Pięć wniosków po Legia - Sporting. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!
Legia Warszawa wiosną zagra w fazie pucharowej Ligi Europy. Dokonała tego, czego mało kto się po niej spodziewał. Wygrała ze Sportingiem 1:0 i zajęła trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów, za Realem Madryt i Borussią Dortmund. Mistrz Polski zagrał z portugalskim zespołem jak równy z równym i był od niego lepszy. Czego jeszcze dowiedzieliśmy się podczas środowej i z pewnością historycznej potyczki?
Że Magiera mówił prawdę...
- Żeby mieć szansę na zwycięstwo, musimy zagrać skutecznie w obronie - stwierdził trener Legii Jacek Magiera. Swoich piłkarzy przygotował niemal perfekcyjnie. Jakub Rzeźniczak grał jak profesor. Jego noga praktycznie zawsze wybijała piłkę spod nóg rywali w odpowiednim momencie. To samo tyczy się Michała Pazdana, Bartosza Bereszyńskiego, Adama Hlouska i reszty graczy odpowiadających za defensywę. Ustawiali się tak, jakby byli zdalnie sterowani przez Fabio Cannavaro. W pierwszej połowie jedyne zagrożenie pod bramką gospodarzy było po dwóch rzutach wolnych sprzed pola karnego.
Ale też trochę oszukiwał
- Do potrzebnego zwycięstwa musimy być też skuteczni w ataku, zagrać w nim radośnie - to też słowa 39-letniego szkoleniowca sprzed meczu. O ile skuteczni byli, o tyle efektownych ataków nie było. Legioniści rzadko atakowali. Wiele razy mieli okazję, by pójść na wymianę ciosów z przeciwnikiem, jak w meczach z Realem Madryt (1:5 i 3:3) i Borussią Dortmmund (4:8, spotkania 0:6 nie bierzemy pod uwagę). Jednak woleli zwolnić akcję, poszanować piłkę, stworzyć akcję od tyłu, przygotować tak, by wywieść w pole zespół Sportingu. I to im się udawało.
Że Bartosz Bereszyński sprawdziłby się w Benfice... reszta też
W czerwcu 2013 roku Bartosz Bereszyński był bliski przejścia do Benfiki Lizbona. Z transferu nic nie wyszło przez formalności. Prawy obrońca został w Legii. Raz wiodło mu się lepiej, raz gorzej, od kilku tygodni jest jednak w świetnej formie. Przeciwko Sportingowi był nie do przejścia, w ataku kilka razy zakręcił rywalami. Benfice z pewnością by się przydał w ten weekend, gdy odbędą się derby Lizbony. Zresztą, Vadisem Odjidją-Ofoe też by nie pogardzili. Belg mijał przeciwników jak tyczki. Tempo Legii to on.
Że Legia szybko się uczy
Dwie minuty z Realem Madryt i siedem minut z Borussią Dortmund - tyle czasu Legia Warszawa prowadziła w meczach Champions League przed potyczką ze Sportingiem. - To dla nas nowa sytuacja, wciąż musimy się jej uczyć. Spotkania w Lidze Mistrzów są do tego najlepszą okazją - przyznał Magiera. Dotychczasowa nauka nie idzie w las. Mistrz Polski strzelił gola w 30. minucie i nie oddała prowadzenia do końca meczu!
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni?
Po losowaniu grup Ligi Mistrzów mało kto się spodziewał, że Legia ugra choćby punkt. Po porażce 0:6 większość kibiców w Polsce z niej kpiło. Po 1:5 w Madrycie można było usłyszeć opinie, że lepiej by było, gdyby stołecznego klubu w Champions League nie było. Tymczasem po zmianie trenera Besnika Hasiego na Jacka Magierę drużyna zmieniła się nie do poznania. Nie tylko sprawiła, że ostatni mecz nie był "o pietruszkę", ona wyszła z tej grupy. Wprawdzie do fazy pucharowej Ligi Europy, a nie Ligi Mistrzów, ale jeśli dalej będzie czyniła takie postępy, to niedługo znów hymn Champions League może zabrzmieć przy Łazienkowskiej.