menu

Skromna zdobycz bramkowa Polaków w sparingu z Łotwą

22 maja 2012, 22:29 | Daniel Kawczyński, psz

Kolejny test mają za sobą biało-czerwoni przebywający na zgrupowaniu w Austrii. Po niedzielnych ośmiu golach wbitych Rapidowi Lienz, dzisiaj Polacy tylko raz pokonali łotewskiego bramkarza. Zwycięską bramkę zdobył głową Artur Sobiech, po podaniu aktywnego Kamila Grosickiego.

Do Euro 2012 pozostało jeszcze 17 dni, a trener Franciszek Smuda wciąż nie wiedział których zawodników odeśle do domu po ostatnim etapie selekcji. Dniem sądu dla niepewnych występu stało się zgrupowania w austriackim Lienz, gdzie po rozegraniu kilku sprawdzianów miała zapaść ostateczna decyzja. W pierwszym sparingu selekcjoner postanowił wypróbować zmienników. Przeciwnik nie był wymagający, gdyż Łotwę zaliczamy raczej do egzotycznych. Nie brakowało za to zawodników znanych z polskiej Ekstraklasy jak Olegs Laizans (ŁKS Łódź), Aleksejs Visnakovs (Cracovia), Ivans Lukjanovs (Lechia Gdańsk) i chyba najbardziej znany, bramkostrzelny Artjoms Rudnevs, który w przyszłym sezonie zamieni Lecha Poznań na HSV Hamburg.

Miejsce rozegrania pojedynku także było szczególne. W 2008 roku Polska grała Klagenfurcie z Niemcami podczas Euro. Teraz, choć tylko przy obecności kilkuset fanów powracała w równie ważnym celu, jakim jest ustalenie ostatecznej kadry na zbliżające się Mistrzostwa Europy.

Dzisiejszy mecz miał przede wszystkim rozstrzygnąć niewiadome na lewej stronie. Do niedawna przewidywano, iż w defensywie pewnie miejsce miał Jakub Wawrzyniak. Jednak jego postawa nie była ostatnio najwyższych lotów. Trener Smuda miał tu duże zaufanie do Sebastiana Boenischa i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby piłkarz Werderu Brema nie miał za sobą straconego sezonu i schorowanego zdrowia przez liczne kontuzje. Trzeba jednak przyznać, że bardzo starał się o angaż i w łotewskim sprawdzianie wypadł całkiem nieźle. Nie tylko neutralizował ofensywne natarcia, lecz i potrafił włączać się do akcji ofensywnych. Oczywiście Wawrzyniaka nie należy skreślać. W Klagenfurcie zagrał krótko, ale bez zarzutów. Na decyzje należy więc poczekać.

Boenish świetnie współpracował z Kamilem Grosickim, który przejawiał największą ochotę do gry. Wydaje się, że Maciej Rybus może drżeć o miejsce. Jego dubler zagrał fantastyczne spotkanie. Brał udział w prawie każdej akcji ofensywnej, napędzał ataki skrzydłami i popisywał się groźnymi i dokładnymi dośrodkowaniami.

Smuda pieszczotliwie nazywał Rafała Wolskiego "Rafałkiem". Chyba jednak będzie musiał zmienić ton i potraktować go wreszcie jak dorosłego. Młodzian z Legii Warszawa zaimponował piłkarską dojrzałością. Spisał się jak rutyniarz wysokiego kalibru. Do uwieńczenia reprezentacyjnego debiutu zabrakło tylko gola.

Zobacz zdjęcia ze stadionu w Klagenfurcie!

Wydawało się, że przebywający w Austrii bez konkretnych założeń Łotysze nie postawią wysoko poprzeczki. Tymczasem starali się jak mogli. Już na samym początku Łukasz Fabiański musiał interweniować po groźnym strzale nieupilnowanego Artjoma Rudniewa. Jednak w dalszych minutach to Polacy mieli lekką inicjatywę. Stali się grać efektownie i ofensywnie. Nie stronili przy tym od kombinacyjnych akcji. W 5. minucie Paweł Brożek wycofał piłkę do Adriana Mierzejewskiego z którego uderzeniem z dużym trudem poradził sobie Pavels Dorosevs. Chwilę później reprezentacyjny debiut mógł okrasić Rafał Wolski. Niestety przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.

Mecz w Klagenfurcie nie toczył się do jednej bramki. Łukasz Fabiański, który w Arsenalu Londyn nie wystąpił w żadnym meczu ligowym miał spore ręce roboty. Z dystansu próbowali go zaskoczyć Olegs Laizans, Ivans Lukjanovs i Oskars Klava. Polacy nie tracili chęci do ataku, ale większość ich poczynań kończyła się na obrońcach. Widoczny był brak Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego, co przyczyniło się do całkowitego zamarcia prawej strony. Ciężar gry przeniósł się więc na lewą flankę, a tam dobrym zrozumieniem imponował duet Sebastian Boenish- Kamil Grosicki.

Tuż przed przerwą biało-czerwoni mieli jeszcze szansę na otwarcie wyniku. Do dośrodkowania z rzutu wolnego doszedł Marcin Wasilewski, lecz piłka po jego zagrania zatrzymała się na słupku. W kolejnych fragmentach tempo gry znacznie spadło. Polska dalej próbowała rozmontować defensywę przeciwnika atakami pozycyjnymi i każdym razem nie dopisywało jej szczęście. Blisko było w 56.minucie. Kolejnym dobrym dośrodkowaniem popisał się Grosicki, tym razem do Boenischa, który minimalnie przestrzelił.

Kompletnie oczekiwania zawiódł Piotr Brożek. Nie pokazał zupełnie niczego. Jeśli tak ma wyglądać dubler Roberta Lewandowskiego to strach pomyśleć, co by się stało, gdyby snajperowi Borussii Dormund przydarzyło się coś strasznego. W 57. minucie na boisku pojawił się Artur Sobiech. Podobnie jak Brożek nie dawał się we znaki obrońcom, aż do 81. minuty. Wtedy znowu idealnie wrzucił Grosicki, a piłkarz Hannoveru uprzedził przeciwników i głową skierował ją między słupki. Po chwili na 2:0 mógł podwyższyć Jakub Wawrzyniak, ale jego uderzenie głową poleciało obok słupka. W tej sytuacji celnie dośrodkowywał Rafał Murawski.

W sobotę Polska rozegra kolejny sprawdzian, przeciwko Słowacji. Tym razem na boisku pojawią się podstawowi zawodnicy. Kto pojedzie do domu? Trzeba przyznać, że nasz selekcjoner ma twardy orzech do zgryzienia.