menu

Sparingi w pay-per-view? W głowach się przewraca [KOMENTARZ]

16 lutego 2013, 13:04 | Daniel Kawczyński

Zainspirowane wielkimi widowiskami bokserskimi, zespoły prasowe Lechii i niedawno Widzewa, postanowiły transmitować sparingi swoich drużyn pod warunkiem wcześniejszego uiszczenia ustalonej kwoty. Mecze kontrolne ligowych średniaków w pay-per-view? Komuś tu chyba w głowach się przewraca.

Lechia pokazywała zimowe sparingi w PPV
Lechia pokazywała zimowe sparingi w PPV
fot. Lechia.pl

Marcin Robak raczej nie wróci do Widzewa

Sama idea pay-per-view jest irytująca. Nie dość, że abonent płaci nieraz niemałą sumę za posiadanie kanałów niekodowanych, to jeszcze jeśli chce obejrzeć nagłośnione medialnie (niekoniecznie ciekawe sportowo) widowisko sportowe, musi wyłożyć dodatkowe pieniądze. Kiedyś coś takiego było po prostu nie do pomyślenia, niestety znaki czasów są bardzo niepomyślne dla sportowych telewidzów.

Naturalnie wszystko da się obejść drogami okrężnymi. I tak walkę na przykład mecze reprezentacji Polski z Czarnogórą i Mołdawią śledziliśmy przeważnie z nielegalnie emitowanych obrazów w internecie, ewentualnie wybraliśmy się większą grupą do znajomego i rozłożyliśmy cenę na wspólny wydatek (trochę jak za komuny, gdy na jedną klatkę przypadał jeden telewizor).

Zapomnijmy jednak o tym i zastanówmy się, jaki w ogóle jest sens płacenia za byle co? Co są reprezentuje reprezentacja Polski i kluby z rodzimej Ekstraklasy, żeby dodatkowo wykładać pieniądze (dość, że płacimy niemało za bilety). To tak jak zapłacić mechanikowi za zepsucie samochodu, czy robotnikowi za zdewastowanie mieszkania.

W przypadku Lechii i Widzewa, głupota sięga jeszcze dalej. Tu nie chodzi o tanie udostępnienie obrazu z ważnych meczów ligowych, tylko o... pojedyncze sparingi. Tak, tak. Oba kluby chcąc zarobić, postanowiły transmitować mecze sparingowe w pay-per-view. Sparing w pay-per-view. Sparing Widzewa w pay-per-view. Jak to kuriozalnie brzmi! Sparing Lechii w pay-per-view! Aż na ustach maluje się litościwy uśmieszek, z nutą żałości i beznadziei. Żeby chociaż było co oglądać. Tymczasem nietrudno przewidzieć, że jedyne czego możemy się spodziewać, to przedsezonowa kopanina w wykonaniu ligowych średniaków. Nawet strach to sobie wyobrazić, co dopiero zapłacić! Osiem złotych w błoto. Lepiej odłożyć na ligowy bilet albo parę piw i zaprosić znajomego.

Swoją drogą, ciekawe dlaczego mecze Widzewa w turnieju Copa del Sol w Hiszpanii można było obejrzeć za darmo, w dobrej jakości, bez opłat? Przecież rywalami były, jakby nie patrzeć, silne zespoły (z perspektywy łódzkiego kibica), jak Molde FK, Tromso, FC Kopenhaga czy uczestnik fazy pucharowej Ligi Mistrzów, Szachtar Donieck. Nie wyłożyliśmy ani grosza! Tymczasem za ogórkowy sparing z pierwszoligową Olimpią Grudziądz każą sobie zapłacić. Pytanie: za co? Za uśmiech Mariusza Stępińskiego? Toż to zwykłe nabijanie w butelkę, czerpanie zysków na oddaniu fanów (jakby już dosyć nie musieli wykładać i cierpieć).


Polecamy