Skrzydlewski dla Ekstraklasa.net: Chcę stadionu dla Widzewa, ale uszanuję każdą decyzję
Z Witoldem Skrzydlewskim, byłym prezesem Widzewa Łódź, a obecnie wiceprzewodniczącym rady nadzorczej klubu rozmawialiśmy po meczu z Jagiellonią Białystok, o zbliżającej się decyzji prezydent Łodzi w sprawie budowy nowego stadionu.
fot. Paweł Łacheta
Okachi dla Ekstaklasa.net: To nie koniec kryzysu Widzewa. Musimy jeszcze udowodnić swoją wartość
Zewsząd dochodzą głosy, że nowy stadion w Łodzi zostanie wybudowany na terenach należących do Klubu Żużlowego Orzeł przy ulicy 6-go Sierpnia. Może pan to potwierdzić?
Nie mogę. Na razie są to tylko wydarzenia medialne. Pani prezydent Hanna Zdanowska ma oficjalnie ogłosić decyzję w tym tygodniu. Jeśli jednak przyjmiemy taki wariant, to obiekt żużlowy będzie zlikwidowany. To nie jest możliwe, żeby w dzisiejszych czasach był stadion piłkarsko-żużlowy. Osobiście sobie tego nie wyobrażam.
Załóżmy jednak, że to prawda. Jest pan zadowolony z lokalizacji?
Ja jestem widzewiakiem z krwi i kości. Mieszkam tu od urodzenia. Zawsze chciałem, żeby mój klub miał swój stadion. Jaka decyzja zapadnie? Zazwyczaj rządzi ten, kto płaci. Była do tej pory koncepcja dwóch stadionów. Jak teraz okaże się, że będzie jeden stadion, to musi być ku temu jakieś racjonalne przesłanie, żeby wycofać się z poprzednich deklaracji.
Pan jednak działa z ramienia Widzewa i dąży, by nowy stadion został wybudowany na terenach znajdujących się przy alei Piłsudskiego...
Mnie się wydaje, że jest to ostatni moment, żeby się dogadać, czy ma to być jeden stadion czy też dwa, czy na Widzewie, czy w inny miejscu. Były nawet propozycje na Marsie ze strony kibiców (śmiech). Ja już tym wszystkim jestem naprawdę zmęczony. Podkreślę: chciałbym, żeby stadion był na Widzewie, ale uszanuję też obojętnie jakie miejsce. Żeby powstał chociaż jeden! Może potem powstanie drugi? Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć. Tak dalej być jednak nie może. My w tej chwili staliśmy się zaściankiem. Wizerunkowo, najlepiej byłoby - i za to kibice mogą mnie powiesić - żeby Widzew zakończył żywot i wtedy nie byłoby problemów, że nie ma stadionu. Ale Widzew gra, wygrywa dzisiaj. Utrzyma się w Ekstraklasie i dlatego należy mu się stadion.
Powiedział pan, że jest zmęczony i uszanuje każdą decyzję. To znaczy, że jeśli doniesienia o wybudowaniu obiektu na Orle znajdą potwierdzenie, zaprzestanie pan dalszej walki o stadion na Widzewie?
Ja jestem umówiony z władzami. Postaram się być negocjatorem, żeby ten stadion w końcu powstał. Prezydent Zdanowska mówiła kiedyś, że będą dwa stadiony. Na razie nie słyszałem żadnej oficjalnej wypowiedzi. Dajmy tydzień do ogłoszenia. W międzyczasie pani prezydent na pewno spotka się z właścicielem klubu. Z tego co wiem, ŁKS ma już tam jakąś władzę...
Tylko, że ŁKS nie gra obecnie w żadnych rozgrywkach, a następny sezon zacznie pewnie 4. ligi. Po co mu więc stadion na kilkanaście tysięcy osób, przynajmniej na ten moment?
Ktoś tak może powiedzieć, ale Pogoń Szczecin też kiedyś była w 4. lidze, a dzisiaj jest w Ekstraklasie. Na Śląsku było podobnie. Wiele klubów się podnosi. A dla mnie najfajniejszą rzeczą są derby Łodzi. Wtedy jest atmosfera, każdy się emocjonuje, kto będzie rządził w mieście. Na razie jest to Widzew.
Widzew rządzi i powinien mieć stadion na własnych terenach. Czy tak się stanie?
Na razie się łudzę, że tak będzie. Zobaczymy co powie pani prezydent. Nie chciałbym spekulować, póki prezydent Zdanowska się do sytuacji nie odniesie. Jakaś decyzja musi w końcu zapaść! Jedni nie będą chcieli tu, drudzy tu i tak będziemy się bujać i na przyszły rok będzie ciągle grać na kurniku.
Nie uważa pan, że działania ze strony miasta mają na celu wyrządzenie szkody klubowi i odwleczenie problemu w czasie aż do następnych wyborów?
Ja bym może nie chciał używać tak mocnych słów. Inaczej: władza nie jest zdecydowana. Obojętnie jaką decyzje podejmie, dobrą czy złą, czy postanowi o jednym czy o dwóch stadionach, to musi w końcu podjąć tę decyzję. Błędem jest, że ona jest przeciągana. Ja byłem szefem Komisji Sportu w poprzedniej radzie. Ta Komisja wtedy walczyła, ale były bez przerwy problemy ze stadionem. Były przetargi, ogłaszane cuda wianki, a ja z góry przewidywałem, że nic z tego nie wyjdzie. Minęło siedem lat i ciągle mówimy o stadionie!
Skąd w takim razie tak długa zwłoka? W innych miastach toczyło się to o wiele szybciej. A przecież nie ma lepszej promocji niż sport!
Zawsze to powtarzałem. Te wszystkie biura promocji, co nadrukują tych ulotek, kocich smyczy, to są tylko wyrzucone pieniądze. Gdyby nie było promocji poprzez sport, to wielkie ligi nie angażowałaby się w te całe przedsięwzięcia sportowe. Władza myśli inaczej. Woli wydać 50 milionów na remont teatru niż na stadion. Ja bym za tyle go nie remontował. Może narażę się, ale spójrzmy ilu przychodzi na stadion, a ilu do teatru. Weźmy pod uwagę od czego normalny facet zaczyna czytać gazetę w poniedziałek. Oczywiście, że od sportu. Nie patrzy, kto kogo przejechał, czy coś innego. Zobaczymy jak to będzie.
Niektórzy tłumaczą, że po co w Łodzi nowy stadion, skoro starych nie potrafi się zapełnić. Paradoksalnie nowe obiekty wpływały na wzrost frekwencji
W większości miast nowe stadiony przyciągają kibiców, potem ich już nie ma. Dzisiaj jest weekend, każdy wyjechał, każdy ma dzisiaj wiele urządzeń elektronicznych, na których może ten mecz oglądać na bieżąco. Nie każdy musi być na stadionie. Kiedyś to się słuchało tylko przez radio i w telewizji, a transmitowano tylko niektóre spotkania. Wtedy stadion był pełen. Tak to każdy woli kiełbaskę, browar i patrzeć jak grają.
Jeżeli informacje "Gazety Wyborczej" okażą się być prawdą, będzie to znak, że prezydent Zdanowska oparła się o wyniki sondażu, który jak wiemy został przeprowadzony przez firmę wątpliwej jakości, co zresztą można było stwierdzić po obejrzeniu strony internetowej...
Ja uważam, że ten sondaż był kompletnie chybiony. Po pierwsze, co to za firma się za to wzięła. Ja tego sondażu w ogóle nie biorę pod uwagę, w moim umyśle on nie istnieje. Ktoś tym sondażem i wyborem tej firmy zrobił pani prezydent niedźwiedzią przysługę. Zdanowska na pewno jest wkurzona, że ktoś tak potraktował tę sprawę. Jeśli chcemy zrobić i czymś się podpierać, to trzeba wybrać rzetelną, markową firmę. Nawet niech to kosztuje drożej! Ale stajemy i pytamy. A tu jakaś firma wyciągnięta z bloku za uszy, to wie pan. To tak jakbym ja zrobił to z panem i jeszcze skasowaliśmy z pietnachę (śmiech)!
Niby prezydent Zdanowska jest zdenerwowana, a jednak zamierza się oprzeć o wyniki sondażu...
Różnie media mówią. Niektóre mówią, że kieruje, inne, że nie kieruje. Trudno mi jest odpowiedzieć. Nie chciałbym się dzisiaj wypowiadać na ten temat. Ja do wszystkie się odniosę, gdy pani prezydent oficjalnie powie wszystko na konferencji prasowej, jak chce zrobić. Może się okazać, że będzie miała propozycję, którą będzie zainteresowana większość.
Osobiście nie wierzę w oburzenie prezydent Zdanowskiej związane z sondażem. Kiedy "Gazeta Wyborcza" skrytykowała przedsięwzięcie sugerując, że większość respondentów znajdywała się wieku emerytalnym, pani prezydent skrytykowała artykuł Szymona Bujalskiego na Facebooku. Napisała: "Pogardliwy, dyskryminujący tytuł i szokujące tezy w komentarzu".
Nie chce się wypowiadać na ten temat. Sądzę, że (chwila milczenia) ten sondaż był niepotrzebny. Jak już się na to decydowano, to powinien być zrobiony przez grupę profesjonalistów.
Rozmawiał w Łodzi: Daniel Kawczyński / Ekstraklasa.net
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net