraklasy drogę. Ta podróż rozpoczęła się pewnego marcowego popołudnia w Kleszczowie, a na ten moment zakończyła się w Płocku dwa tygodnie temu. Od czterech lat był pewniakiem. Oczywistością. Wtopionym się w ełkaesiacki krajobraz constans.

Bramkarza dwukrotnie zastępował na boisku Adam Sekuterski (2014/2015), a po razie Przemysław Kazimierczak (2017/2018) i Dominik Budzyński (2018/2019). Ten ostatni w niedzielnym meczu z Pogonią Szczecin prawdopodobnie stanie między słupkami ełkaesiackiej bramki, bo podejrzewany o stosowanie dopingu kapitan ŁKS do czasu opublikowania wyników próbki B (próbka A dała niestety pozytywny wynik) z oczywistych względów nie może być brany pod uwagę.

Przedstawiciel Polskiej Agencji Antydopingowe poinformował w rozmowie z Polskim Radiem, że zawodnik zażywał łatwo dostępną substancję, którą można nabyć bez recepty i która bywa stosowana w celach leczniczych. Brzmi jak kiepski i przy tym bardzo ponury żart. Cóż jednak począć. Dura lex, sed lex. Piłkarzowi grozi dwuletnia dyskwalifikacja.

Michał Kołba trafił wraz z ŁKS z futbolowej prowincji na ekstraklasowe salony. Z piekła do nieba. Wkrótce okaże się, czy będzie to podróż z biletem w obie strony. Kibice ŁKS nadal wierzą, że i ta historia zakończy się happy endem, a na razie trzymają kciuki za Dominika Budzyńskiego, któremu przybył kolejny konkurent. ŁKS sprowadził przecież Arkadiusza Malarza.


Polecamy