Liga Mistrzów. Legia - Sporting. Czereszewski: Remis z Wisłą Płock nie podetnie legionistom skrzydeł
Legia Warszawa w środę rozegra ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jej rywalem będzie Sporting z Lizbony. Stawką spotkaniu jest gra w Lidze Europy. Jednak mistrz Polski przed arcyważna potyczką na własne życzenie nie wygrał z Wisłą Płock.
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Martin Meissner/AP Photo
fot. Martin Meissner/AP Photo
Dominik Furman przyjął piłkę ok. 35 m od bramki warszawskiej Legii. Przebiegł z nią ponad 10, kopnął i wpadło od poprzeczki. - Tak to już jest, że jak się oddaje strzał przy Łazienkowskiej, to przeważnie jest to strzał życia - stwierdził były gracz stołecznego klubu Sylwester Czereszewski. Strata nie podrażniła wystarczająco legionistów. Wisła Płock doprowadziła do wyrównania, wywołując złość u gospodarzy. Mają ją pokazać w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona (godz. 20.45). - Remis nie podetnie im skrzydeł - dodał Czereszewski.
Stawka potyczki w ostatniej kolejce fazy grupowej jest znana. Tylko wygrana drużyny Jacka Magiery, zapewni jej grę w fazie pucharowej Ligi Europy wiosną. Każdy inny rezultat kończy przygodę z europejskimi pucharami w tym sezonie. - Serce chciałoby zwycięstwa, a co podpowiada rozum? Sporting jest słabszy od Realu Madryt czy Borussii Dortmund, ale będzie dwa razy bardziej zaangażowany w mecz z Legią niż wspomniane drużyny. Nie umniejszam wyczynu legionistów, bo bramki w spotkaniach z nimi zdobyła. Jednak najbliższa potyczka będzie o wiele trudniejsza - ocenił mistrz Polski w barwach Legii.
Pod koniec września w Lizbonie Legia przegrała 0:2. Był to debiut Magiery w roli pierwszego szkoleniowca. Od tamtej pory gra i wyniki zespołu poprawiły się. Świadczą o tym nie tylko coraz lepszy bilans w Lotto Ekstraklasie, w końcu Legia ma najmocniejszy skład, ale też trzy gole strzelone u siebie Królewskim albo cztery w Dortmundzie. Inna sprawa, że w pierwszym przypadku tyle samo bramek straciła, a w drugim - osiem.
- Ze Sportingiem nie mogą sobie pozwolić na taką wymianę ciosów. Muszą zagrać uważnie w obronie, a dopiero później myśleć o ataku. Legia jest w dobrej formie. Remis z Wisłą nie podetnie jej skrzydeł. Będzie super widowisko, choć wydaje mi się, że niestety, ale będzie bramkowy remis - stwierdził król strzelców ekstraklasy w sezonie 1997/98.
Ze Sportingiem do kadry będą mogli dołączyć Miroslav Radović, Guilherme, Michał Kopczyński i Adam Hlousek, których zabrakło w piątek. Dwóch pierwszych nie grało za nadmiar kartek. Ponadto Brazylijczyk nie wyleczył stłuczonego tydzień temu uda. Do środy powinien być gotowy, podobnie jak Kopczyński. Z wyleczeniem urazu mięśniowego spieszy się Hlousek.
Wobec kontuzji, przeciwko Wiśle na lewej obronie zagrał Łukasz Broź. Miał asystę przy golu Nemanji Nikolicia, w defensywie spisał się nieźle, choć w drugiej połowie kilka razy dał się oszukać. Zamiast Radovicia wystąpił Kasper Hamalainen. Bramkę zdobył, ale poza tym nie dawał drużynie tyle, co Serb.
- Radović jest w świetnej formie, fizycznej i sportowej. Ale Legia straciła punkty nie przez jego brak. Przy dwubramkowym prowadzeniu zbyt pewnie się poczuła. Po golu Furmana, którego mogło nie być, gdyby Tomasz Jodłowiec doskoczył do rywala, czekałem na jej reakcję. Wydawało się, że ruszy do przodu i pokaże, że był to wypadek przy pracy. Tymczasem to Wisła atakowała i zasłużenie doprowadziła do remisu - ocenił Czereszewski.
- Mecz był rwany, „Rado” z pewnością nadałby mu płynności. Jednak nie przesadzajmy, to tylko Wisła Płock. Kiedyś takimi meczami mistrzostwo Polski można było stracić. Teraz nie, bo będą dzielone punkty - dodał.
Jakby żałośnie to nie zabrzmiało, Legia zmniejszyła stratę do szczytu tabeli do siedmiu punktów, bo Lechia Gdańsk przegrała. W 19. kolejce mistrz Polski zagra w niedzielę z Piastem w Gliwicach.