Śląsk - Legia 1:4. Najlepsi z najgorszych Kokoszka i Kiełb [OCENY]
Śląsk po niezłej I połowie, zagrał beznadziejne drugie 45 minut i przegrał z Legią aż 1:4. Wynik nie odzwierciedla wprawdzie przebiegu spotkania, ale fakty są takie, że to kolejny mecz (wyjazd z NK Celje, IFK Goeteborg u siebie), gdy wrocławianie "umierają" w trakcie drugiej połowy. Po takiej rzezi ciężko kogoś wyróżnić, ale nam najbardziej podobał się Adam Kokoszka i Jacek Kiełb. Najsłabszy był zdecydowanie Krzysztof Ostrowski.
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Mariusz Pawełek - pierwsza i druga bramka obciążają konto bramkarza. Przy pierwszej nawet nie ruszył do piłki, tj. albo sam źle się ustawił, albo mur. Przy drugiej nie wyszedł do futbolówki. Później bronił nieźle, np. obronił świetnie strzał Kucharczyka, ale i tak puścił dwa gole. 3/10
Paweł Zieliński - w I połowie całkiem dobry występ okraszony śliczną asystą, ale tylko i wyłącznie dlatego, że miał naprzeciwko siebie beznadziejnego Masłowskiego. Po wejściu Kucharczyka już tak dobrze nie było i Zieliński ma parę sytuacji na sumieniu i ostatnią bramkę. 4,5/10
Piotr Celeban - nie można pozytywnie ocenić szefa obrony, która puściła aż cztery gole, tym bardziej, że bramki padały po błędach defensywy. 3/10
Mariusz Pawelec - kibic powoli przyzwyczaja się, że Mario jest we Wrocławiu od zawsze, ale na mecze z tak szybkimi, technicznie zaawansowanymi napastnikami nie powinien wychodzić. Owszem, kilka razy przytomnie wybijał piłkę, kilka razy blokował strzały (m.in. Żyry), ale w ostatecznym rozrachunku był za wolny i za surowy technicznie. 3/10
Dudu Paraiba - w pierwszej połowie praktycznie osamotniony w walce na lewej stronie, bo Ostrowski praktycznie statystował. W drugiej, razem z Pichem był groźniejszy, ale i tak wymaga się od niego lepszych dośrodkowań i celniejszych strzałów. 4/10
Adam Kokoszka - obok Kiełba najlepszy w ekipie wrocławian. Po raz drugi z rzędu zagrał jako defensywny pomocnik i długimi fragmentami spisywał się bardzo dobrze. Pewny w odbiorze, dużo widzi, potrafi przerzucić piłkę. To on rozpoczął akcję zakończoną bramką Flavio. 6/10
Flavio Paixao - strzelił piękną bramkę i to w zasadzie wszystko, co można napisać dobrego o jego występie. Długimi minutami niewidoczny lub przegrywający pojedynki z Brzyskim. 5/10
Tomasz Hołota - faulował przy wyrównującej bramce, potem przegrywał w środku pola wyraźnie z Furmanem i Jodłowcem. Dużo słabszy od Kokoszki, którego wspomagał w środku. 4/10
Marcel Gecov - przeciętny występ nowego zawodnika, ale rokuje chyba nieźle. Po pierwsze dużo biega. Po drugie jest szybszy od Hateleya i Hołoty. Po trzecie jest waleczny. Zmieniony po godzinie gry. 4/10
Krzysztof Ostrowski - najsłabszy zawodnik Śląska. Czy w pierwszej połowie choć raz celnie podał? Chyba nie. Kompletnie nieprzydatny w obronie, przez co duet Żyro - Bereszyński robił co chciał po tamtej stronie. Miał też jedną setkę, ale uderzył głową wprost w Kuciaka. 2/10
Jacek Kiełb - jednoosobowa armia na połowie Legii. Zagrał jako wysunięty napastnik i oczywiście biegał za każdą piłką. Kilka razy fajnie szarpnął, ale osamotniony niewiele mógł zdziałać. 5/10
Kamil Biliński - początki wielkiego powrotu ma niezbyt udane. Poza jedną akcją, gdy podał do Picha, nic nie pokazał. Słabo. 3/10
Robert Pich - wszedł i ożywił grę Śląska z przodu. Szkoda tylko, że przyświeca mu idea "okiwam dziesięciu, minę bramkarza i strzelę na pustą". Bo to się nie sprawdza. Trzecia bramka idzie na jego konto, bo nawet jeśli był faulowany, to sędzia tego nie gwizdnął. Zmarnował też okrutnie sytuację, gdy przedryblował środkiem kilku warszawian. 4/10
Michał Bartkowiak - w dziesięć minut zagrał kilka dobrych piłek, kilka razy ośmieszył dryblingami przeciwników, ale to za mało, by ocenić jego występ.